Dlaczego Tomasz Fornalik powinien odejść z Ruchu Chorzów?
1. 007 wygląda dobrze tylko w tytule kultowej serii filmów o agencie Jamesie Bondzie. W tabeli ekstraklasy 0 punktów, 0 goli zdobytych i 7 straconych to dla wicemistrzów Polski kompromitacja. Winę ponoszą oczywiście przede wszystkim aktorzy, sorry, piłkarze, ale i reżyser, o przepraszam, szkoleniowiec, też nie ma prawa, by rzucić kamieniem. W poprzednim sezonie na Cichej byliśmy świadkami thrillerów, horrorów i obrazów batalistycznych, zawodnicy walczyli jak "Kompania Braci", a w dodatku wszystko skończyło się srebrnym happy endem. Jesienią Niebiescy grają w komedii porównywalnej tylko do "Kac Wawa", fundując wszystkim swoim sympatykom zawartą w pierwszej części tytułu dolegliwość. W dodatku niepoprzedzoną przejściowym stanem euforii, więc tym bardziej bolesną.
2. To nie w bidonie tkwi problem. Tomasz Fornalik nie słynie z przesadnej ekspresji, dlatego tak wielkie wrażenie wywarł na obserwatorach kopiąc ze złością bidon w czasie meczu z Widzewem. Szkoda sprzętu, bo kopniak, bynajmniej nie w bidon, należał się przede wszystkim piłkarzom. Taką sytuację z udziałem Fornalika trudno sobie jednak wyobrazić, więc na Cichą po prostu trzeba sprowadzić co najmniej Chucka Norrisa. Jak tylko skończy grać w reklamach oczywiście.
3. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. A na razie - co pierwszy napisał Wojciech Kuczok - pogodne są oblicza piłkarzy, chociaż ich postępowanie graniczy z sabotażem. Swoją drogą śląski pisarz znów jako jeden z nielicznych, wyrwał się z zadziwiającej atmosfery wzajemnego porozumienia, jaka panuje wokół Ruchu, traktowanego - także przez media - z niespotykaną wobec innych klubów, wyrozumiałością. Fornalik, odchodząc, mógłby śmiać się ostatni. Właśnie z piłkarzy, którzy zadziwiająco regularnie zapominają o powiedzeniu "Szanuj trenera swego, bo możesz mieć gorszego". A w tym przypadku jest to więcej niż pewne (mowa oczywiście o postępowaniu wobec zawodników, a nie szkoleniowych umiejętnościach).
4. Po prostu szkoda chłopa. Tomasz Fornalik to trener na dorobku. Szkoda by było, aby już na początku swojej samodzielnej kariery zabrnął w ślepą uliczkę z ciężkim plecakiem bolesnych dla siebie porównań do starszego brata. Wbrew pozorom jego debiut przypadł w najtrudniejszych możliwych warunkach. Zachłyśnięcie się wicemistrzostwem Polski uwolniło na Cichej prawdziwą polską mentalność, czyli bezgraniczne samozadowolenie. Piłkarze uznali, że zrobili więcej niż mogli (co akurat jest prawdą), a przecież nic dwa razy się nie zdarza, więc przegrywają mecz za meczem, licząc być może, że do premii za srebro dorzucą premię za utrzymanie. W dramatycznych okolicznościach rzecz jasna, bo nic tak nie podbija ceny jak emocje. A takiej gierki Fornalik, ze względu na nazwisko, firmować nie powinien.
5. Ruletka już się kręci. Teraz już całkiem serio. W najbliższych dniach uwagę kibiców przykuwać będzie reprezentacja, więc zmiana trenera przebiegnie bezboleśnie i niemal niezauważalnie. A potem Niebieskich czeka mecz z Koroną, czyli szczyt na dnie ekstraklasy. Jeśli Fornalik przegra i ten mecz, wówczas nowych rozwiązań trzeba będzie szukać na gwałt, co może skończyć się jeszcze gorzej. Na razie w Ruchu kręci się ruletka: na czerwonym leży siła spokoju szefa klubu, na czarnym widmo gigantycznej sportowej katastrofy. Jaki wynik Wy obstawiacie?
Czytaj również na DziennikZachodni.pl: Czy Tomasz Fornalik powinien odejść z chorzowskiego Ruchu? Głos przeciw
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?