25 maja - Czas Polaków w finale Ligi Mistrzów - Wydanie drugie (poprawione?)

Maciej Frelek
Już za kilka dni na Wembley polskie trio z Dortmundu powalczy o najważniejsze klubowe trofeum na Starym Kontynencie. Każdy, kto choć odrobinę interesuje się piłką nożną w naszym kraju, usiądzie w sobotę przed telewizorem aby dopingować Lewandowskiego i spółkę w walce o tytuł najlepszej drużyny w Europie - wszak takie święto nie zdarza się na co dzień.

Polskie akcenty w Lidze Mistrzów

Od czasu utworzenia Champions League zespoły z kraju nad Wisłą tylko dwukrotnie miały okazję występować w elitarnym gronie najlepszych europejskich klubów. W sezonie 1995/1996 warszawska Legia po zwycięstwach z Rosenborgiem Trondheim oraz Blackburn Rovers awansowała do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, gdzie musieli stawić czoła Panathinaikosowi Ateny. Konfrontacja z Grekami w ćwierćfinale zakończyła piękny polski sen, a katem "Wojskowych" okazał się Krzysztof Warzycha, który dwoma bramkami wyrzucił za burtę stołeczną Legię.

Kolejny sezon to kolejny (i jak dotychczas ostatni) awans polskiej drużyny do fazy grupowej Champions League - tym razem udało się to łódzkiemu Widzewowi. Mistrz Polski sezonu 1995/1996 w grupie trafił wówczas na Atletico Madryt, Borussię Dortmund oraz Steauę Bukareszt, ale już po trzech kolejkach wiadomo było, że łodzianie nie powtórzą sukcesu Legii Warszawa. Ostatecznie zakończyli zmagania z czterema punktami na koncie, co dało im trzecią pozycję w grupie B.

I na tym kończy się historia występów polskich drużyn w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Spragniony kibic pragnął więcej, ale musiał zadowolić się indywidualnymi popisami reprezentantów Polski, którzy do elity trafiali z klubów zagranicznych. I tak, w ostatnich latach na europejskiej arenie oglądać można było między innymi Jacka Krzynówka, Mariusza Lewandowskiego, Rafała Murawskiego, a także dwójkę z Auxerre: Dariusza Dudkę oraz Ireneusza Jelenia.

W szeregi Champions League weszło także liczne grono polskich golkiperów. Tomasz Kuszczak, Artur Boruc czy Wojciech Szczęsny - wszyscy stawali oko w oko z największymi gwiazdami europejskiego futbolu. Nikt jednak nie zapisał się na dłużej w annałach Ligi Mistrzów jak...

Jerzy Dudek

Polski bramkarz po przejściu z Feyenoordu niemal z miejsca wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce "The Reds" i od 2001 roku reprezentował Liverpool zarówno na arenie krajowej jak i europejskiej. Wprawdzie zdarzały mu się wpadki, ale za każdym razem był w stanie ponownie zaskarbić sobie szacunek fanów drużyny z Merseyside. Tak było między innymi na przełomie 2002 i 2003 roku. W grudniu w starciu z odwiecznym rywalem, Manchesterem United, Dudek przepuścił piłkę między nogami po podaniu od Carraghera, dzięki czemu chwilę później Diego Forlan mógł posłać ją do pustej siatki. Kilka miesięcy po tym zdarzeniu polski bramkarz został bohaterem spotkania z "Czerwonnymi Diabłami" w finale Pucharu Ligi.

Jego kibice, zarówno ci z Polski, jak i z Liverpoolu, najbardziej pamiętają jednak wieczór 25 maja 2005 roku. W sezonie 2004/2005 podopieczni Rafy Beniteza tylko dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu wyprzedzili Olimpiakos Pireus w swojej grupie i z drugiego miejsca awansowali do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Tam mierzyli się kolejno z Bayerem Leverkusen, Juventusem Turyn i Chelsea, a po pokonaniu trzech przeszkód wywalczyli sobie przepustkę do finału na Atatürk Olimpiyat Stadyumu w Stambule.

O meczach takich jak rywalizacja Liverpoolu z Milanem w 2005 roku mówi się, że nawet Hitchcock by tego nie wymyślił. "The Reds" przegrywali do przerwy 0:3 i tylko cud mógł sprawić, że to właśnie angielska drużyna sięgnie po trofeum. Bramki Gerrarda, Śmicera i Alonso jeszcze w pierwszym kwadransie drugiej odsłony szybko sprowadziły Włochów na ziemię i do końca regulaminowego czasu gry utrzymał się wynik 3:3. Największe emocje czekały jednak na fanów obu drużyn w serii jedenastek. Fatalne pudło Serginho, świetna parada Dudka przy strzale Pirlo, później kapitalna interwencja Didy po uderzeniu Riise, a na koniec..

Jerzy Dudek został bohaterem "The Reds", jego nazwisko skandowano jeszcze przez długie godziny po zakończeniu spotkania. Finał Ligi Mistrzów z 2005 roku został uznany przez agencję Reuters za najlepsze widowisko piłkarskie minionej dekady, a konkurs jedenastek ze Stambułu po dziś dzień śni się fanom "The Reds" po nocach.

Tak wyglądał pierwszy finał Ligi Mistrzów z udziałem reprezentanta Polski*. Dokładnie osiem lat po tym wydarzeniu, 25 maja 2013 roku, Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski spróbują ograć Bayern Monachium w pierwszym finale z udziałem dwóch niemieckich ekip. Czy "polskie trio z Dortmundu" ponownie przypomni Europie o kraju nad Wisłą?

* - Józef Młynarczyk i Zbigniew Boniek grali w finałach Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, którego następcą jest Liga Mistrzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24