Arsenal wyleczony z kompleksu

Daniel Kawczyński
Arsenal wreszcie przerwał pasmo niepowodzeń w meczach z Chelsea i pokonał wielkiego przeciwnika 3:1, dzięki czemu zrównał się punktami z drugim Manchesterem City. Cały mecz w barwach Kanonierów rozegrał Łukasz Fabiański, który przy straconym golu nie mógł wiele zdziałać.

Pierwsza połowa toczyła się zgodnie z oczekiwaniami. To Arsenal był stroną przeważającą, starał się narzucić swój styl gry , nierzadko zamykając przeciwnika na własnej połowie. W 6. minucie prowadzenie miejscowym mógł dać Robin van Persie, gdyby tylko lepiej zachował się w sytuacji sam na sam. Jego koledzy mieli przewagę na boisku i pewnie dominowali. Wiele w ataku nie mogli jednak zdziałać, a to za sprawą szczelnej i poprawnej w grze w destrukcji Chelsea. Pewnym jej punktem byli bez wątpienia John Terry oraz powracający po kontuzji Frank Lampard. Podopieczni Carlo Ancelottiego rzadko zapuszczali się pod bramkę Łukasza Fabiańskiego, który nie miał wielu okazji do interwencji. Nie zmusił go do tego nawet postrach „The Gunners” - Didier Drogba.

Dobra taktyka obronna Chelsea zaczęła tracić na wartości w końcówce pierwszej części. Najpierw w pole karne przedarł się Theo Walcott i tylko dobre ustawienie Petra Cecha zapobiegło nieszczęściu. Chwilę później czeski golkiper musiał wykazać się umiejętnościami broniąc fantastyczne uderzenie z 18 metrów Samira Nasriego. W 44. minucie był już bezradny. W zamieszaniu w polu karnym „The Blues” najlepiej odnalazł się Alexandre Song, który płaskim, precyzyjnym strzałem na długi słupek wprawił w euforię publiczność na Emirates Stadium.

Po wznowieniu gry Arsenal mocno przycisnął i szybko zyskał tego efekt. W 51. minucie Michael Essien stracił piłkę na rzecz Walcotta. Ten obsłużył doskonałym, prostopadłym podaniem rozpędzonego Cesca Fabregasa, który bez problemów trafił do pustej siatki, podwyższając prowadzenie. To nie był koniec nonszalanckiej postawy obrony „The Blues”. W 53. minucie piłkę po błędzie Florenta Maloudy, po raz kolejny zadziała współpraca Walcotta z Fabregasem. Tym razem Hiszpan znakomicie zagrał do Anglika, który nie dał żadnych szans Cechowi.

Chelsea znalazła się w kłopotach, lecz nie zamierzała odpuszczać. W 57. minucie na listę strzelców wpisał się Branislav Ivanović, wykorzystując wrzutkę z rzutu wolnego Drogby. Fabiański wyszedł trochę za wolno, ale nie mógł za wiele zdziałać w tej sytuacji, w przeciwieństwie do kolegów, którzy niewłaściwie pokryli przeciwnika. Chelsea po zdobyciu bramki była bardziej ambitna i atakowała, ale to Arsenal wciąż kontrolował sytuację, uważnie spisując się w linii obrony. Nieco więcej pracy miał Fabiańskich, który przytomnie zachowywał się w swoich interwencjach. Podopieczni Arsene Wengera mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie. Przed klarowną szansą stawał m.in. Nasri. Utalentowany Francuz nie uwieńczył jednak golem swojej wysokiej aktywności.

Jednak wraz z kolegami ma prawo być zadowolony. Po raz pierwszy od pięciu spotkań Arsenal pokonał Chelsea i traci do pierwszego Manchesteru United dwa punkty, mając tyle samo oczek na koncie co drugi Manchester City. Chelsea nadal jest w kryzysie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24