Jagiellonia Białystok. Im słabszy rywal, tym mniejsza szansa na wygraną Jagi

Tomasz Dworzańczyk
5 - Tyle zespołów w tym sezonie wyjeżdżało już z Białegostoku ze zdobyczą punktową.
5 - Tyle zespołów w tym sezonie wyjeżdżało już z Białegostoku ze zdobyczą punktową. Anatol Chomicz
Ekstraklasa piłkarska. Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 0:0

Nie udało się piłkarzom żółto-czerwonych odnieść trzeciego zwycięstwa z rzędu. Podopieczni Ireneusza Mamrota tylko zremisowali u siebie bezbramkowo z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. To kolejne stracone punkty przez białostoczan w tym sezonie z dużo niżej notowanym rywalem.

- Na pewno mamy duży niedosyt po tym meczu. Mieliśmy sporą przewagę, ale kilka razy zabrakło nam ostatniego podania, by wykreować sobie więcej okazji bramkowych - przyznaje szkoleniowiec Jagi.

Rola faworyta im nie służy

Spotkanie ze Słonikami rozpoczynało rundę rewanżową sezonu zasadniczego. Jagiellończycy, którzy po pierwszej fazie rozgrywek byli na ligowym podium, liczyli na przekonujące zwycięstwo. Niestety, piłkarze kolejny raz potwierdzili, że status faworyta im nie służy, podobnie zresztą jak gra w roli gospodarza. Twierdza Białystok, jak jeszcze niedawno określano obiekt przy ul. Słonecznej, na nikim nie robi już większego wrażenia. Bruk-Bet jest już piątym zespołem w tym sezonie, który ze stolicy Podlasia wyjeżdża ze zdobyczą punktową.

- Takie mecze powinniśmy rozstrzygać na naszą korzyść. Nie sądzę, że przerwa na mecze reprezentacji nas jakoś wybiła z rytmu, bo na kadrę pojechało przecież tylko dwóch zawodników - „Świder” i „Franek” (przyp. red. Karol Świderski i Przemysław Frankowski). Reszta utrzymywała się w rytmie meczowym, bo przecież graliśmy w międzyczasie sparing w Grodnie. Po prostu rywale głęboko się cofnęli, znali dobrze nasze atuty i nie pozwolili za bardzo rozwinąć skrzydeł - mówi Fedor Cernych, napastnik Jagi.

Były dwie okazje

Gospodarze w pierwszej połowie byli stroną przeważającą, ale nie potrafili udokumentować tego faktu zdobyciem bramki. Sytuacji zresztą zbyt wiele nie mieli, ale przy odrobinie szczęścia piłka mogła wpaść do siatki i wówczas spotkanie z pewnością wyglądałoby inaczej. Tak mogło się stać najpierw w 24. minucie po główce Ivana Runje, który uciekł obrońcom przy rzucie rożnym, jednak spudłował z piątego metra. Później blisko celu był jeszcze Martin Pospisil, który mógł zdobyć gola do szatni, jednak piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wyszła na aut bramkowy. W międzyczasie gra toczyła się w zasadzie na jedną bramkę, lecz z optycznej przewagi gospodarze nic nie wynikało. Często do akcji ofensywnych podłączał się m.in. Łukasz Burliga, jednak ani razu jego wejścia nie były zakończone dokładnym podaniem. Tego właśnie brakowało żółto-czerwonym najbardziej, dlatego trudno się dziwić, że bramkarz Słoników Jan Mucha wiele pracy nie miał.

Słabsza druga połowa

W przerwie wydawało się, że Jaga wyjdzie na drugą połowę jeszcze bardziej zdeterminowana i w końcu dopnie swego. To gospodarze wybiegli z szatni na murawę jako pierwsi, jakby nie mogli doczekać się już wznowienia gry i napoczęcia rywala. Niestety, to był chyba taki ostatni przejaw agresywności ze strony jagiellończyków w tym meczu, bowiem druga połowa była w ich wykonaniu zdecydowanie gorsza. Podopieczni Mamrota nie tylko nie potrafili zagrać ostatniego podania, ale już nawet przestali wyraźnie przeważać i spotkanie się wyrównało.

- Po przerwie rywale zagrali lepiej, stosowali wysoki pressing. Nie było to dobre spotkanie do oglądania - przyznaje Ivan Runje, w rozmowie z oficjalnym portalem białostockiego klubu.

Stracili głowę w końcówce

Minuty leciały błyskawicznie, czemu pomagał jak mógł m.in. Jan Mucha, który pobił chyba rekord utrzymywania się przy piłce bramkarza gości w tym sezonie przy Słonecznej. Słowacki bramkarz Słoników bardzo długo celebrował każde wznawianie gry i wybijał z rytmu jagiellończyków, którzy z każdą chwilą, będąc coraz bardziej zniecierpliwieni, zapominali nawet o zabezpieczaniu własnej bramki. Tylko w doliczonym czasie gry przyjezdni dwukrotnie wyszli z kontrami, pierwszą najpierw zepsuł Krystian Peda, ale w drugiej sytuacji piłka wpadła już do siatki, na szczęście zawodnik gości był na minimalnym spalonym i sędzia gola nie uznał.

- W ostatnich minutach straciliśmy głowę. Nie może być tak, że dziewięciu zawodników idzie w pole karne i dobrze, że w tej sytuacji był spalony, gdyż mogliśmy stracić nawet ten punkt - kwituje Mamrot.

Tak, czy inaczej białostoccy fani opuszczali stadion zawiedzeni, nie pierwszy raz zresztą w tym sezonie.

- Jeśli nie wygrywamy u siebie z takimi „potęgami”, jak Piast, Sandecja, czy Nieciecza, to trudno przypuszczać, byśmy walczyli o coś konkretnego w tym sezonie - można było usłyszeć z ust kibiców Jagi.

Jagiellonia Białystok - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:0

Jagiellonia: Kelemen - Burliga, Runje, Mitrovic, Guilherme, Novikovas (73. Świderski), Wlazło (87. Grzyb), Romanczuk, Pospisil (79. Sekulski), Frankowski, Cernych.

Nieciecza: Mucha - Fryc, Kupczak, Putiwcew I, Mikovic, Guba (61. Gergel), Jovanovic, Mrozik I

(87. Peda), Piątek, Pawłowski, Śpiączka I (90. Stefanik).

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 6973

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jagiellonia Białystok. Im słabszy rywal, tym mniejsza szansa na wygraną Jagi - Kurier Poranny

Wróć na gol24.pl Gol 24