Bohater meczu z Wisłą: Wiedziałem, że będę w Lechu pierwszym

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Lech Poznań 1:0 Wisła Kraków
Lech Poznań 1:0 Wisła Kraków Roger Goraczniak (Ekstraklasa.net)
Z Jasminem Buricem, rewelacyjnie spisującym się młodym bramkarzem Lecha, rozmawia Maciej Lehmann.

Po raz drugi wystąpił Pan w ekstraklasie i po raz drugi wszyscy Pana bardzo chwalą. W spotkaniu w Gdyni trzy razy ratował Pan Lecha w beznadziejnych wręcz sytuacjach, wczoraj także po Pana interwencjach kilka razy za głowy łapali się napastnicy Wisły, na czele z Pawłem Brożkiem. Który z tych meczów był trudniejszy?
Zdecydowanie trudniejszy był mecz z Wisłą, chociażby z tego względu, że krakowianie mają zdecydowanie mocniejszy zespół i lepiej indywidualnie wyszkolonych technicznie piłkarzy. Dlatego wczorajszy mecz był o wiele trudniejszy. Wiedziałem też, że mecze Lecha z Wisłą traktowane są w Polsce bardzo prestiżowo. Tym bardziej cieszę się, że udało nam się wygrać, a mnie zachować czyste konto. Lubię, gdy od początku meczu wiele się dzieje. Szybko się rozgrzałem i potem łatwiej było mi bronić strzały rywali.

Długo musiał czekać Pan czekać na swoją szansę w Lechu. Przyjechał Pan do Poznania zimą i dopiero po dziewięciu miesiącach otrzymał bluzę z numerem 1. Czy nie myślał Pan, by odejść z poznańskiego klubu, do gorszego zespołu, po to, by regularnie grać?

Nigdy tak nawet nie pomyślałem. Przychodząc do Poznania, postawiłem sobie konkretny cel i konsekwentnie do niego dążyłem. Na każdym treningu dawałem z siebie wszystko i starałem się udowodnić trenerowi, że warto na mnie postawić. Nawet, gdy broniłem w Młodej Ekstraklasie byłem cierpliwy, bo wiedziałem, że kiedyś przyjdzie taki moment i dane mi będzie stanąć między słupkami bramki pierwszej drużyny. Swoją szansę dostałem w Gdyni oraz wczoraj i myślę, że ją wykorzystałem. Ale to nie znaczy, że mogę już spocząć na laurach. Wiem, że muszę jeszcze ciężej pracować, by nie zawieść kibiców i kolegów z drużyny.

Przed sezonem stwierdził Pan, że chce zostać nie tylko pierwszym bramkarzem w Lechu, ale także w całej lidze. Wówczas brzmiało to komicznie. Lech sprowadził Grzegorza Kasprzika, przedłużył kontrakt z Krzysztofem Kotorowskim, a Pan został kupiony razem z Handzićem i Golikiem, o których mówiło się, że to największe transferowe nieporozumienie w Lechu.

Ale ja naprawdę tak myślałem i wiedziałem, że stać mnie na to, że mogę być w Lechu pierwszym bramkarzem. Teraz mogę powiedzieć, że jeden z celów, jaki sobie założyłem został osiągnięty. Uważam, że konsekwentnie realizuję to, co sobie założyłem. Jestem człowiekiem, który z optymizmem patrzy w przyszłość.

Ma Pan dopiero 22 lata, czy czuje Pan presję kibiców? W Lechu bardziej doświadczeni bramkarze nie najlepiej sobie z tym radzili i w efekcie klub nadal szuka zawodników na tę pozycję.

Może zabrzmi to trochę nieskromnie, ale myślę, że potrafię sobie radzić ze stresem całkiem dobrze. Nigdy do niczego się nie spieszyłem, i być może był to klucz do sukcesu przy obronie strzałów wiślaków. Gdybym reagował nerwowo, pewnie kilka razy rywale położyliby mnie na murawie. Byłem jednak spokojny i dzięki temu udało mi się nawet kilka piłek wyłapać.

Czuje Pan wsparcie kolegów z zespołu?

I to bardzo. Mobilizacja przed tym meczem była w naszej drużynie ogromna. Chyba było to też widać z trybun. Wiedzieliśmy, że możemy powalczyć z Wisłą, ale pod warunkiem, że nikt nie będzie się oszczędzał. Wygraliśmy z liderem i pokazaliśmy, że za wcześnie skreślono nas z walki o mistrzostwo Polski. Teraz znów jesteśmy w grze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24