Lotto Ekstraklasa. Górnik stracił pozycję lidera! Arka zadała cios w doliczonym czasie [ZDJĘCIA]

psz, Gabriel Skoczeń
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:0
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:0 Przemyslaw Swiderski
Lotto Ekstraklasa. Górnik Zabrze stracił pozycję lidera w 20. kolejce. Podopieczni Marcina Brosza na własne życzenie przegrali na wyjeździe z Arką Gdynia (0:1). We wcześniejszym wtorkowym spotkaniu Legia Warszawa ograła na Piasta w Gliwicach (1:0) i to ona prowadzi w tabeli Ekstraklasy.

Górnik Zabrze to rewelacja obecnego sezonu. Podopieczni Marcina Brosza przewodzą w ligowej stawce, choć aby utrzymać prowadzenie musieli dziś pokonać Arkę Gdynia. Zadanie o tyle trudne, że gdynianie w ostatnim meczu pokonali na wyjeździe silną Koronę Kielce. Dodatkowe emocje wzbudzał fakt, że trener arkowców – Leszek Ojrzyński był przez pewien okres szkoleniowcem Górnika. Zapowiadało się wyrównane spotkanie, ze wskazaniem na drużynę przyjezdną.

Oba zespoły odważnie rozpoczęły mecz, już w 3. minucie zmuszony do interwencji został Tomasz Loska po dośrodkowaniu Grzegorza Piesio. Gdynianie nie przestraszyli się lidera i postawili na grę ofensywną. Aktywny był szczególnie Luka Zarandia, który kilkakrotnie wykazał się umiejętnościami dryblingu. Goście starali się jak najdłużej utrzymywać przy piłce i spokojnie wyczekiwać swoich szans. Mocnym punktem zabrzan są w tym sezonie stałe fragmenty gry i dośrodkowania, jakie posyła ze stojącej piłki Rafał Kurzawa. W 15. minucie lewo nożny pomocnik Górnika wrzucił futbolówkę na głowę Igora Angulo, ten w pierwszej swojej sytuacji uderzył ponad bramką. W odpowiedzi podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zastosowali swoją silną broń, czyli wrzuty z autu. Na posłaną z dużą siłą piłkę w pole karne nabiegł Grzegorz Piesio, podobnie jednak jak Angulo przeniósł ją tylko nad poprzeczką. W 20. minucie kapitalną dyspozycję potwierdził Pavels Steinbors, parując mocne uderzenie Wolsztyńskiego na rzut rożny. Wcześniej seria błędów w obronie Arki spowodowała, że zabrzanie łatwo znaleźli się w polu karnym gospodarzy.

Wraz z upływem minut coraz częściej dochodzili do sytuacji Górnicy, ale gospodarze nie odpuszczali im pola. Oba zespoły starały się szybko przedrzeć w pole karne rywala, ale w jednym i w drugim przypadku linie defensywne spisywały się bez zarzutu ze sporadycznymi błędami. W 30. minucie przypadkowo zagraną piłkę w pole karne Górnika prawie wpakował do siatki Rafał Siemaszko. Odważnie wychodzący z bramki Loska wywarł na napastniku rywala jednak dostatecznie dużą presję, aby ten nie mógł dobrze trafić w piłkę głową i Siemaszko uderzył obok lewego słupka. Chwilę później znów pełne ręce roboty miał bramkarz zabrzan. Luka Zarandia odważnie ruszył w kierunku bramki, wpadł w pole karne, ale Loska czujnie interweniował na przedpolu. Po pół godzinie gry znów przewagę z początku meczu odzyskała Arka, zawodnicy Górnika miewali przebłyski geniuszu, ale lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. Aktywny byli Grzegorz Piesio, Luka Zarandia czy Mateusz Szwoch, którzy swoimi atakami wprowadzali zamieszanie w defensywie gości.

W 43. minucie to jednak Górnik stworzył sobie najlepszą sytuację do strzelenia bramki, a konkretnie Rafał Kurzawa. Pomocnik zabrzan rewelacyjnie uderzył z 30 metrów po rzucie wolnym, dokręcana w stronę bramki piłka odbiła się tylko od lewego słupka. Pochwalić należy Steinborsa, który co prawda tylko zdołał musnąć futbolówkę, ale być może to delikatne dotknięcie uchroniło Arkę przed stratą gola „do szatni”. Chwilę później sędzia Paweł Gil zakończył pierwszą połowę spotkania, w której nie oglądaliśmy bramek i zaprosił obie drużyny na przerwę.

Na drugą połowę podopieczni Marcina Brosza wyszli zmotywowani, naładowani energią. Podchodzili wysoko pressingiem, zaczęli grać na jeden kontakt, szybko i dokładnie. Już w 50. minucie żółtą kartką ukarany został Marcjanik, który faulem musiał zatrzymać dryblującego Żurkowskiego. Przewinienia skutkowały stałymi fragmentami dla Górnika, które wywoływały sporo zamieszania, ale nie udawało się ostatecznie zagrozić Steinborsowi. Przewaga gości w środku pola stawała się coraz bardziej widoczna, gospodarze skupili się na blokowaniu dostępu do własnego pola karnego i kontrataków. Po dziesięciu minutach tempo meczu opadło, Arce udało się przetrwać napór Górnika i sami coraz częściej dochodzili do sytuacji.

W 60. minucie trener Marcin Brosz zdecydował się wprowadzić dotychczas podstawowego zawodnika swego zespołu – Damiana Kądziora, który dziś rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Zastąpił na placu gry Łukasza Wolsztyńskiego. Górnikowi brakowało piłkarza, który w opanuje sytuację w środka pola i rozegra piłkę, wprowadzenie Kądziora było więc naturalną konsekwencją niemocy strzeleckiej zabrzan. Leszek Ojrzyński odpowiedział wprowadzeniem Nalepy i Kuna, którzy nieco ożywili grę gospodarzy. W 67. minucie znów dokładnym dośrodkowaniem prosto na głowę Mateusza Wieteski, który uderzył głową obok lewego słupka.

Wraz z upływem czasu w poczynaniach obu zespołów pojawiało się coraz więcej niedokładności. Częściej rozbrzmiewał też gwizdek sędziego, ponieważ zaostrzyła się gra. W 75. minucie ostro zaatakował wślizgiem gracza Arki Michał Koj, Paweł Gil musiał go za to zagranie ukarać żółtą kartką.

W ekwilibrystyczny sposób próbował Rafał Siemaszko dziesięć minut przed końcem meczu pokonać Tomasza Loskę, przewrotkę napastnika gospodarzy własnym ciałem ofiarnie zablokował Michał Koj. Chwilę później zrobiło się naprawdę groźnie pod drugą bramką, Pavel Steinbors sparował przed siebie uderzenie z ostrego kąta Damiana Kądziora, a stojący na jedenastym metrze Igor Angulo fatalnie skiksował przy próbie dobitki.

W końcowych minutach do ataków ruszyli gdynianie. Dobrze spisywał się wprowadzony chwilę wcześniej Ruben Jurado, dokładne piłki posyłał w pole karne Mateusz Szwoch. Zawodnicy Górnika skupili się na bronieniu dostępu do własnej bramki, kartki za ostre wejścia przerywające akcje ujrzeli wprowadzeni drugiej połowie Ledecky i Kądzior. Nie udało się jednak ostatecznie powstrzymać arkowców. W 92. minucie Dani Suarez nie trafił w piłkę we własnym polu karnym, dopadł do niej Ruben Jurado, futbolówka trafiła do Damiana Zbozienia, który nie dał szans na interwencję Losce. Gospodarze dominowali w końcówce i ostatecznie zgarnęli komplet punktów, a Leszek Ojrzyński drugi raz z rzędu wygrał przeciwko zespołowi, który w przeszłości prowadził. Górnik Zabrze przegrał 0:1 i stracił fotel lidera na rzecz Legii Warszawa.

Atrakcyjność meczu: 5,5/10
Bohater meczu: Damian Zbozień

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24