Joan Carrillo: Dla nas mecz ze Śląskiem Wrocław jest spotkaniem podwyższonego ryzyka

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Piłkarze Wisły Kraków przygotowują się do meczu ze Śląskiem Wrocław. Będzie to bardzo ważne spotkanie w kontekście walki o miejsce w pierwszej ósemce po sezonie zasadniczym. Jeśli „Biała Gwiazda” nie chce skomplikować sobie sytuacji, koniecznie musi pokonać wrocławian.

– To bardzo ważne spotkanie – nie ma wątpliwości trener Wisły Joan Carrillo. – Bardzo chcielibyśmy, żeby kibice nas wspierali. Dla nas jest to spotkanie wysokiej rangi. Można powiedzieć, że podwyższonego ryzyka. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że aby być w ósemce, potrzebna nam jest seria zwycięstw. Nie tylko nam, ale każdej drużynie jest ciężko wygrywać. My zawsze wychodzimy na boisko, żeby zwyciężyć. Szanujemy naszego rywala. Śląsk ma zawodników charakteryzujących się wysoką jakością. Dwóch pomocników z prawej i lewej strony wnosi dużo do ich gry. Musimy być skoncentrowani w defensywie. Zdajemy sobie sprawę z mocnych punktów rywala, ale będziemy walczyć o trzy punkty.

Żeby myśleć o wygranej, wiślacy muszą na pewno zaprezentować się nieco lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Dziennikarze pytali np. trenera Carrillo o szybkość jego zawodników. Według statystyk zawodnicy „Białej Gwiazdy” za dwa ostatnie mecze plasują się na przedostatnim miejscu w lidze, jeśli chodzi o sprinty. Carrillo z rezerwą podchodzi jednak do tych danych, bo mówi: – Mamy takie szczęście, że klub zaopatrzył nas w sprzęt do mierzenia danych. Analizując wyniki, jestem zadowolony z przygotowania drużyny. W piłce ważne jest, żeby biegać, ale chodzi przede wszystkim o to, żeby piłka krążyła szybko. Jesteśmy w czołówce jeśli chodzi o posiadanie piłki i o ostatnie podania. Trzeba przy analizie wziąć również pod uwagę, jak biegają piłkarze, ale najważniejsze jest to, czy jest to bieganie inteligentne. Nie wykluczam jednak pewnych zmian nam mecz ze Śląskiem.

Bolączką Wisły w ostatnich meczach była skuteczność. Zespół stwarzał sobie co prawda sytuacje, ale był duży problem z ich wykorzystywaniem. Dotyczy to przede wszystkim Carlosa Lopeza, który zatracił swoją jesienną skuteczność.
– To prawda, drużyna stwarza sobie okazję, ale brakuje skuteczności – przyznaje Carrillo. – Okazje wypracowujemy sobie zarówno dzięki napastnikom, jak i pomocnikom. Carlosowi trzeba dać chwilę. Moją rolą jest pokazać mu, że pokładamy w nim nadzieję. Tak to jest w przypadku napastników. Jak strzelają gole, to wszyscy ich chwalą, a jak nie strzelają to pojawia się krytyka. Ja muszę dać zawodnikowi wsparcie, a gole przyjdą. Jestem o tym przekonany. To jest normalne u napastników, że czasami nie zdobywają goli. Widzę jednak Carlosa na treningach, jak pracuję i jestem przekonany, że wkrótce będzie lepiej.

Zastrzeżenia są również do gry Nikoli Mitrovicia, który w ostatnich meczach miał sporo strat, a np. w spotkaniu z Koroną Kielce jego konto obciąża stracony gol, bo to właśnie Serb „odpuścił” krycie Jacka Kiełba.
– Szanuję każdą opinię na temat moich zawodników – rozpoczął swoją wypowiedź na temat serbskiego gracza Carrillo. – Widzę, co wnosi Nikola Mitrović do mojej drużyny. To zawodnik odważny, który szuka odważnych podań otwierających. Takich, po których można strzelać bramki. Jestem zadowolony z pracy którą wykonuje. Tak jak oglądam Carlitosa na treningach, tak widzę również, jak pracuje Nikola. Cały czas się rozwijamy, idziemy do przodu. Jeśli chcemy podsumować pracę jakiegoś zawodnika, trzeba podsumować wszystkie aspekty. Trzeba policzyć, ile zawodnik miał odbiorów, podań. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy jutro będzie grał, ale jest to zawodnik który szuka podań odważnych a to jest najtrudniejsze. Łatwiej jest bowiem grać do tyłu czy w bok. Ja chcę podkreślić, że to co jest najważniejsze, że cały czas jest postęp w naszej grze. Mecz z Koroną był lepszy od meczu z Piastem, a spotkanie z Jagiellonią lepsze o potyczki z Koroną.

Sytuacja kadrowa przed meczem ze Śląskiem nie jest w Wiśle najlepsza. Zdrowi są już co prawda Arkadiusz Głowacki i Jakub Bartkowski, ale do kontuzjowanych Vullneta Bashy i Ivana Gonzaleza dołączył Marcin Wasilewski. Miał on problemy już w meczu z Koroną, ale ostatecznie wyszedł w podstawowym składzie na spotkanie z Jagiellonią. Na boisku wytrwał jednak ledwie kilka minut, bo uraz się odnowił.

– To dosyć pechowa sytuacja, bo Marcin wnosi bardzo dużo do drużyny i nie chodzi o sprawy tylko czysto piłkarskie, ale też o waleczność – mówi Joan Carrillo. – Zmiana w Białymstoku była wymuszona, bo był delikatny problem z mięśniem. Nie jest to jednak na szczęście zerwanie. Być może było to spowodowane dość niską temperaturą. Przed meczem z Jagiellonią było wszystko w porządku, a sam zawodnik chciał bardzo grać. Po rozgrzewce poczuł już jednak dyskomfort i ostatecznie musieliśmy go zmienić. W ciągu kilku najbliższych dni będziemy w stanie określić, ile potrwa jego przerwa w grze. Musimy poczekać, bo trochę krwi w okolicy kontuzjowanego mięśnia się zebrało. Jeśli można tak to ująć, to pozytywne jest to, że ta kontuzja spotkała akurat „Wasyla”. Inny zawodnik zastanawiałby się pewnie długo, czy ryzykować, a on jak najszybciej chciałby grać. To też powinno pomóc w jego szybszym powrocie na boisko.

Wasilewski jest zatem kontuzjowany, ale zdrowy jest już Arkadiusz Głowacki, który kilka dni temu obchodził 18. rocznicę debiutu w barwach Wisły. Wszystko wskazuje jednak na to, że ze Śląskiem „Głowa” jeszcze nie zagra, bo Carrillo mówi: – Arek to bardzo ważny zawodnik, kapitan. Jest wielkim profesjonalistą, dba o siebie. Trenował z nami jednak tylko dwa dni. Być może wejście na ten mecz wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem. Wkrótce czekaja nas ważne spotkania, więc nie ma co się spieszyć. Wszystko rozstrzygnie się jednak przed meczem.

Carrillo może natomiast liczyć na Jesusa Imaza, który zalicza się do grona tych zawodników Wisły, którzy w pierwszych meczach prezentowali się najlepiej.
– Jesus to zawodnik z duża jakością – chwali swojego podopiecznego Carrillo. – Potrafi obrócić się z piłką, grać między liniami. Wygląda dobrze fizycznie, tworzy okazje, sam je ma. Jest w dobrym momencie, choć jak w przypadku każdego zawodnika, ma lepsze i gorsze momenty. Lepsze są wtedy gdy jest jedna okazja, nawet trochę przypadkowa, a piłka wpada do siatki. Gorsze, gdy kreuje się sytuacje, a gola nie ma. Jesus to zawodnik inteligentny, który wie, jak realizować się w tym systemie, którym chcemy grać.

Na razie nie wiadomo, kto stanie w bramce w meczu ze Śląskiem. Michał Buchalik dobrze rozpoczął wiosnę, ale choroba przed meczem z Koroną sprawiła, że do bramki wszedł Julian Cuesta. Carrillo pytany, na kogo postawi w piątek wieczorem, mówi: – W tym momencie nie odpowiem, kto jest bliżej występu w najbliższym meczu. Jestem jednak zadowolony z pracy, którą wykonują Michał Buchalik i Julian Cuesta. W okresie przygotowawczym Julian był kontuzjowany. Występował Buchalik. Byłem zadowolony z tego, co pokazywał. Później „Buchal” był chory, wskoczył do składu Julian. Gdyby z Koroną grał bardzo, bardzo źle, to nastąpiłaby zmiana, ale tak nie było. Staram się zachowywać cały czas rywalizację między bramkarzami. Chodzi o to, żeby każdy z nich był gotowy w każdym momencie w stu procentach.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

Sportowy24.pl w Małopolsce

Autor Bartosz Karcz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Joan Carrillo: Dla nas mecz ze Śląskiem Wrocław jest spotkaniem podwyższonego ryzyka - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24