Mamia Jikia przywiózł syna z Gruzji, bo jego idolem jest Lewandowski. Zobacz gdzie trenuje Saba

Jacek Sroka [email protected]
Mamia Jikia z synem Sabą często bywa na meczach Ruchu Chorzów
Mamia Jikia z synem Sabą często bywa na meczach Ruchu Chorzów Fot Arkadiusz Gola / Polskapresse
Mamia Jikia był jednym z najlepszych, a na pewno najdłużej grających w Polsce Gruzinów. Teraz wrócił do Chorzowa ze swoim synem Sabą, który trenuje w Ruchu i chce pójść w ślady Roberta Lewandowskiego.

Gruziński piłkarz występował w Polsce przez 11 sezonów w latach 1997-2008. Najdłużej grał w drużynie Niebieskich, od której zaczął i na której skończył swój pobyt w naszym kraju. Z Ruchem Chorzów zdobył brązowy medal mistrzostw Polski w sezonie 1999/2000 i zagrał w Pucharze UEFA z Interem Mediolan.

- W 2008 roku zawiesiłem buty na kołku i wróciłem do Gruzji, bo dzieci poszły do szkoły. Zacząłem pracować w merostwie Tbilisi w wydziale sportowym, gdzie przydała się moja znajomość języków obcych - powiedział Mamia Jikia, który płynnie włada angielskim, niemieckim i rosyjskim, a po polsku mówi niemal bez śladu obcego akcentu.

Wydawało się, że cała rodzina Jikiów zostanie już na stałe w Gruzji, ale szyki pokrzyżował im syn Saba, który postanowił pójść w ślady ojca i zostać zawodowym piłkarzem. Młody Jikia trenował w Akademii Piłkarskiej Dinama Tbilisi, której szefował trener z FC Barcelona.

- Wówczas zajęcia były bardzo urozmaicone, osobno ćwiczyli napastnicy, a osobno obrońcy i widać było, że syn robi stałe postępy. Po jego odejściu wszystko zaczęło funkcjonować dużo gorzej, bo generalnie w Gruzji mamy spory problem z trenerami. Postanowiłem więc przywieźć go do Polski, by tutaj rozwijał swój talent - stwierdził Mamia.

Jego wybór padł na Chorzów, bo w Ruchu miał dużo znajomych z czasów wspólnej gry w piłkę, którzy pomogli mu zadomowić się z powrotem na Śląsku. Kłopotów z aklimatyzacją nie miał też Saba, który wprawdzie urodził się w Gruzji, ale do siódmego roku życia mieszkał w Polsce i również dobrze mówi w naszym języku.

- Czuję się w Polsce bardzo dobrze, może nie tak jak u siebie w Gruzji, ale na nic nie mogę narzekać. W Chorzowie chodzę do szkoły. Chcę się tutaj jak najszybciej odnaleźć i pokazać z dobrej strony, aby w przyszłości zrobić karierę na Zachodzie - stwierdził 17-letni Saba.

Popularny „Jiko” sam jako 19-nastolatek wyjechał z Gruzji do Austrii i doskonale zdawał sobie sprawę, jak trudno jest być samemu za granicą, dlatego zdecydował się przyjechać do Polski razem z synem.

- Na początku mieliśmy trochę problemów, bo Saba najpierw przez pół roku czekał na pozwolenie FIFA na grę w Polsce, potem nie mógł występować w drużynie juniorów, więc reprezentował rezerwy Niebieskich, ale teraz gra już ze swoimi rówieśnikami. Stracił przez to trochę czasu, ale generalnie uważam, że wyjazd do Polski był dobrym pomysłem. Teraz jest z nami już moja żona i młodsza córka, więc znów jesteśmy tu niemal całą rodziną. Sam pracuję zawodowo w prywatnej firmie i robię licencję trenerską - powiedział Mamia.

Saba jest napastnikiem, ale Mamia też swoją karierę zaczynał jako gracz ofensywny i dopiero później został przekwalifikowany na pomocnika i stopera. Młody Jikia również był próbowany na środku obrony i radził sobie całkiem nieźle, jednak nie ukrywa, że najlepiej czuje się w ataku.

- Moim piłkarskim wzorem jest Robert Lewandowski. To jest napastnik kompletny i chciałbym w przyszłości grać tak dobrze jak on - dodał Saba.

Pytany, jak po ośmiu latach przerwy widzi Polskę, Mamia z uśmiechem odparł: - Wszystko bardzo szybko poszło do przodu. Jest znakomita infrastruktura, są piękne stadiony, ale poziom rozgrywek Ekstraklasy wcale się od tego nie podniósł. Trenerzy stawiają na młodzież, co samo w sobie jest chwalebne, ale czasem brakuje jej na boisku tej piłkarskiej jakości - stwierdził „Jiko”.

Na święta rodzina Jikiów wraca do Tbilisi, gdzie spędzi najbliższe dwa tygodnie. Gruzja po otwarciu połączenia lotniczego z Katowicami bardzo się zbliżyła do Polski.

- Jak byłem piłkarzem, to podróżowałem z Polski do domu przynajmniej dwa dni, bo nigdy nie było bezpośredniego samolotu i musiałem latać przez Kijów, Mińsk czy Moskwę. Teraz wsiadamy do samolotu w Py-rzowicach i po trzech godzinach jesteśmy na miejscu. Jak się stęsknimy za rodziną, to zdarza się, że lecimy nawet na weekend, bo te loty nie są drogie. Zdecydowana większość Gruzinów jest wyznania prawosławnego, więc święta obchodzi później niż u was. Zresztą dla nas ważniejszy jest Nowy Rok, który staramy się witać razem z całą rodziną, a jest ona dość liczna - dodał Mamia.

41-letni Jikia po powrocie do Polski znów zaczął grać w piłkę, bo do występów w grającej w okręgówce mysłowickiej Unii Kosztowy namówił go trener Marcin Molek, kolega z Ruchu. - Chciałbym dograć jeszcze ten sezon, bo mamy szansę na awans do IV ligi, a później zakończyć definitywnie karierę. Z synem już pewnie nie zagram w jednej drużynie, ale za to zagramy przeciwko sobie, bo Unia ma zaplanowany zimowy sparing z rezerwami Ruchu - stwierdził Jikia, który w trakcie występów w Ruchu zadziwił kolegów piękną grą na fortepianie, lecz teraz zasiada już co najwyżej za klawiaturą komputera.

Mamia Jikia

Ur. 11 grudnia 1975 r. Grał w Odiszi Zugdidi, Szewardeni-1906 Tbilisi, Linzer ASK, Ruchu Chorzów, Amice Wronki. Wiśle Płock, ŁKS Łódź i Unii Kosztowy.

Saba Jikia

Ur. 24 lipca 1999 r. Grał w Dinamie Tbilisi oraz Ruchu Chorzów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mamia Jikia przywiózł syna z Gruzji, bo jego idolem jest Lewandowski. Zobacz gdzie trenuje Saba - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24