Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Broź: Najgorsze, że jest zadyma i nie można nikogo uderzyć

Konrad Kryczka, Agencja TVN/x-news
x-news
- Najgorsze jest, że jest zadyma i nikogo nie można uderzyć. Skończyło się przepychanką klata w klatę i wymianą zdań - mówił z uśmiechem po meczu z Lechem obrońca Legii Łukasz Broź.

Łukasz Broź był jednym z bohaterów meczu Legii z Lechem. Prawy obrońca zagrał w zastępstwie wykartkowanego Bartosza Bereszyńskiego i pokazał się z bardzo dobrej strony zarówno w defensywie, jak i w ataku. – Takie zwycięstwo podbudowuje zespół. W meczu z Lechem pokazaliśmy charakter, wyciągając trzy punkty na krótko przed ostatnim gwizdkiem – podsumował zwycięstwo warszawskiego zespołu. Broź nie chciał jednak konfrontować się z głosami, że wygraną Legii można traktować jako niezasłużoną ze względu na spalonego przy decydującym golu. – Nie reagujemy na takie opinie. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy spotkanie. A czy był spalony, to już nie nasza sprawa – stwierdził defensor, który do końca wierzył w zwycięstwo swojej drużyny. – Usłyszałem, że sędzia doliczył pięć minut i powiedziałem kolegom, że jeszcze damy radę wygrać – powiedział legionista, którego strzał dobił Kasper Hamalainen. – Skąd decyzja o strzale? Przypomniał mi się mecz z Zawiszą, więc powiedziałem: walę – dodawał z uśmiechem obrońca.

Broź nie chciał oceniać, czy mecz stał na odpowiednim poziomie. Dla większości obserwatorów spotkanie odbiegało jednak od meczu noszącego znamiona hitu. – Na gorąco ciężko powiedzieć. Na pewno mecz był bardzo agresywny. Żadna ze stron nie odpuszczała, każdy starał się uniemożliwić rywalowi stworzenie klarownych sytuacji – przyznał Broź, który dodał, że nie był całkowicie zaskoczony wyjściowym składem gości, w którym zabrakło miejsca dla Marcina Robaka. – Lech bez nominalnego napastnika? Dochodziły do nas słuchy, że tak może być, ale patrzyliśmy przede wszystkim na siebie. Wiedzieliśmy, co chcemy grać – oznajmił dziennikarzom.

Ważnym momentem meczu była szarpanina po wyrównującym golu. W pewnym momencie pod bramką Arkadiusza Malarza zbiegli się piłkarze oraz niektórzy członkowie sztabów szkoleniowych obu zespołów, a z tego mogła wywiązać się regularna bijatyka. Ostatecznie nie skończyło się wielkimi karami ze strony sędziującego zawody Szymona Marciniaka. – Najgorsze jest, że jest zadyma i nikogo nie można uderzyć (śmiech) Skończyło się przepychanką klata w klatę i wymianą zdań – komentował boiskowe wydarzenia Broź. Samo zachowanie przy szamotaninie pozytywnie ocenił Jacek Magiera, który zauważył, że takie sytuacje cementują drużynę. Podobnego zdania był Broź. – O to właśnie chodzi, drużyna jest najważniejsza – zakończył obrońca.

EKSTRAKLASA w GOL24

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24