Problem ten podjęli również redaktorzy serwisu wislaportal.pl, którzy słusznie wytknęli przedstawicielom Eurosportu, powiedzmy sobie jasno, amatorskie podejście do sprawy.
Oglądając wczorajszy mecz, funkcja w pilocie pozwalała wybrać sobie język, w jakim można było słuchać komentarza. O ile zrozumiałym było, że sprawozdawcy z Serbii, Rumunii, Szwecji, czy Danii, swoją pracę wykonywali ze studia znajdującego się w ich kraju, o tyle niepoważnym było, że komentujący Tomasz Lach i jego imiennik, Hajto, nie byli obecni na stadionie. Rzutowało to między innymi tym, że nie potrafili wymienić gracza, który akurat znajdował się przy piłce, tłumacząc tym, że dostają słaby sygnał ze stadionu w Krakowie.
Oglądając chociażby zmagania niemieckiej Bundesligi transmitowane w stacji Eurosport 2, jesteśmy świadkami zarówno przed-, jak i pomeczowych analiz, opinii ekspertów, a co najważniejsze, komentarze w języku niemieckim, angielskim, a nawet nieraz polskim, prowadzone są wprost ze stadionu.
Być może to, że dwa razy w tygodniu przedstawiciele tej stacji wybieraliby się do jednego z "ekstraklasowych" miast, by w pełni na żywo przekazywać informacje z piłkarskiego boiska, pozwoliłoby na uniknięcie choćby problemów z widocznością, bo jednak przekręcanie imion i nazwisk (jak w przypadku "Dejana" Jovicia i "Łukasza" Kosznika) to inna para kaloszy, powiązana z przygotowaniem się do komentowania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?