Mateusz Szczepaniak: Indywidualne osiągnięcia nie są dla mnie istotne

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Andrzej Banas / Polska Press
Napastnik Cracovii Mateusz Szczepaniak miał w miarę udaną jesień, zdobył pięć goli. Zespół jednak zawiódł.

- Z utęsknieniem czekał Pan na rozpoczęcie przygotowań?

- Nie, zdecydowanie bardziej czekam na ligę. Już chciałbym zagrać ten pierwszy mecz.

- Został już tylko miesiąc do konfrontacji z Ruchem Chorzów.

- No właśnie, czas szybko minie.

- Rozpoczęliście treningi od biegu w smogowym powietrzu. Pan miał maseczkę?

- Nie miałem. Nie zdążyłem kupić. Wszyscy trąbią głośno o smogu, trzeba uważać. Dobrze, że zasadniczą część przygotowań będziemy mieli na zgrupowaniu w Hiszpanii.

- No właśnie, będzie cieplej, zdrowiej.

- Tak, a poza tym będziemy wszyscy razem przez dwa tygodnie. Będzie łatwiej się przygotować.

- I zagracie z fajnymi rywalami.

- To bardzo istotna sprawa. Miałem już okazję zagrać z ciekawymi rywalami w barwach Zagłębia Lubin. Będąc w Auxerre, mierzyłem się też z PSG, Bordeaux.

- Jaki jest cel na wiosnę? Myślę tu zarówno o tym drużynowym, jak i indywidualnym?

- Mój cel indywidualny nie zmienia się, chodzi o liczbę strzelonych bramek. Nie ujawniam go teraz, powiem o tym po zakończeniu rozgrywek. Jeśli go nie zrealizuję, uznam to za porażkę. Ale najważniejsze nie są moje cele indywidualne, tylko wejście z zespołem do pierwszej ósemki.

- Oceniając Pana dokonania jesienne, te pięć bramek chyba musi cieszyć. Zwłaszcza patrząc na perturbacje związane z Pana transferem do „Pasów” i późniejsze rozpoczęcie przygotowań z zespołem.

- Wydaje mi się, że nie jest najgorzej. Nie próbuję się tłumaczyć, ale nie zagrałem wszystkich meczów na tej pozycji, która jest moją ulubioną. W przodzie czuję się najlepiej, a nie zawsze tak było. Podkreślam jednak, nie zastanawiam się nad tym, czy jest dobrze, czy źle, jeśli chodzi o moją osobę, bo jako drużyna jesteśmy w trudnej sytuacji w tabeli.

- Cracovia pozyskała skrzydłowego, a więc otwiera się pole manewru w ataku.

- To dobrze, myślę, że brakowało skrzydłowego. Ktoś, kto będzie grał i „robił wiatr” na boku, na pewno jest potrzebny.

- Ta 14. pozycja w tabeli ciąży bardzo mocno?

- Na pewno dla mnie, dla kolegów z zespołu, kibiców jest to spora porażka. Nie zasługujemy na to. Nie jesteśmy słabi, czy też nie mamy formy. Potrafiliśmy wygrywać 5:1, 6:0, remisować ciężkie mecze. Czegoś jednak brakowało, zapewne szczęścia. Gdyby się ono do nas uśmiechnęło, gdybyśmy w ostatnich minutach nie stracili kilku bramek, to możliwe, że teraz bylibyśmy w pierwszej ósemce.

- W poprzednim sezonie miał Pan okazję przekonać się, co znaczy miejsce w dolnej połowie tabeli. Z Podbeskidziem spadł Pan z ekstraklasy.

- Z Podbeskidziem byliśmy w drugiej ósemce, a powinniśmy być w pierwszej. Gdybyśmy wygrali pierwszy mecz w rundzie finałowej, to pewnie byśmy się utrzymali. Mielibyśmy przewagę psychiczną. Jednak przegraliśmy. Pamiętam słowa Marka Sokołowskiego, który mówił wtedy, że trzeba wygrać ten pierwszy mecz. Wiedział, co to znaczy, bo walczył o utrzymanie trzy razy. Teraz w Cracovii nasz cel jest jasny: mamy być w pierwszej ósemce. W rundzie finałowej może będziemy walczyć o wysokie cele, ale najpierw musimy się zakwalifikować do ósemki.

Więcej informacji o Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mateusz Szczepaniak: Indywidualne osiągnięcia nie są dla mnie istotne - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24