Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Bez podwyższenia kapitału, trzeba określić inne cele [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk, mówi o postawie zespołu w rundzie jesiennej, sytuacji kadrowej, karze od Komisji ds. Licencji PZPN.

Jak Pan ocenia postawę drużyny Lechii (11 miejsce w tabeli Lotto Ekstraklasy - przyp. aut.) w rundzie jesiennej obecnego sezonu?
Wiemy ile zdobyliśmy punktów, tabela nie kłamie. To jest katastrofa.

To niemal ten sam zespół, który w czerwcu był o jednego gola w Warszawie od mistrzostwa Polski. Dlaczego teraz jest tak słabo?
Kilka zmian w składzie jednak nastąpiło. Na boisku to nie jest ta sama drużyna. Absolutnie nie będziemy akceptować braku zaangażowania i w styczniu zostaną wyciągnięte konsekwencje.

W postaci zmian kadrowych?
Jeszcze przed ostatnim meczem z Sandecją ustaliliśmy z trenerem Adamem Owenem, że kadra na zgrupowanie w Turcji będzie liczyła 22 zawodników plus trzech bramkarzy. Może dojdzie jeszcze jakiś junior. Teraz każdy z piłkarzy może sobie przeanalizować jakie ma szanse, aby polecieć na zgrupowanie. Niech piłkarze sobie wszystko przemyślą, a jak wrócą z urlopów, to na pewno porozmawiamy.

Nie denerwuje Pana, że jest w drużynie piłkarz-ikona, Sebastian Mila, którego na boisku w ogóle nie widać?
Mila jest w dalszym ciągu pozytywną postacią w zespole. To, że nie widzą go jeden, czy drugi trener, to już panowie muszą sobie wyjaśnić między sobą w szatni.

A to nie jest tak, że jaka płaca taka praca? Mówi się, że Lechia ma nawet 40 milionów złotych długu...
Lechia ma długi jedynie w stosunku do swojego właściciela, ale to długoterminowe zadłużenie. Dług w stosunku do właściciela nie jest wymagalny, więc nie widzimy problemu. Niektórzy robią z tego panikę chyba tylko po to, żeby coś złego powiedzieć. Jeśli pojawiają się opóźnienia w stosunku do zawodników, to wszystko będzie załatwione. Nie można patrzeć tylko w ten sposób, bo zawodnicy przegrywali czy dostawali pieniądze na czas czy z opóźnieniem.

Zaległości wobec piłkarzy sięgają dłuższego okresu niż trzy miesiące?
Nie będziemy tego komentować. Do końca roku wszystkie wymagania będą spełnione i będziemy na bieżąco. Jest harmonogram spłat uzgodniony z radą drużyny, tego się trzymamy i nie ma możliwości, żeby ktoś odszedł z klubu z powodu zaległości.

Przychody Lechii są rekordowe?
To prawda. Pomiędzy 44-45 milionów złotych będzie w tym sezonie.

Pomimo tego jesteście mocno ograniczeni i będą problemy z transferami, jeśli nie uda się sprzedać piłkarzy, nawet tych kluczowych albo rozwiązać kontraktów?
Jest taka sytuacja, bo nie mamy podwyższonego kapitału spółki, a nie chcemy robić kolejnego zadłużenia. Ciągle mówi się, że może odejść Rafał Wolski, a do klubu nie wpłynęła żadna oferta.

Złożyliście ofertę podwyższenia kapitału spółki akcjonariuszom mniejszościowym?
Oferta była złożona i rozmowy trwają od dawna. Chyba zwrócimy się do rady nadzorczej, żeby przedyskutowali jakie są możliwości, bo po dwóch, trzech latach rozmów ciężko będzie znaleźć porozumienie. Nasza propozycja jest taka, że właściciel całkowicie anuluje zadłużenie i zamienia je na akcje. Przez to właściciel większościowy miałby zdecydowanie większy pakiet, ale akcjonariusze mniejszościowi kompletnie nic na tym nie tracą, bo zabezpieczenia, które są, pozostaną bez zmian.

Czy to oznacza, że akcjonariusze mniejszościowi hamują rozwój?
Nie, bo ja nie mówię, że to jest złe, co oni mówią. Chodzi o perspektywy, jak chcemy dalej działać. Jeśli nie będzie podwyższenia kapitału, to trzeba określić inne cele. Przy blokowaniu inwestycji w ogóle nie możemy myśleć o piłkarzach pokroju Sławka Peszki czy Ariela Borysiuka.

Paweł Stolarski może odejść?
To tylko umowa pierwokupu, która została podpisana z Benfiką Lizbona i będzie obowiązywać do końca kontraktu zawodnika, czyli do 30 czerwca 2019 roku. To korzystne dla Lechii, bo zapewnia dopływ konkretnej gotówki, a Paweł nadal będzie grał w Lechii. Identycznie było z Vanją Milinkoviciem-Saviciem, który jednak ostatecznie poszedł do Torino. Z kolei chcemy z powrotem sprowadzić Przemysława Macierzyńskiego z Benfiki, który mógłby Lechii pomóc.

Nie brakuje opinii, że obecny skład Lechii to pokolenie wypalone, a czwarte miejsce to było apogeum możliwości.
Nie ma zawodników młodych i starych, tylko dobrzy i źli. Flavio i Marco Paixao pokazują, że starsi zawodnicy też są wartością klubu. Są też tacy, którzy zawiedli. Z braćmi rozmawiamy w sprawie przedłużenia kontraktów, z Danielem Łukasikiem też i zobaczymy jak to do stycznia się rozwinie.

W czerwcu określał Pan premię za mistrzostwo Polski. Teraz będzie za utrzymanie w lidze?
O mistrzostwie Polski nie ma co myśleć. Musimy wygrywać mecz za meczem i zobaczymy co będzie. Takiej premii nie będzie, bo to byłaby przesada.

Jest akademia, ale nie ma ośrodka piłkarskiego. Dlaczego?
Chcemy mieć bazę treningową dla młodzieży i pierwszej drużyny. Tak, żeby wiedzieli gdzie jadą na trening, żeby wszystko było biało-zielone i nie czuli się jak turyści jeżdżący po Trójmieście, aby znaleźć boisko. Nad tym pracujemy, ale realizacja tego projektu to dwa, trzy lata. Lechia to cały czas projekt długofalowy.

Lechia znowu została ukarana przez Komisję ds. Licencji Klubowych PZPN. Kto teraz zawinił?
Zobowiązania na dzień 30 czerwca zostały spłacone kilka dni po terminie październikowym. Środki, na które czekaliśmy, dostaliśmy z małym opóźnieniem i o tym komisję poinformowaliśmy. Myślę, że to odbyło się bez winy klubu i dlatego dostaliśmy tylko jeden punkt minusowy i taka kara jest fair. Tu nawet nie chodzi o późniejszy przelew, ale o funkcjonowanie banków. Dostajemy pieniądze od właściciela, tam były dni wolne i przez to przedłużył się transfer pieniędzy do nas.

Taka sytuacja nie miała miejsca wcześniej, kiedy też się spóźniliście przez operacje bankowe?
Tak, ale ja nie mam na to wpływu. Nie przesyłam tych pieniędzy tylko robi to duży koncern, w którym pracuje siedem tysięcy ludzi. Nie mogę zadzwonić i zapytać czy przesłała pani pieniądze i gdzie one są, tylko czekać. Jak ktoś przesyła 530 tysięcy tylko na licencję czy pensje, to pokazuje, że Lechia się liczy.

Nie było możliwości, żeby zdobyć pieniądze i spłacić zobowiązania przed 30 października?
Gdybyśmy mieli w szufladzie dwa miliony złotych, to moglibyśmy to zrobić i uniknąć kary. Jesteśmy uzależnieni i nie mamy żadnej możliwości współpracy z bankami.

Ministerstwo sportu planuje wprowadzić kodeks dobrego zarządzania w związkach sportowych. "Jego jakość musi ulec gruntownej poprawie"

TVN24/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Bez podwyższenia kapitału, trzeba określić inne cele [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gol24.pl Gol 24