Czwarta liga świętokrzyska. Sensacja w Radoszycach - Partyzant rozbił Łysicę Bodzentyn

Partyzant Radoszyce – Łysica Bodzentyn 7:2 (3:2)
Bramki: 0:1 Mariusz Jaros 11, 0:2 Jaros 20, 1:2 Jakub Jaśkiewicz 28, 2:2 Piotr Zawadzki 30, 3:2 Paweł Markowicz 43, 4:2 samobójcza 52, 5:2 Jaśkiewicz 65, 6:2 Kos 80, 7:2 Karol Nieszporek 87.
Partyzant: Kaszuba – Maciej Mazur (85. Wołczyk), Miśtal, Papros, Pańczyk – Markowicz, Opara (85. T. Mazur), Samburski (70. Nieszporek), Kos – Jaśkiewicz, Zawadzki (79. Grudzień).
Łysica: Szczurek – Czerkaszyn, Cielibała, Kołodziejski, Trela – Gryz, Pietrzyk (63. Dulęba), Kowalski, Garbacz (46. Chrzanowski), Kalista, Jaros (35. Anduła).
Sędziował: Damian Muchacki.

W Radoszycach zakończył się zwycięski marsz Łysicy, który trwał od pięciu kolejek. Krzysztof Trela i jego podopieczni pożegnali rundę jesienną w kiepskich nastrojach. Po pierwszym kwadransie gry nic tymczasem nie wskazywało na to, że pojedynek z Partyzantem zakończy się dla nich taką katastrofą. Prowadzili 2:0 i… od tego momentu zaczęły się ich problemy.

– Nagle stanęliśmy… Po błędach bramkarza straciliśmy dwa gole, potem było coraz gorzej, pomyłka goniła pomyłkę, zeszło z nas powietrze, po straconej trzeciej bramce ciężko było podnieść zespół do walki. Chyba za szybko uwierzyliśmy w to szóste z rzędu zwycięstwo – wspominał rozgoryczony Krzysztof Trela.

Nastroje w Radoszycach były tymczasem znakomite. - Zaczęliśmy mecz tragicznie, po błędach bramkarza i obrony straciliśmy dwa gole, jednak szybko wzięliśmy się do pracy i już w 30 minucie odrobiliśmy straty. Przełomowa dla nas okazała się bramka Markowicza na 3:2 tuż przed przerwą. Po zmianie stron goście praktycznie nam nie zagrozili. Druga połowa przebiegała zdecydowanie pod nasze dyktando – relacjonował Mateusz Szymczyk, kierownik drużyny z Radoszyc.

Zobacz także: GKS Nowiny - Partyzant Radoszyce 3:6

Sport Echo Dnia