Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co zostało z Lecha?

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Co zostało z Lecha?
Co zostało z Lecha? Roger Gorączniak (Ekstraklasa.net)
Tylko niespełna trzy tysiące widzów oglądały we Wronkach sobotni mecz Lecha ze Śląskiem. I choć Kolejorz wygrał 1:0, kibice opuszczali stadion przy ul. Leśnej zdegustowani poziomem gry ich ulubieńców. Co stało się przez rok z naszą drużyną, zastanawiają się sympatycy Lecha?

Kiedyś z przyjemnością patrzyło się na grającą z rozmachem, nowocześnie i szybko poznańską drużynę. Dziś choć przecież latem nie było rewolucji kadrowej, Lech prezentuje siermiężny, nudny, pozbawiony pasji futbol.

Kibicom Kolejorza nie wystarczy skromna wygrana. Od swojej drużyny wymagają znacznie więcej. Fani dziwią się, że Lech stracił swój styl i przede wszystkim radość z gry. Zadziwiający jest też brak pomysłów na zaskoczenie rywala. W sobotę niemal przez całą pierwszą połowę, większość piłek adresowana była do Sławomira Peszki. Niestety nie miał prawie żadnego wsparcia kolegów i jego desperackie próby dośrodkowań zwykle kończyły się wybiciami piłki przez obrońców Śląska.

- Jasne, że chcielibyśmy grać z klepki i szybko zdobywać teren. Ale gdy to nam nie wychodzi, trzeba szukać innych rozwiązań. Gdybyśmy strzelili druga bramkę, można by grać z kontry - zauważył Peszko.

Najbardziej brakuje właśnie tych krótkich, szybkich podań, które kiedyś były wizytówką Kolejorza. Piłkarze do znudzenia ćwiczyli je pod okiem Franciszka Smudy, ale efekt był taki, że w meczach o stawkę poznaniacy bardzo szybko przenosili akcje spod swojej bramki pod bramkę rywali. Teraz takie zagrania można policzyć na palcach jednej ręki. Czyżby trener Jacek Zieliński uznał, że "jego" Lech ma grać inaczej i na treningach pracuje się nad innymi elementami?
- Nic z tych rzeczy - broni się szkoleniowiec Kolejorza.

- Żeby grać tak jak w poprzednim sezonie, zawodnicy formacji ofensywnych muszą być w takiej dyspozycji jak byli wtedy. Hernan Rengifo, Robert Lewandowski i Semir Stilić, bo to właśnie na nich opierała się siła ataku Lecha, imponowali formą. Teraz mamy problem, bo o ile Lewandowski ma dobre występy, to Stilić gra zdecydowanie gorzej. Rywale lepiej poznali jego możliwości i pilnują go w dwójkę lub trójkę - wyjaśnia Zieliński.
Zdaniem trenera kluczowy jest też brak Rafała Murawskiego.

- Od niego to się zaczynało, to on decydował o grze linii środkowej. Kiedy mówiłem, że będzie prawie niemożliwe znalezienie jego następcy, przyjmowano te słowa z niedowierzaniem - broni się Zieliński.

Szkoleniowiec zwrócił też uwagę, że piłkarzom brakuje teraz również pewności siebie, którą zdobywa się przez seryjne wygrywanie.
- Na pewno pozytywny wpływ ma wygrana z Wisłą, bo okazało się, że chłopaki jak się sprężą i konsekwentnie robią, to co ustalamy, to okazuje się, że potrafią grać jak przed rokiem - stwierdził Zieliński.

Jedyny zysk z wygranego starcia ze Śląskiem to trzy punkty, bo można się domyślać, że wielu kibiców zostało skutecznie zniechęconych do przyjazdu na następny mecz do Wronek. Zwycięzców się nie sądzi - powiedział trener, ale ma tylko część racji. Sympatycy Lecha nie chcą oglądać tak słabych widowisk, a najważniejszym argumentem na to, jest dramatycznie malejąca liczba sprzedanych biletów na spotkania poznańskiego zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24