Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Kasperkiewicz (Górnik Łęczna): Nie załamujemy się

KK
fot. Łukasz Kaczanowski
Rozmawiamy z Arkadiuszem Kasperkiewiczem, obrońcą Górnika Łęczna. 3 marca łęcznianie rozpoczęli drugą część sezonu Nice I ligi od porażki 0:1 z Wigrami Suwałki przed własną publicznością.

Nie tak sobie wyobrażaliście początek rundy wiosennej...
Nie da się ukryć. Za nami porażka na własnym terenie po tak długiej przerwie. Nie jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, zarówno my, zawodnicy, jak i sztab szkoleniowy. Chcieliśmy walczyć od pierwszego meczu o komplety punktów, ponieważ czeka nas trudna rywalizacja o utrzymanie. Można wyciągnąć jakieś pozytywy z przebiegu drugiej połowy meczu, ale niestety, liczą się punkty. Z tego będziemy rozliczani na koniec.

Czy nie czujecie, że tę pierwszą połowę zagraliście zbyt asekuracyjnie? Tylko przyjmowaliście ataki rywali na własnej połowie.
Nie jestem w stanie powiedzieć z czego to wynika. W tamtej rundzie też dopiero po straconej bramce zaczynaliśmy przeważać, wtedy dopiero się budziliśmy. Musimy to zmienić, by od początku atakować, to my mamy strzelać bramki pierwsi, wtedy grałoby nam się łatwiej. Po części mogło to wynikać z naszej taktyki, może rywal zagrał też tak, że nie byliśmy do tego przygotowani, by się do tego dobrze ustawić. W szatni ustaliliśmy, że na drugą połowę wychodzimy inaczej nastawieni i było lepiej. Szkoda też czerwonej kartki Rafała Kosznika. Być może ten mecz wyglądałby inaczej. Nie załamujemy się jednak i w piątek jedziemy do Mielca po trzy punkty.

W przerwie w szatni padły mocne słowa? Na drugą połowę wyszliście naładowani energią.
"Mocne słowa" to w tym wypadku niewłaściwe określenie. Po prostu przeanalizowaliśmy sobie to, co działo się w pierwszej połowie, każdy powiedział jak to ma wyglądać w drugiej. Już przed przerwą mieliśmy tak grać, ale być może rywal zagrał inaczej niż zakładaliśmy. Bramka padła z przypadku, ale fakt, że gole mogły paść także po innych, "normalnych" sytuacjach.

Mimo wszystko, w drugiej połowie było sporo nerwowości w waszej grze. Dlaczego?
Wynikało to z tego, że graliśmy w dziesięciu, próbowaliśmy odwrócić losy meczu i strzelić gola wyrównującego. Ciężko powiedzieć, skąd taka nerwowość, bo to był dopiero pierwszy mecz po przerwie zimowej. Dopiero teraz możemy sprawdzić, jak zagrania, które przepracowaliśmy zimą, wychodzą nam w meczach ligowych.

Przed wami mecz w Mielcu. Ciężko będzie się podnieść po ostatniej porażce, czy jedziecie tam z podniesionymi głowami?
Broń Boże, to dla nas kolejna szansa na zdobycz punktową. Od zakończenia spotkania z Wigrami w naszych głowach jest tylko mecz ze Stalą. Chcemy zdobyć komplet punktów. Tylko to nam da poprawę sytuacji w tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Arkadiusz Kasperkiewicz (Górnik Łęczna): Nie załamujemy się - Kurier Lubelski

Wróć na gol24.pl Gol 24