Lotto Ekstraklasa. Niewykorzystane okazje zemściły się na Cracovii. Jagiellonia wyrwała punkt

psz, Kaja Krasnodębska
Ryszard Kotowski
Lotto Ekstraklasa. Cracovia podzieliła się punktami z Jagiellonią Białystok (1:1) w sobotnim meczu 8. kolejki Lotto Ekstraklasy. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie. Gospodarze szybko objęli prowadzenie po rzucie karnym, a wygraną stracili końcówce. Jednak mogło być jeszcze gorzej, gdyż piłkarze Ireneusza Mamrota pudłowali na potęgę w doliczonym czasie gry.

W Krakowie mecz z Jagiellonią nie mógł poszczycić się jakimś specjalnym zainteresowaniem. Ot kolejne ligowe starcie słabo radzącej sobie w tym sezonie Cracovii. Dla szkoleniowca Pasów musiało być ono jednak szczególnym. To właśnie w Białymstoku spędził ostatnie lata, notując swoje największe sukcesy w trenerskiej karierze. Łącznie sześć sezonów pracy ukoronował wicemistrzostwem Polski oraz awansem do europejskich pucharów, by latem przeprowadzić się właśnie na ulicę Józefa Kałuży w Krakowie. Tutaj jak dotąd nic nie układa się po jego myśli. Zaledwie pięciopunktowy dorobek plasuje jego podopiecznych na samym dnie ligowej tabeli, a plaga kontuzji nie pozwalała optymistycznie patrzeć w przyszłość. W starciu z Jagiellonią oprócz Adama Wilka nie mógł skorzystać także z Miroslava Covilo czy Damiana Dąbrowskiego.

Po drugiej stronie barykady brakowało natomiast Mariana Kelemena, w związku z czym w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach pojawił się Damian Węglarz. Prawdziwym debiutantem okazał się natomiast sprowadzony kilka dni temu Nemanja Mitrović. Obrońca lepiej niż swoich kolegów z drużyny znał z pewnością nowego piłkarza Cracovii Maticia Flinka. Obaj przed przybyciem na polskie boiska występowali w NK Olimpiji.

Jakie pierwsze wrażenie mogła na Słoweńcach zrobić Lotto Ekstraklasa? Nienajgorsze, bowiem spotkanie w Krakowie rozgrywane było w całkiem przyzwoitym tempie. Sporo działo się w środku pola, ale futbolówka często odwiedzała również obydwa pola karne. Mecz należał do wyrównanych, okazje do zaprezentowania swoich umiejętności mieli zarówno Damian Węglarz jak i Grzegorz Sandomierski. Pierwszy z nich zmagał się głównie z próbami Krzysztofa Piątka, natomiast golkiper Cracovii hamował nieśmiałe ataki Przemysława Frankowskiego czy Arvydasa Novikovasa. Fajnie wyglądały skrzydła białostoczan, goście dłużej utrzymywali się przy piłce i do 23. minuty optymistycznie można było patrzeć na ich szanse na wywiezienie z Krakowa kompletu punktów.

Szyki pomieszał im nieco podyktowany za faul na Jakubie Wójcickim rzut karny. Do piłki podszedł Krzysztof Piątek i bez najmniejszego problemu wpakował piłkę do siatki. Tym samym najlepszy strzelec Cracovii w obecnych rozgrywkach po raz kolejny dał swoim kibicom powód do radości. Do przerwy humory fanów Pasów nie zostały już popsute. Goście nieco ambitniej ruszyli do ofensywy, mocniej zarysowując swoją boiskową przewagę, lecz na skutek braku skuteczności Cilliana Sheridana czy Frankowskiego nie zdołali doprowadzić do wyrównania. Celność nie należała do największych przymiotów Jagiellonii tej wrześniowej soboty. Jeden strzał w światło bramki to zdecydowanie za mało, żeby myśleć o wywiezieniu kompletu oczek z Krakowa.

Michał Probierz na pierwszą roszadę zdecydował się już w przerwie. Do boju puścił Michala Siplaka. Czy zmieniło to obraz gry? Zdecydowanie zneutralizowało prawe skrzydło Jagiellonii. Białostoczanie przegrywali, lecz nie toczyli już tak zaciętych ataków jak przed przerwą. Przemysław Frankowski nieco zniknął, Karol Świderski skutecznie hamowany był przez rywali, a Cillian Sheridan jedynie sporadycznie widywał piłkę. Piłkarze Pasów natomiast coraz częściej wdzierali się na połowę Damiana Węglarza. Wydawali się kontrolować losy tego spotkania i co za tym idzie, konsekwentnie dążyć do utrzymania prowadzenia.

Ireneusz Mamrot mógł zrobić tylko jedno: roszady. W końcówce zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i obok irlandzkiego napastnika ustawił Łukasza Sekulskiego. Na murawie pojawił się również Fedor Cernych. Ci dwaj zawodnicy pozytywnie wpłynęli na aktywność gości w ofensywie. Gra przeniosła się w okolice pola karnego Cracovii, a wyrównujący gol jawił coraz bardziej prawdopodobnym. I w końcu nadszedł. Na chwilę przed zakończeniem regulaminowego czasu na listę strzelców wpisał się ostatni ze zmienników Piotr Wlazło. W jego ślady mogli pójść jeszcze koledzy, lecz podobnie jak przed przerwą, tak i w ostatnich minutach gościom brakowało celności. Gro niewykorzystanych sytuacji sprawiło, że z Krakowa wracali tylko z punktem.

Atrakcyjność meczu: 4,5/10
Piłkarz meczu: Guti

EKSTRAKLASA w GOL24

Pod Ostrzałem GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24