Ćwierkając o sporcie - Twitter jako narzędzie pracy dziennikarskiej

Dominik Smagała
Twitterowy profil Mateusza Borka
Twitterowy profil Mateusza Borka twitter.com/BorekMati
Czasy, kiedy jedyną drogą komunikacji dziennikarza z odbiorcą był artykuł w gazecie lub przekaz telewizyjny czy radiowy dawno minęły. Internet "wpadł" na dziennikarskie salony i gwałtownie zrewolucjonizował rynek. Za Internetem przyszły serwisy społecznościowe, a wśród nich Twitter.

Założony w 2006 roku amerykański portal idealnie trafia w oczekiwania ludzi funkcjonujących w realiach dzisiejszego, pędzącego na złamanie karku, świata. Krótki komunikat, krótszy niż sms, bo maksymalnie na 140 znaków. Klik, i poszedł w świat. Szybko, zwięźle i na temat. Do tego zdjęcie, ewentualnie filmik, również krótko podpisane. Nic więcej. Prosta forma błyskawicznej komunikacji. Twitter jest szeroko znany i intensywnie użytkowany na całym świecie. Wśród Polaków aż tak popularny jeszcze nie jest. Wyjątkiem są wąskie grupy zawodowe i odbiorcy treści przez owe grupy publikowanych. Twittera, jako nowe narzędzie w komunikacji, na swoje potrzeby zaprzęgli politycy i dziennikarze. A jak dziennikarze, to również, a może przede wszystkim, ci sportowi. A jak sportowi, to z reguły traktujący o futbolu.

Punkt zwrotny w polskim Twitterze piłkarskim

Trudno ustalić konkretną datę, za którą przyjąć można by wejście Twittera do standardów polskiego dziennikarstwa sportowego. Za kamień milowy można jednak uznać ostatnie wybory władz PZPN, a raczej ich twitterową relację. Wtedy wielu dziennikarzy i obserwatorów, być może wcześniej nieprzekonanych do „ćwierkania”, uświadomiło sobie jaką wartość i ile profitów niesie za sobą bycie choćby biernym użytkownikiem serwisu. Błyskawiczne informacje z pierwszej ręki od dziennikarzy będących w centrum wydarzeń, zakulisowe gierki PZPN-owskich działaczy, negocjacje, nieoczekiwane zmiany wyborczej koniunktury – takie nowiny dostawało się od razu, na gorąco. A źródła takowych komunikatów uznać można było za godne zaufania. Autorzy jak np. Michał Pol (wówczas sport.pl), Tomasz Włodarczyk (wtedy Orange Sport) czy Paweł Wilkowicz (Rzeczpospolita) to dziennikarze o ustabilizowanej marce, niemający potrzeby błyszczeć na salonach informacjami o nie do końca pewnej, inaczej mówiąc zmyślonej, treści.

Twitterowe dyskusje

Może Twitter nie wszedł na polskie podwórko przebojem, ale choćby wspomnianymi wyborami futbolowych decydentów, bardzo solidnie ugruntował swoją obecność i przydatność na rynku. Wszelkie wydarzenia ze świata i okolic futbolu muszą być skomentowane za pomocą „ćwierknięć”. Żaden ważniejszy temat, żadna ważniejsza kwestia nie przejdą niezauważone. Pojedynczy mecz, od Ligi Mistrzów, przez mecz reprezentacji, nawet po zaplecze polskiej Ekstraklasy zostawia po sobie ślad w archiwach Twittera. Luźno rzucane stwierdzenia rzadko kiedy pozostają bez odpowiedzi, szczególnie w przypadku użytkowników posiadających wielu „followersów”, czyli obserwujących. Tekst idzie w ruch podawany dalej, komentowany. Dziennikarze często wchodzą w interakcje z kibicami, będącymi odbiorcami produkowanych przez nich treści. To po pierwsze. Po drugie komunikują się ze swoimi kolegami po fachu oraz ludźmi kręcącymi się futbolowym biznesie, również piłkarzami (choć tych aktywnych nie ma jeszcze zbyt wielu). Na tej płaszczyźnie, szczególnie w ostatnich dniach, polskie dyskusje twitterowe wchodzą na nowy poziom. Może nie jest to jeszcze pułap konfliktu Joey Barton – Dietmar Hamann, ale jak na początek i tak jest ciekawie.

Dużo uszczypliwości, sarkazmu, wytykania sobie tego i owego. Przed państwem: Mateusz Borek vs. Cezary Kucharski. Runda 1.:

Mateusz Borek vs. Cezary Kucharski 1

I dalej, runda 2.:

Mateusz Borek vs. Cezary Kucharski 2

I tak dalej. Walka zakończona jako nierozstrzygnięta, werdykt indywidualną sprawą każdego z obserwatorów.

„Ćwierkające” współzawodnictwo

Portal Wirtualnemedia.pl przy współpracy z NapoleonCat.com i blogiem Praca w sporcie opublikował ranking najpopularniejszych i najaktywniejszych kont polskich dziennikarzy sportowych na tej platformie. Zdominowany, rzecz jasna, przez ekspertów od futbolu. W zestawieniu prowadzi Janusz Michalik, mieszkający w USA i piszący po angielsku pod szyldem amerykańskiej telewizji ESPN. Za nim plasują się już dobrze znani z polskiego podwórka żurnaliści. Wspomniani Michał Pol i Mateusz Borek, a dalej Roman Kołtoń, Rafał Stec, Przemysław Rudzki, Krzysztof Stanowski czy Paweł Wilkowicz. W czołowej 50-tce nie mogło zabraknąć żadnego szanującego się dziennikarza sportowego funkcjonującego w Internecie. Oczywiście i ten temat nie mógł obejść się bez stosownego komentarza samych zainteresowanych, choć kwestię potraktowali raczej z przymrużeniem oka…

Janusz Basałaj, Tomasz Włodarczyk, Adam Godlewski, Żelisław Żyżyński na Twitterze

Tak czy inaczej Twitterem zaraziła się już zdecydowana większość polskiego dziennikarstwa sportowego i wcale nie zanosi się na to, by ludzi z tej branży nagle można było z „ćwierkania” wyleczyć. Istotny mecz czy ważne futbolowe wydarzenie bez sprawdzenia co w związku z tym dzieje się na Twitterze? Nie da rady, to uzależnie. A do tego jest piekielnie praktyczne i wygodne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24