Nam strzelać nie kazano... Remis w Nowym Sączu po bezbarwnym meczu

Krzysztof Rosłoński
fot. adrian maras
1. liga. W meczu 15. kolejki 1. ligi Sandecja Nowy Sącz zremisowała bezbramkowo z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Spadkowicz z Ekstraklasy póki co zdecydowanie lepiej czuje się na wyjazdach, ale z Małopolski nie zdołał przywieźć kompletu punktów.

Przed rozpoczęciem bardzo ciekawie zapowiadającego się pojedynku nie mogliśmy spodziewać się większych zmian w obu składach. Do ekipy z Nowego Sącza wrócili po absencji kartkowej Lukas Kuban i Maciej Korzym, którzy na spółkę z Maciejem Małkowskim napędzać mieli akcje Sandecji, zaś "Górale" mieli pogrozić głównie obecnością Roberta Demjana i Tomasza Podgórskiego. Bramek strzegli jedni z lepszych ligowych fachowców na pozycji numer 1 - Łukasz Radliński i Rafał Leszczyński.

O całym meczu, od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty można powiedzieć, że jego poziom ciekawości był równy filmowi "Śmierć w Wenecji". Akcja gry toczyła się głównie w środku pola, gdzie ekipy co chwila traciły piłkę, stąd na pierwszy jakikolwiek atak trzeba było czekać do 5. minuty i dośrodkowania w pole karne Mariusza Magiery, które zdążyło minąć wszystkich graczy, ustawionych między pierwszym a osiemnastym metrem. 180 sekund później pierwszego strzału, niecelnego, zresztą, spróbował Demjan. Jego wolej był zbyt mocny, by zaskoczyć Radlińśkiego. Główną dewizą gospodarzy zaś było posiadanie piłki na połowie rywali i utrzymywanie jej poprzez stałe fragmenty gry, wykonywane lepiej, jak w przypadku rzutów wolnych Macieja Małkowskiego i Wojciecha Trochima,, które o centymetry mijały bramkę, lub gorzej, kiedy kolejne dośrodkowania mijały kolejnych defensorów.

Głównym zadaniem, postawionym obu zespołom były chyba strzały z dystansu, bowiem było ich od groma. W ekipie Sądeckiej swojego szczęścia próbowali głównie Wojciech Trochim, Grzegorz Baran, czy Kamil Słaby, jednak nieważne, jakiej urody były strzały, bowiem za każdym razem nie znajdowały one swojego finiszu nawet w świetle bramki. Wśród podopiecznych Jana Kociana wartym zauważenia był popis Adama Dei, który w polu karnym popisał się efektownym wolejem, tym razem wychwyconym przez Radlińskiego.

Po przerwie obraz gry zasadniczo nie zmienił się, jedyną różnicą była optyczna przewaga Bielszczan na połowie gości w pierwszych minutach drugiej połowy. Jedynym wartym zauważenia faktem był... spadający z nieba deszcz z drobnym śniegiem, który w lekkim stopniu był widoczny na znajdujących się za bramką Radlińskiego drzewach. Dopiero po 10 minutach gry padł jakikolwiek warty zauważenia strzał, a jego autorem był Maciej Małkowski, ale siła lecącej futbolówki nie mogła w jakikolwiek sposób zaskoczyć Leszczyńskiego. W ciągu ostatnich 30 minut gry oba zespoły szukały okazji do kontry, ale tylko w celu oddania strzału z dystansu. Początkowo próbował Demjan, by potem swoją szansę mógł zmarnować Kubań.

Co więcej, bardzo chaotyczna była gra defensywna obu ekip, bowiem jakiekolwiek wybicie piłki zwykle kończyło się obiciem jeszcze przynajmniej dwóch zawodników, zanim Beau Jeu wylądowała poza placem gry. Na 17 minut przed końcem Małkowski dośrodkował piłkę na głowę Piszczka, jednak ten po raz kolejny spudłował, a można tę akcję zaliczyć do jednej z najdogodniejszych w meczu. Swoje szanse w 81. i 86. minucie mieli jeszcze Danek po podaniu od Małkowskiego i Łukasz Sierpina, ale i tym razem mieliśmy do czynienia z nieporadnością strzelecką. Po końcowym gwizdku cytowanie narodowego wieszcza i pierwszych słów "Reduty Ordona" było wręcz wskazane, i to z obu stron, bowiem chyba nie spodziewano się bezbramkowego remisu.

Najwyższe frekwencje w Ekstraklasie w tym sezonie [TOP 10]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24