Oglądaj Ekstraklasę na żywo online w Player.pl >>>
- Liga nabiera rozpędu, przed nami kolejny mecz. Cieszę się, że dobrze zaczęliśmy i jestem zadowolony z naszego meczu z Jagiellonią. Pokazał nasze silne strony, ale też mankamenty. Zdajemy sobie sprawę z tego, że są i będziemy nad nimi pracować. Wiele rzeczy robimy jednak zdecydowanie lepiej, ale z oceną poczekajmy pięć, sześć kolejek. Widzę u zawodników głód gry i chęć pokazania się na boisku. Z niecierpliwością czekają na ten mecz. Fajni, uznani rywale trafili nam się na początku sezonu. Śląsk odświeżony zawodnikami z pierwszej ligi patrzy optymistycznie i chce iść do przodu. My mamy jednak swojen zadania na ten mecz - przekonuje Stokowiec.
Stokowiec musi szukać rozwiązań w składzie, bo na trzy miesiące zawieszony został Sławomir Peszko, a Lukas Haraslin i Michał Mak grają po ciężkich kontuzjach.
- Ja wszystko zdradzę, to nie będzie niespodzianki - uśmiecha się trener biało-zielonych. - Michał jest w niezłej formie i wszystko powoli idzie do góry. Jesteśmy elastyczni i taktycznie przygotowani, żeby sobie radzić w takiej sytuacji. Były mistrzostwa świata i widzieliśmy różne rozwiązania. Choćby Matuidi grał we Francji na skrzydle. Będziemy reagować na sytuację, ale na pewno się nie poddamy i tanio skóry nie sprzedamy. Mieliśmy już w sparingach wariant z Lipskim na skrzydle.
Atutem Lechii w ataku ma być Flavio Paixao, który w Białymstoku strzelił zwycięskiego gola i przez cały mecz prezentował się bardzo dobrze na boisku.
- Flavio jest przykładem profesjonalizmu i oddania drużynie. Inni zawodnicy mogą brać z niego przykład. Wszyscy solidnie pracowali i chcę żeby ta drużyna grała na miarę potencjału i możliwości kadrowych. Kibice patrząc na nasz skład i grę sami wkrótce określą, jakie są nasze możliwości. Chciałem zespół dobrze przygotować i poprawić relacje wewnątrz drużyny. To się udało. Spokojnie podchodzimy do kolejnych meczów, ale cieszymy się, że już gramy kolejne spotkanie. Nie boimy się Śląska - zapowiada Stokowiec.
W Lotto Ekstraklasie na razie nie zagra Egy Maulana Vikri. Trenerzy widzą w nim potencjał, ale kibice muszą jeszcze poczekać na pierwszy mecz ligowy Indonezyjczyka. Prędzej zagra w drugim zespole biało-zielonych.
- Bardzo spokojnie podchodzimy do sprawy. Kiedy schodziliśmy z obciążeń, to Egy poleciał na dwa mecze do Indonezji. Nie uczestniczył u nas procesie treningowym, dochodzi do siebie. To młody zawodnik, który musi odnaleźć się w nowym środowisku. Pamiętajmy, że on jeszcze nie grał w seniorach. Będziemy go wprowadzać przez grę w drugiej drużynie. Nie określę ram czasowych, jak długo to będzie trwało. Egy rozwija się, poznaje kulturę, klimat, obyczaje, jedzenie. Na trochę poleciał do domu, spotkał się z bliskimi i wrócił bardziej uśmiechnięty. To normalne, bo to młody człowiek. Wszystko w jego nogach, a my postaramy się, żeby się rozwinął i wykorzystał swój potencjał - zakończył Stokowiec.
Trzy Wrzuty: Cenny punkt Arki i walka o zaufanie kibiców Lechii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?