Błękitni na remis z ROW-em. Szalona końcówka w Stargardzie

Kaja Krasnodębska
Błękitni to prawdziwa rewelacja Pucharu Polski, a także rozgrywek II ligi.
Błękitni to prawdziwa rewelacja Pucharu Polski, a także rozgrywek II ligi. Ekstraklasa.net
Wynikiem 2:2 skończył się mecz Błękitnych Stargard z ROW'em 1964 Rybnik. Remis pozostawia niedosyt po obu stronach. Gospodarze byli bowiem faworytem, ale to goście utrzymywali prowadzenie przez praktycznie całe spotkanie. Słabsza końcówka w ich wykonaniu zaowocowała trafieniami dla stargardzian, a punkt w ostatniej z doliczonych minut uratował Sebastian Musiolik.

4 marca - na tę datę czekano w Rybniku od dawna. Oznaczała bowiem początek rundy wiosennej w drugiej lidze. Przez prawie trzy miesiące wszyscy w ROW-ie pracowali na to, aby ten start,a później kolejne miesiące były jak najbardziej udane. Wszak stawka wysoka - podopieczni Piotra Piekarczyka walczą o pozostanie w 2. lidze.

Jednopunktowa strata do miejsca barażowego jest jak najbardziej do nadrobienia. Najlepiej zabrać się za to od razu. ROW czekała długa podróż, lecz tym razem nie mogła być ona wymówką. Sześć transferów dokonanych w zimowym okienku oraz aż jedenaście sparingów sprawiało, że mimo plasowania się na znacznie niższym niż Błękitni miejscu w tabeli, rybniczanie mieli zagrać w Stargardzie jak równy z równym.

Wyjściową jedenastką Piotr Piekarczyk nie zaskoczył. Ten wybór krystalizował się od dawna podczas tych wszystkich towarzyskich spotkań. Od pierwszej minuty aż pięć debiutów. Po raz pierwszy w oficjalnym meczu rybniczan wystąpili Dominik Budzik, Mariusz Zganiacz, Przemysław Brychlik oraz Marian Jarabica, natomiast Sebastian Musiolik powrócił po półrocznej przerwie.

Co się dzieje po drugiej stronie barykady? Błękitni plasują się w tak zwanym bezpiecznym środku ligowej tabeli. Nie grozi im widmo spadku, lecz o zapowiadany przed sezonem awans byłoby bardzo ciężko. Do podium tracą już bowiem jedenaście punktów. Nic więc dziwnego, że zimowa przerwa upłynęła bardzo spokojnie. W takim też nastroju miał potoczyć się sobotni mecz. Wszak zwycięstwo ze sporo niżej notowanym rywalem powinno być łatwe.

Powinno, lecz wcale nie było. Już w samym początku spotkania, bo w ósmej minucie goście wyszli na prowadzenie. Przemysław Brychlik w swoim debiucie wykorzystał proste błędy defensorów Błękitnych i strzałem tuż przy słupku wpakował piłkę do siatki. O takich golach mówi się, że ustawiają całe spotkanie.

Nie tym razem, bowiem rybniczanie nie cofnęli się, a mimo prowadzenia wciąż grali bardzo otwartą piłkę. Zgromadzeni na trybunach kibice mieli okazję obserwować bardzo ciekawe spotkanie pełne akcji to z jednej to z drugiej strony. W pierwszej części gry Daniel Kajzer wcale nie miał łatwego zadania, jednak ze wszystkich strzałów Błękitnych wychodził obronną ręką. Nawet bardzo sprytnego uderzenia Magnuskiego w 16. minucie.

Przed przerwą ROW miał jeszcze szansę na podwyższenie prowadzenia, jednak po strzale głową piłka minimalnie minęła się z bramką. Do przerwy w Stargardzie było więc 0:1. Ten wynik nie podobał się Błękitnym, którzy mocno weszli w drugą część gry. Zmusili podopiecznych Piotra Piekarczyka do cofnięcia się i gry z kontrataku, a sami tworzyli sobie coraz to lepsze sytuacje. Nie mogli jednak pokonać uwijających się w defensywie rywali.

Najlepszą okazję dla rybniczan stworzył sam Marek Ufnal, który po godzinie gry niemal wrzucił sobie piłkę do własnej bramki. W ostatniej chwili udało mu się jednak uratować tę kuriozalną sytuację.

Największe emocje miały dopiero nadejść. Tak jak większość spotkania to typowy mecz walki, tak w końcówce kibice mogli być naprawdę zadowoleni. Najpierw Maciej Liśkiewicz pewnie wykorzystał podyktowany przeciwko gościom rzut karny, by chwilę później upragnione prowadzenie dał gospodarzom Bartosz Flis. Świetna akcja wspomnianego wcześniej Liśkiewicza i piłka trafiła właśnie do Flisa. Ten strzałem na dłuższy słupek pokonał Daniela Kajzera.

Gospodarze już prawie cieszyli się ze zwycięstwa, lecz na ich niekorzyść arbiter Aluszyk doliczył aż pięć minut. W ostatniej z nich wypożyczony zimą z Piasta Gliwice Sebastian Musiolik uratował remis dla swego zespołu. Zaspali nieco obrońcy Błękitnych, a młody napastnik okrutnie to wykorzystał i pokonał Ufnala. Tym samym mecz zakończył się remisem 2:2. Niedosyt z obu stron.

Błękitni Stargard - ROW 1964 Rybnik 2:2 (0:1)
0:1 Przemysław Brychlik (8 min.)
1:1 Maciej Liśkiewiczm (81 min.)
2:1 Bartosz Flis (84 min.)
2:2 Sebastian Musiolik (95 min.)

Błękitni Stargard: Marek Ufnal - Grzegorz Szymusik, Tomasz Pustelnik, Maciej Liśkiewicz, Rafał Gutowski, Wojciech Fadecki, Patryk Baranowski (74. Filip Karmański), Bartosz Flis, Patryk Skórecki (90. Robert Brzęczek), Mateusz Czapłygin (74. Maciej Więcek), Michał Magnuski (63. Piotr Wojtasik)

ROW 1964 Rybnik: Daniel Kajzer - Jank Janik. Dawid Bober, Marian Jarabica, Dawid Gojny, Dominik Budzik (74. Damian Kołeczko), Szymon Jary, Mariusz Zganiacz (86. Kamil Spratek), Sebastian Musiolik, Paweł Jaroszewski (60. Sebastian Siwek), Przemysław Brychlik (83. Mariusz Muszalik)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24