Besta show w Zabrzu

Spotkanie Górnika Zabrze z GKS-em Katowice, cieszyło się sporym interesowaniem. Już na 30 minut przed meczem, na stadionie Górnika nie było wolnych miejsc. Głównie za sprawą „ sztamy”, która łączy kibiców „ trójkolorowych” i „ gieksy”. Tuż przed meczem nie popisała się ochrona stadionu. Pomimo wspomnianej już „sztamy”, kibiców obu drużyn oddzielały sektory buforowe. W końcu zostały one otwarte, jednak nie wiedzieć czemu bramy nadal były zamknięte.

Zabrzanie spotkanie rozpoczęli bardzo nerwowo. Pierwsze minuty spotkania należały do GKS-u. Jednak katowiczanom brakowało sytuacji strzeleckich. Oblicze Górnika zmieniło się w 20 minucie, kiedy to na boisku pojawił się Ales Besta. Czeski napastnik zmienił kontuzjowanego Roberta Szczota. W 23 minucie Czech wyłożył piłkę do Pawła Strąka, ustawionego tuż za polem karnym gości. Środkowy pomocnik uderzył nie do obrony, Górnik prowadził 1:0. Osiem minut później Besta pokazał swoje indywidualne umiejętności. Wykonał rajd lewym skrzydłem, zszedł do środka i uderzył. Zabrzanie prowadzili 2:0, a podopieczni trenera byli „pod ścianą”. Paweł Strąk najwyraźniej czuł, że podczas meczu z GKS-em, może mu wyjść wszystko. Piłkarz zabrzan zdecydował się na strzał, z odległości 60 m. Piłka minimalnie przeleciała nad bramką GKS-u Katowice. Ostatnim ciekawym wydarzeniem pierwszej połowy, była główka Pitrego, jednak jego strzał obronił Gorczyca. W pierwszej części spotkania Górnik miał zdecydowaną przewagę.

Druga połowa nie toczyła się już w takim szybkim tempie jak pierwsza. Piłkarzom najwyraźniej dała się we znaki upalna pogoda. Pierwsza i jedyna ciekawa sytuacja drugiej połowy miała miejsce w 72. minucie. Wtedy to Paweł Strąk trafił w słupek. Górnik przez całą drugą cześć spotkania kontrolował grę, nie pozwalając katowiczanom na stworzenie sytuacji strzeleckiej.