Sandecja nie przedłuży umowy z trenerem Moskalem

Dariusz Dylewicz
Sandecja Nowy Sącz nie przedłuży kończącej się 30 czerwca umowy trenerskiej z Robertem Moskalem. Najpoważniejszymi kandydatami na następcę szkoleniowca beniaminka I ligi są Dariusz Wójtowicz i Jarosław Araszkiewicz.

- Nie było naszym zamiarem przerywanie współpracy z Robertem Moskalem - zapewnia Andrzej Danek, prezes Sandecji. - Szanujemy jego fachowość, jesteśmy mu wdzięczni za wprowadzenie drużyny do pierwszej ligi i sprawienie olbrzymiej radości tysiącom sympatyków futbolu w naszym mieście. Na spotkanie z trenerem zarząd udawał się więc ze szczerą chęcią wynegocjowania satysfakcjonującego obydwie strony kompromisu. Niestety, warunki zaproponowane nam przez pana Roberta okazały się nie do przyjęcia. Szkoleniowiec nie stawiał co prawda wygórowanych żądań finansowych, nie domagał się podwyżki, ale zażyczył sobie, by w nowym kontrakcie zawarta została klauzula, gwarantująca mu ekwiwalent pieniężny na wypadek przedwczesnego zerwania przez nas umowy. Rozumiem, że człowiek chce się zabezpieczyć na ewentualność niepowodzeń, ale Sandecji, w której staramy się na wszystkim oszczędzać, nie stać obecnie na taką ekstrawagancję. Rozstaliśmy się, tak przynajmniej myślę, w zgodzie. Zaproponowaliśmy nawet trenerowi uroczyste pożegnanie, ten jednak nie podjął pomysłu. We wtorek o swojej, a właściwie wspólnej decyzji powiadomił swych dotychczasowych podopiecznych. W środę podczas posiedzenia zarządu postanowimy, kto zostanie następcą Roberta Moskala. Rozważane są kandydatury Dariusza Wójtowicza oraz Jarosława Araszkiewicza.

- Właściwie od początku pracy w Sandecji czułem, że moja pozycja w klubie nie jest pewna - mówi trener Robert Moskal. - O planowanej zmianie słyszałem już kilka tygodni temu. Decyzja zarządu nie była więc dla mnie wielkim zaskoczeniem. To prawda, zażyczyłem sobie, by wprowadzić do kontraktu paragraf o ekwiwalencie, ale powiedziałem też, że jeśli uznam, iż z drużyny nie jestem już w stanie niczego wycisnąć, sam złożę rezygnację, nie domagając się odszkodowania. Do Nowego Sącza przyjechałem z jasno określonym celem awansu do I ligi. Zadanie zrealizowałem i przyznaję, że dobrze mi się tutaj pracowało. Chciałem dalej prowadzić drużynę i jestem pewien, że bez wielkich wzmocnień spokojnie utrzyma się ona w I lidze. Najbardziej boli mnie fakt, że śmietankę po mojej ciężkiej pracy spijał będzie ktoś inny. Zdaję sobie sprawę, iż u podłoża nieprzedłużenia umowy legł fakt, że jestem człowiekiem niepokornym, niepoddającym się układom. Powierzono mi odpowiedzialność za wyniki drużyny, i nie pozwalałem, by ktokolwiek wtrącał się do mojej pracy. Obecnie płacę za tę bezkompromisowość. Ale zapewniam, że z Nowego Sącza wywiozę miłe wspomnienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24