Araszkiewicz: Dopóki jestem w Warcie, nie pozwolę na odcinanie kuponów

Wojciech Maćczak
Jarosław Araszkiewicz zarzuca swoim podopiecznym brak zaangażowania
Jarosław Araszkiewicz zarzuca swoim podopiecznym brak zaangażowania Roger Gorączniak
- Nie wiem, co można powiedzieć po takim meczu, może wy mi podpowiecie? - pytał zebranych na pomeczowej konferencji prasowej dziennikarzy trener Warty Poznań Jarosław Araszkiewicz. Jego zespół w kiepskim stylu przegrał z Sandecją Nowy Sącz, a 47-letni szkoleniowiec nie krył oburzenia słabą postawą swojego zespołu.

- Nie wiem, co można powiedzieć po takim meczu, może wy mi podpowiecie? Cały tydzień wszystko jest ok, wszyscy wiedzą, co mają robić na boisku. Później przychodzi mecz i niektórych zawodników w ogóle nie poznaję. Są sytuacje, w których piłka powinna być zagrana w pole karne, bo jest już końcówka meczu, to oni nagle zaczynają strzelać, co powinni robić znacznie wcześniej. A co do straconych bramek to po prostu brak słów. Sandecja miała sytuacje, my mieliśmy sytuacje, ale nam dane było strzelić tylko jednego gola – mówił szkoleniowiec poznańskiej drużyny.

Podczas potyczki z Sandecją Araszkiewicz dość szybko zdecydował się na dwie zmiany w swoim zespole. W 46. minucie zdjął z boiska Michała Ciarkowskiego, a dziesięć minut później, jeszcze przy stanie 0:0, Alaina Ngamayamę. Trener argumentował te roszady niewykonywaniem nałożonych zadań przez swoich podopiecznych. – Alain miał grać zupełnie inaczej. W pierwszej połowie była straszna dziura w środku pola, dlatego prosiłem go, żeby wystawił się trochę do tyłu. Widać, że moje słowa nie poskutkowały i w związku z tym został zmieniony. Jeżeli chodzi o Ciarkowskiego to dokładnie to samo. Natomiast Giela zdjąłem, bo sam poprosił o zmianę, po prostu był już zmęczony. Wpuściłem Marcina Klatta bo wiadomo, że zespół Sandecji jest wysoką drużyną, ktoś musi powalczyć w powietrzu. Teraz może bym wpuścił Pawła Piceluka, ale bałem się, żeby nic mu się nie stało przy tej młócce pierwszoligowej. Trzeba jednak będzie postawić na niego i dać odpocząć niektórym zawodnikom – mówił.

Dostało się nie tylko zmienionym na początku pierwszej połowy. Trener Warty był wyraźnie oburzony stylem gry swojego zespołu i w dość ostrych słowach go krytykował. – Ja, mój sztab szkoleniowy, jak i zawodnicy – wszyscy walczymy o swoją przyszłość i dlatego musimy zacząć myśleć zarówno na boisku, jak i poza nim. Jeżeli ktoś wyobraża sobie, że będzie tu nadal od czerwca, to może się grubo pomylić. Mam duże pretensje do bardziej doświadczonych zawodników, po to tutaj przyszli, żeby ciągnąć ten wózek i żeby młodzież uczyła się od nich. A oni są, bo jest fajnie, ekstra, miło sympatycznie i powoli zaczynają odcinać kupony. A ja, póki jeszcze tutaj jestem, nie pozwolę na to.

Po drugiej porażce z rzędu Warta ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową i w wypadku kolejnych niepowodzeń w Poznaniu może być naprawdę gorąco. – Tu nie chodzi o dwie porażki z rzędu, bo obejmując zespół Warty wiedziałem, że tu cały czas jest gorąco. Ciągle powtarzam moim zawodnikom – nie patrzcie co jest do góry, patrzcie, co jest z tyłu, bo po kilku porażkach zrobi się wielkie „bum”. Najłatwiej jest zwalić wszystko na sztab szkoleniowy: bo złe treningi, dzisiaj strzelamy – źle, jutro biegamy – też źle. Wśród piłkarzy jest kilku trenerów, bo część z nich pokończyła szkoły, i ja im powiedziałem: przedstawcie mi mikrocykl treningowy i zastanowimy się, jak wy chcecie trenować – mówił Araszkiewicz.

I dalej kontynuował wątek, rozpoczęty w ostatnim zdaniu. - Piłkarz to jest taki specyficzny gatunek ludzki, że zawsze ma swoją mądrość. Teraz skończył się mecz, wiadomo, żałoba w szatni. Zapytałem, czy może podpowiedzą mi, co mam powiedzieć na konferencji prasowej, to wszyscy zwiesili głowy w dół. Ja chciałbym, żeby przyszedł ze mną jeden czy drugi zawodnik i żeby powiedzieli przykładowo, że trener Araszkiewicz jest złym trenerem, trener Owczarek jest złym, trener Machnik też, w ogóle się na tym nie znają i tylko my się znamy. Jeżeli jest potrzeba żeby oni sami prowadzili treningi, to niech sobie prowadzą.

- Ja nie chcę nikomu przeszkadzać w rozwoju kariery, ja chcę tylko pomóc. Wiem jak wygląda trenerka i biorę odpowiedzialność za wyniki. Ja jednak stawiam sprawę jasno: jeśli ktoś chce grać w Warcie, chce walczyć o swoją przyszłość, musi wyjść i walczyć, a nie robić prowizorkę. Nawet dzisiaj były dobre momenty, było kilka fajnych akcji, agresywna gra i nagle jakby ten zespół powiedział: ok, zrobiliśmy swoje, teraz możemy odpocząć. Nie może tak być. Warta Poznań jest klubem zawodowym, w pełni profesjonalnym. Nie będę wam mówił co tu jest, bo tu wszystko jest. Rozmawiałem z prezesem i może rzeczywiście trzeba wrócić do epoki kamienia łupanego. Bo jak ja odnosiłem sukcesy to był może nie kamień łupany, ale nie było takich rarytasów jak tutaj. Może trzeba z tym skończyć - dodał na zakończenie opiekun Zielonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24