Górnik Łęczna podejmie Raków Częstochowa w niezwykle ważnym meczu

KK
fot. Łukasz Kaczanowski
Niewykluczone, że piłkarze Górnika Łęczna rozegrają w najbliższą niedzielę ostatni w tym sezonie mecz przed własną publicznością. Od wyniku tego spotkania wiele zależy.

Zmagania w Nice I lidze są już na finiszu. Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek łęcznianie znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Zielono-czarni zajmują bowiem w tabeli miejsce w strefie spadkowej. „Górnicy” wciąż mają szanse na bezpośrednie utrzymanie, ale muszą wygrać ostatnie dwa mecze i liczyć na korzystne rezultaty na innych boiskach. Obecnie, podopieczni trenera Bogusława Baniaka tracą punkt do lokaty gwarantującej grę w barażach, a także cztery oczka do pierwszej bezpiecznej pozycji, niezagrożonej degradacją do II ligi.

W niedzielę, o godzinie 12.45 Górnik zmierzy się na własnym boisku z Rakowem Częstochowa. Teoretycznie, najbliższy rywal łęcznian wciąż liczy się w walce o awans do Lotto Ekstraklasy. W praktyce jednak czerwono-niebiescy pogrzebali swoje szanse na promocję po bezbramkowym remisie w ostatniej kolejce z Olimpią Grudziądz. Aktualnie, ekipa prowadzona przez trenera Marka Papszuna plasuje się na szóstym miejscu w tabeli, ze stratą pięciu punktów do drugiego Zagłębia Sosnowiec.

- Wydaje mi się, że Raków zagra bez większego obciążenia, aczkolwiek ma jeszcze promyk nadziei na awans z drugiego miejsca, choć dość nikły - ocenia trener Baniak. - Częstochowianie notują bardzo wysokie zwycięstwa na wyjazdach i to nie jest przypadek. Oni grają trochę odmiennym systemem niż inne drużyny, czyli 3-4-3. O tym systemie jest bardzo głośno i nie wszyscy mogą dać sobie z nim radę. Ostatni wyjazdowy mecz Rakowa z GKS Tychy to była deklasacja rywali pod względem taktyki. Na pewno oni po prostu fajnie grają w piłkę. Mają swój system, który jest opracowany już od trzech lat i w ich grze widać automatyzmy. Jest to bardzo trudny przeciwnik, ponieważ przyjedzie tutaj bez adrenaliny, myśląc, że może być już tylko lepiej. Nie ukrywam, że pod względem taktycznym czeka nas duży orzech do zgryzienia. Cały tydzień mocno analizujemy najbliższego przeciwnika, którego śmiało można określić mianem rewelacji tych rozgrywek - dodaje szkoleniowiec.

Wszystkie spotkania ostatnich dwóch kolejek w Nice I lidze będą odbywać się jednocześnie, o tej samej porze. „Górnicy” muszą zatem walczyć o zwycięstwo i nasłuchiwać wieści z innych stadionów. Łęcznianie będą szczególnie zainteresowani rezultatami zespołów, które również walczą o utrzymanie. Dlatego ważne dla zielono-czarnych rozstrzygnięcia nastąpią w meczach Pogoni Siedlce z Puszczą Niepołomice, Stomilu Olsztyn ze Stalą Mielec oraz Olimpii Grudziądz z GKS-em Katowice czy nawet Ruchu Chorzów z Zagłębiem Sosnowiec.

W miniony weekend “Górnicy” przegrali na wyjeździe z Puszczą Niepołomice 0:2. - Trochę tonuje nastroje w drużynie po niepołomickim niepowodzeniu. Od poniedziałku w klubie dało się odczuć lekką obawę i nerwówkę, ale myślę że to już minęło. Odpowiadam głównie za zespół i w nim nastroje są opanowane. Cóż, prezentowaliśmy ostatnio dobrą grę, byliśmy jedną nogą w barażach, witaliśmy się już praktycznie z gąską, ale się trochę namieszało - przyznaje trener Baniak.

Teraz łęcznianie chcą poprawić swoje nastroje i sytuację w tabeli. Grzegorz Bonin i spółka liczą na przedłużenie dobrej passy spotkań na własnym stadionie. Ostatni raz zielono-czarni przegrali bowiem u siebie 3 marca z Wigrami Suwałki. Od tamtej pory Górnik zanotował na łęczyńskim stadionie trzy zwycięstwa i taką samą liczbę remisów.

Sztab szkoleniowy nie miał jednak ułatwionych przygotowań do niedzielnego meczu ze względu na urazy zawodników. - Mogę sobie rozważać na tablicy magnetycznej jak system rywali nałoży się na nasz, ale ciężko przewidzieć jakim składem wyjdziemy na niedzielny mecz. Kilku graczy boryka się z poważnymi kontuzjami. Niektórzy moi zawodnicy właściwie od kilku lat grają o utrzymanie na różnych poziomach rozgrywkowych. To wytworzyło w nich balast psychiczny, który rodzi pewne urazy, ponieważ grają cały czas na emocjach i przy napiętych mięśniach. O Tomaszu Makowskim i Robercie Pisarczuku już nie wspominam, bo dla nich sezon zakończył się już jakiś czas temu. Natomiast nadal mam kłopot z Przemkiem Pitrym, a teraz doszli jeszcze Grzegorz Bonin i Patryk Szysz oraz Radosław Pruchnik. Czy będą gotowi na niedzielę? Trudno mi powiedzieć. Na pewno mocno pracują ze sztabem medycznym. Dlatego dylematów przed tym bardzo ważnym meczem jest dużo. Jednak cały czas wychodzę z takiego założenia, że jeżeli pewni zawodnicy nie będą mogli grać, to na boisko muszą wyjść następni, których Górnik Łęczna utrzymywał. W końcu, ktoś im zaufał i dostali kontrakty, wiec czemu nie mieliby wziąć na swoje barki walki o utrzymanie, nawet jeśli do tej pory mają mniej rozegranych spotkań? Dlatego holuje i motywuje takich graczy jak Michał Suchanek, Filip Karbowy czy Filip Szewczyk lub Jurij Wereszczak - kończy Bogusław Baniak.

W trakcie rundy jesiennej Raków pokonał w Częstochowie Górnika 3:1. W tamtym starciu długo utrzymywał się remis 1:1, lecz w końcówce gospodarze strzelili dwa gole i zgarnęli komplet punktów. Jak podkreślają przedstawiciele klubu z Łęcznej, podobny scenariusz nie ma prawa powtórzyć się w niedzielę.

Sędzią najbliższego meczu w Łęcznej będzie Sebastian Tarnowski z Wrocławia. Co ciekawe, na ławce gości nie zasiądzie pierwszy trener Marek Papszun oraz szkoleniowiec bramkarzy Maciej Sikorski. Obaj zostali zdyskwalifikowani na jeden mecz przez Komisję Dyscyplinarną PZPN, po tym jak byli odesłani na trybuny w poprzedniej kolejce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Górnik Łęczna podejmie Raków Częstochowa w niezwykle ważnym meczu - Kurier Lubelski

Wróć na gol24.pl Gol 24