Jagiellonia Białystok. Miało być Święto, a wyszła Wielkanocna Wydmuszka

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Spotkanie z Cracovią było trzecim w tym sezonie, w którym Jagiellonia nie zdobyła u siebie bramki.
Spotkanie z Cracovią było trzecim w tym sezonie, w którym Jagiellonia nie zdobyła u siebie bramki. Anatol Chomicz
Ekstraklasa piłkarska. Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie bezbramkowo z walczącą o utrzymanie się Cracovią Kraków. Na szczęście po potknięciu Legii Warszawa, zachowała pozycję lidera Lotto Ekstraklasy.

Nie udało się piłkarzom Jagiellonii Białystok sprawić świątecznego prezentu swoim fanom. W przedostatniej serii sezonu zasadniczego żółto-czerwoni tylko zremisowali u siebie 0:0 z plączącą się w ogonie tabeli Cracovią Kraków. To pierwsza tegoroczna strata punktów przez zespół z Podlasia na własnym boisku.

- Na pewno byłoby to duże rozczarowanie, gdyby taki mecz decydował o mistrzostwie Polski - mówi Michał Probierz, trener Jagiellonii.

Czytaj też:Oceny Jagiellonii po remisie z Cracovią

Szkoleniowiec, podobnie jak kibice Jagi, którzy w Wielką Sobotę stawili się na stadionie przy ul. Słonecznej w zacnej liczbie 10 tysięcy, mieli nadzieję na zwycięstwo. Trudno im się dziwić, bowiem za białostockim zespołem przemawiało niemal wszystko. W rundzie wiosennej u siebie byli nie do zatrzymania. Pasy natomiast to drużyna, która jest jednym z większych rozczarowań tego sezonu. W dodatku w delegacji wygrały tylko raz, pokonując w Chorzowie Ruch 1:0.

- Cracovia okazała się groźnym rywalem. Dobrze operowała piłką i mieliśmy duże problemy ze sforsowaniem obrony - mówi Taras Romanczuk, pomocnik Jagi.

Spotkanie bardzo przypominało spotkanie sprzed dwóch tygodni z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Krakowianie podobnie skupili się głównie na tym, by nie stracić gola, natomiast niekoniecznie zainteresowani byli kreowaniem gry. Gospodarze, pozbawieni swojego reżysera gry - Konstantina Vassiljeva, próbowali rozerwać szyki obronne przeciwników przede wszystkim długimi podaniami na rosłego Cilliana Sherdiana.

Zobacz:Jagiellonia - Cracovia. Zobacz jak bawili się kibice [ZDJĘCIA]

To zresztą Irlandczyk był jednym z bohaterów pierwszej groźnej akcji jagiellończyków. W 15. minucie pociągnął lewym skrzydłem i świetnie dośrodkował na piątym metr, do wchodzącego z głębi pola Piotra Tomasika. Lewy obrońca gospodarzy sięgnął piłkę i wydawało się, że znajdzie ona drogę do siatki. Niestety, w ostatniej chwili znakomitą instynktowną interwencją popisał się były bramkarz żółto-czerwonych Grzegorz Sandomierski, który zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny.

- To był strzał oddany z niewielkiej odległości. Miałem trochę szczęścia, bo piłka trafiła mnie w nogę - przyznaje golkiper Pasów.

- Nie miałem możliwości inaczej uderzyć, jak podeszwą buta. Ledwo sięgnąłem piłkę i dlatego bramkarz miał szansę na interwencję - dodaje Tomasik.

Ta sytuacja nie była jednak momentem zwrotnym tego meczu. Białostoczanie nie poszli za ciosem, nie chcąc narażać się na kontry, goście natomiast też nie cofnęli się zbyt głęboko i gra toczyła się głównie w środku pola. Na kolejne sytuacje czekaliśmy blisko kwadrans, ale tym razem to rywale mieli swoją szansę. Najpierw w 27. minucie niecelnie główkował Jakub Wójcicki, a kilka chwil później w jeszcze lepszej sytuacji spudłował Erik Jendrisek. W obu przypadkach nie popisali się środkowi obrońcy, którzy zgubili krycie pod bramką Mariana Kelemena. Na szczęście tym razem obyło się bez konsekwecji.

Jagiellończykom stwarzanie sytuacji przychodziło z wielkim trudem, niemniej jednak przed przerwą powinni objąć prowadzenie. Arvydas Novikovas zauważył wchodzącego w pole karne rodaka - Fedora Cernycha. Ten świetnie obrócił się z piłką, czym zgubił Huberta Wołąkiewicza i stanął oko w oko z Sandomierskim. Niestety, mając do wyboru szereg rozwiązań, zamknął oczy i kopnął z czuba wprost w bramkarza.

- Myślałem, że nie mam czasu na oddanie strzału i stąd ten pośpiech - tłumaczy Litwin.

W drugiej połowie tak czystych sytuacji jagiellończycy już nie mieli. Krakowianie umiejętnie rozbijali ich akcje i jedynym zagrożeniem dla ich bramki były stałe fragmenty gry. Niestety, białostoczanie kiepsko je rozgrywali.

- Mogliśmy pokusić się o lepsze rozwiązania i rzeczywiście te stałe fragmenty nie wyglądały dobrze w naszym wykonaniu - potwierdza Probierz.

Na szczęście krakowianie też w tym elemencie nie błyszczeli, choć to oni mieli pod koniec świetną okazję, bowiem wykonywali rzut wolny z 23. metra, podyktowany po faulu Dawida Szymonowicza na Krzysztofie Piątku. Próba uderzenia Tomasza Brzyskiego zatrzymała się jednak na murze białostockich zawodników.

W końcówce nieco ożywienia wniósł rezerwowy Przemysław Mystkowski, który już w doliczonym czasie wywalczył rzut wolny w pobliżu pola karnego gości, a później próbował zamykać akcję strzałem, jednak został zablokowany. Za moment sędzia gwizdnął po raz ostatni.

- Przed nami osiem ostatnich meczów. Będziemy przygotowywać się do nich trochę inaczej niż do tej pory. Od wtorku pełną parą ruszamy z przygotowaniami do najbliższego meczu z Piastem. Chcemy w Gliwicach wygrać, żeby walczyć o jak najlepsze miejsce przed fazą finałową - kończy Probierz.

Spotkanie w Gliwicach, podobnie jak cała 30. seria gier zostanie rozegrane w sobotę o godz. 18.

Składy:
Jagiellonia: Kelemen - Gordon I, Runje, Szymonowicz I, Tomasik I, Frankowski (46. Romanczuk), Grzyb (89. Mystkowski), Góralski, Novikovas (67. Chomczenowski), Cernych, Sheridan.

Cracovia: Sandomierski - Deleu I, Polczak, Wołąkiewicz I, Brzyski - Wójcicki, Budziński, Dąbrowski, Steblecki (79. K. Piątek), Jendrisek (89. Jaroszyński), Szczepaniak (90. Cetnarski).

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 10 000.

Zieliński po meczu Jagiellonia - Cracovia

źródło:gazetakrakowska.pl

Jagiellonia zremisowała z Cracovią 0:0

LOTTO Ekstraklasa. Jagiellonii bicie w mur. Od poniedziałku ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jagiellonia Białystok. Miało być Święto, a wyszła Wielkanocna Wydmuszka - Kurier Poranny

Wróć na gol24.pl Gol 24