Chyba sami nie spodziewaliście się, że trzy punkty w meczu z Ruchem zgarniecie tak łatwo?
Ivan Runje (Jagiellonia): Rzeczywiście, spodziewaliśmy się dużo trudniejszej przeprawy. Myślę, że sami jednak ułatwiliśmy sobie zadanie, bo świetnie zaczęliśmy spotkanie. Szybko strzeliliśmy gola na 1:0, to nam bardzo pomogło i dodało dużo pewności siebie. Mogliśmy spokojnie grać piłką i kontrolować spotkanie. Po drugim golu było jeszcze łatwiej. Co prawda, nie ustrzegliśmy się błędu i straciliśmy przypadkową bramkę tuż przed przerwą, co trochę zmąciło nasz spokój. To zresztą zdarzyło nam się już drugi raz z rzędu, bo na Legii było podobnie i musimy chyba popracować nad koncentracją, żeby ustrzec się podobnych sytuacji w przyszłości. W drugiej połowie kontynuowaliśmy to, co w pierwszej. Szybko zdobyliśmy kolejną bramkę, a po dwóch czerwonych kartkach dla rywali, mecz praktycznie się skończył i przez ostatnie 25 minut nie miałem zbyt wiele pracy.
A jak ocenisz ten mecz w swoim wykonaniu?
Myślę, że wyglądało to dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Od początku czułem się na boisku doskonale i cieszę się, że mój debiut przed białostocką publicznością wypadł tak okazale. Mogło być nawet jeszcze lepiej, bo w pierwszej połowie miałem dwie okazje bramkowe. W pierwszej niecelnie uderzyłem głową, a druga była chyba nawet lepsza, bo dostałem piłkę na szesnastym metrze, gdzie byłem sam. Stałem jednak tyłem do bramki i chciałem szybko odegrać do Maćka Górskiego. Niestety, asysta mi nie wyszła, choć chciałem jak najlepiej. Na pewno w domu na spokojnie obejrzę sobie te sytuacje na powtórce, żeby zobaczyć na przyszłość, co mogłem zrobić lepiej.
No właśnie, zaimponowałeś między innymi tym, że jako środkowy obrońca często brałeś udział w akcjach ofensywnych. To raczej zbyt często się nie zdarza wśród stoperów.
Rzeczywiście, jeśli jest taka możliwość, to lubię podłączyć się do ataku, ale nie widzę w tym nic dziwnego. Tak wygląda nowoczesny futbol w dzisiejszych czasach. Obrońca ma za zadanie nie tylko bronić, ale też atakować. Oczywiście, czasami nie ma na to szans, bo wiele zależy od tego, jak przebiega dane spotkanie. Ale akurat w meczu z Ruchem było trochę miejsca i dlatego starałem się to wykorzystać.
A jak Ci się grało przed białostocką publicznością?
Kibice zrobili naprawdę wspaniałą atmosferę i byłem pod wrażeniem. Wszystko w tym dniu naprawdę złożyło się dla nas wyśmienicie, bo była świetna pogoda i na stadion przyszło sporo ludzi, którzy mogli cieszyć się naszą dobrą grą i końcowym wynikiem. Myślę, że po takim spotkaniu każdy kibic Jagiellonii mógł czuć się usatysfakcjonowany, podobnie zresztą jak sami piłkarze, czy sztab szkoleniowy. Teraz trzeba chwilę odpocząć i szykować się do kolejnego meczu w Poznaniu, który będzie z pewnością bardzo ciężki. Ale po zwycięstwie z Ruchem mamy dużo pewności siebie i liczę, że pomoże to nam osiągnąć dobry wynik także w piątkowym starciu z Lechem.
Po dwóch meczach możesz porównać ligę cypryjską, w której ostatnio występowałeś, do polskiej?
Myślę, że jest na to trochę za wcześnie. Na razie grałem tylko przeciwko Legii i Ruchowi, a były to dwa różne mecze. W Warszawie dodatkowo grałem z obciążeniem, spowodowanym choćby debiutem w Jagiellonii i pierwszym meczem sezonu. Wszystko było zupełnie nowe i nie wiedziałem tak naprawdę, czego oczekiwać. Po półgodzinie byłem prawie martwy, a po meczu ledwo stałem na nogach. Z kolei Ruch nie był tak wymagającym przeciwnikiem, ale też zagraliśmy dużo odważniej niż w Warszawie i pokazaliśmy, że umiemy grać. Dlatego na wnioski jeszcze poczekajmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?