Straus: Decydując się na grę w piłkę, trzeba się liczyć z przeprowadzkami [WYWIAD]

Kaja Krasnodębska
Jonatan Straus zasilił przed sezonem Sandecję Nowy Sącz
Jonatan Straus zasilił przed sezonem Sandecję Nowy Sącz Polska Press
- Widzę dużą jakość w naszym zespole. Jeżeli tylko wytrzymamy łatkę beniaminka, wąskiej kadry czy małego budżetu, to myślę, że sobie poradzimy. Musimy tylko cierpliwie pracować, walczyć o każdy centymetr boiska. Naszym pierwszym celem jest oczywiście utrzymanie, ale myślę że jeżeli dołożymy do tego to, czego wymaga od nas na treningach trener Mroczkowski to możemy pokusić się nawet o walkę o pierwszą ósemkę – mówi sprowadzony latem do Sandecji Nowy Sącz Jonatan Straus.

Głównym celem twojego transferu do Sandecji była chyba regularna gra?
To prawda. Do Sandecji trafiłem przede wszystkim po to, żeby grać. W Jagiellonii nie mógłbym być pewien regularnych występów. Tam na lewej obronie konkurencja jest naprawdę bardzo ciężka. W aktualnym okienku przyszedł z Bruk-Betu do Jagiellonii Guilherme, który w ubiegłym sezonie występował w Niecieczy na mojej pozycji. W Białymstoku poprzedni sezon należał natomiast do Piotra Tomasika i wiadomo, że nawet nowy trener nie będzie zmieniał dobrze grającego zawodnika. W Nowym Sączu spędzę cały rok. Mam nadzieję, że będę miał tutaj okazję dostać więcej szans i po prostu je wykorzystać. Cieszę się, że tutaj jestem.

Masz jakiś indywidualny cel na ten sezon?
Przede wszystkim chciałbym się dalej rozwijać. Człowiek trenuje po to, by być coraz lepszym. Wiadomo – w Jagiellonii konkurencja na każdej pozycji była spora i ciężko miałem z rywalizacją. Dlatego szukałem miejsca gdzie indziej. I tak trafiłem tutaj. Na tym polega życie piłkarza – dzisiaj człowiek jest tutaj, chwilę później może być gdzie indziej. Decydując się na grę w piłkę, trzeba się liczyć z przeprowadzkami. Wiedziałem, że tak będzie i podjąłem takie wyzwanie. Teraz jestem 600 kilometrów od domu, od Nowego Miasta Lubawskiego, około 550 od Białegostoku w którym spędziłem ostatnie lata życia. Po tych pierwszych dniach, mogę powiedzieć, że nie żałuję.

W ubiegłym sezonie Sandecja straciła zaledwie 29 goli, co świadczy o mocnej linii defensywy. Nie boisz się konkurencji również tutaj?
Przecież nie wiadomo czy zacznę sezon od razu w pierwszym składzie. Na pewno zrobię wszystko, aby tak się stało. Podnoszę rękawicę i będę o to walczył podczas każdego kolejnego treningu. Mam nadzieję że wszystko jest w „moich nogach”. Czy mam szanse? Po pierwsze – linia obrony była mocna, natomiast myślę, że nie ma ludzi nie do zastąpienia. Po drugie uważam, że 1 liga trochę się od tej ekstraklasy różni. Tutaj już są poszczególni gracze czy to na skrzydłach czy to w ataku, którzy robią tę różnicę. Widzę jednak, że my będziemy tę różnicę niwelować, bo drużyna jest bardzo dobrze zorganizowana w obronie. Po tym co widzę na treningach, myślę że podołamy w Ekstraklasie. Jestem pozytywnie nastawiony.

Jak wyglądały twoje pierwsze dni w Sandecji. Miałeś jakieś problemy z aklimatyzacją?
Najmniejszych. Początek na pewno był fajny. Drużyna ciepło przyjęła mnie do zespołu. Tutaj chłopaki są bardzo pomocni. Wiem, że gdybym tylko czegoś potrzebował, to ze wszystkim pomogą. Jestem wdzięczny zwłaszcza Adrianowi Jurkowskiemu. To człowiek, którego właściwie dopiero co poznałem, przyjął mnie do siebie do domu. Mogłem sobie u niego te trzy dni przed obozem przenocować. Teraz odszedł do Wigier Suwałki, więc po powrocie trzeba poszukać sobie mieszkania. Mam nadzieję, że nadal będę się dobrze czuł w Nowym Sączu.

Znałeś kogoś tutaj wcześniej?
Tak. Z Bartkiem Kasprzakiem jeździliśmy na zgrupowania reprezentacji U-20. On też nieco wprowadził mnie do zespołu, ułatwił złapanie kontaktu z innymi. Nie było to jednak trudne. Tutaj ludzie są bardzo komunikatywni – interesują się tobą, pytają się jak się czujesz. Można z nimi pogadać na każdy temat.

Miałeś swój epizod także w reprezentacji Polski do lat 21. Śledziłeś poczynania chłopaków na czerwcowym turnieju?
Pewnie, że tak. Przez wszystkie trzy mecze siedziałem w napięciu. Niestety nie byłem na żadnym ze spotkań, bo po prostu nie miałem takiej okazji. W tym czasie musiałem już szukać nowego klubu. Oglądałem natomiast te starcia w telewizji i muszę przyznać, że naprawdę szkoda mi chłopaków. To Euro zupełnie nie poszło po ich myśli. Zdaje sobie sprawę, że wszyscy ciężko pracowali na to, by pokazać się z jak najlepszej strony. Chcieli osiągnąć sukces. Niestety nie udało się, ale życie toczy się dalej.

Odczuwasz jakiś niedosyt, że ty – mimo, że rozegrałeś kilka spotkań w reprezentacji U-21, ostatecznie na ten turniej nie pojechałeś?
Zgadzam się, na pewno jest jakiś niedosyt. A nawet całkiem spory. Tak jak wspominałem, w ubiegłym sezonie na mojej pozycji konkurencja w Jagiellonii było wyjątkowo ciężka. Piotrek Tomasik ma za sobą świetne miesiące. Żałuję, że trener Probierz widząc to, nie puścił mnie wcześniej na wypożyczenie. I rok temu i nawet w zimowym okienku transferowym miałem okazję iść do 1. ligi czy innego zespołu z ekstraklasy. Z drugiej strony nie mogę narzekać, bo zdobycie tytułu wicemistrza Polski z Jagiellonią to świetne uczucie. Mam jednak wrażenie, że straciłem pod względem reprezentacyjnym, bo po prostu za dużo w niej nie zagrałem. W ubiegłym sezonie wystąpiłem w 6 spotkaniach w najwyższych rozgrywkach i kolejnych 22 w 3. lidze. Nie oszukujmy się, to nie jest jakiś mega duży wynik. Tym bardziej na tle innych kadrowiczów Marcina Dorny. Cieszę się, że chociaż były te rezerwy, bo dzięki nim mogłem toczyć jednostkę treningową poprzez mecz. A wiadomo, że mecz to jest mecz i treningiem się go nie nadrobi.

Masz wrażenie, że czegoś cię te 22 mecze w drugiej drużynie nauczyły?
Na pewno. Człowiek uczy się w każdym meczu. Mam jednak wrażenie, że w ostatnim roku delikatnie straciłem, nie grając na tym wyższym poziomie rozgrywkowym. Mam nadzieję, że tutaj w Sandecji się odbuduje. I jako człowiek i jako zawodnik. Widzę, że już teraz dobrze się czuję. Przyjście tutaj dało mi takiego pozytywnego kopa i dobrych emocji. Ciężko trenuję, by wywalczyć sobie pozycję w składzie i złapać jak najwięcej ligowych minut. Muszę przyznać, że treningi są tutaj naprawdę bardzo ciężkie, ale to bardzo fajnie.

Ostatnio grałeś w ekstraklasie nieco mniej, ale za sobą masz już prawie 50 występów w lidze. Będziesz dzielił się doświadczeniem z dopiero debiutującymi kolegami?
Mimo, że dla Sandecji będzie to zupełny debiut w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej, wiem, że dla wielu zawodników nie będzie to nic nowego. Na przykład Maciek Korzym czy Grzesiu Baran to bardzo doświadczeni zawodnicy. Wiadomo, że ja również już tych kilka występów tutaj miałem i wiem jak ta cała ekstraklasa wygląda. Przy innych piłkarzach grających aktualnie w Nowym Sączu to jednak mały wynik.

Przed niektórymi chłopakami dopiero debiut. Ty swój miałeś już kilka lat temu. Pamiętasz jeszcze jak to wyglądało?
Oczywiście, że pamiętam. Takich chwil się chyba nie zapomina. To było w meczu z Koroną Kielce. Wszedłem na ostatnie 20 minut, już przy wyniku 0:5. Od razu po tym meczu otrzymałem kontrakt od Jagiellonii. Dlatego też to dla mnie bardzo szczególna data.

Twoim trenerem w debiucie był Tomasz Hajto. Za sprawą „polskich” mistrzostw Europy zrobiło się o nim teraz głośno.
Dużo ludzie i pozytywnie i negatywnie ocenia Tomasza Hajtę. Ja jednak zawsze będę wypowiadał się o trenerze i teraz również managerze Tomku Hajcie w samych superlatywach. To on dał mi szansę na pokazanie się przed szerszą publicznością i w poniekąd to dzięki niemu też zacząłem zarabiać troszkę lepsze pieniądze. Jestem mu wdzięczny.

Zarówno eksperci jak i kibice typują Sandecję jako jeden z zespołów do spadku. Jak ty to widzisz?
Przewidywania przewidywaniami, ale później boisko wszystko zweryfikuje. Jeszcze rok temu nikt nie przewidywał, że Jagiellonia będzie wicemistrzem Polski. Ja widzę dużą jakość w naszym zespole. Jeżeli tylko wytrzymamy łatkę beniaminka, wąskiej kadry czy małego budżetu, to myślę, że sobie poradzimy. Musimy tylko cierpliwie pracować, walczyć o każdy centymetr boiska. Naszym pierwszym celem jest oczywiście utrzymanie, ale myślę że jeżeli dołożymy do tego to, czego wymaga od nas na treningach trener Mroczkowski to możemy pokusić się nawet o walkę o pierwszą ósemkę.

Do tej pory grałeś w Jagiellonii, więc jeszcze stricte o utrzymanie nie walczyłeś.
Nie miałem takiej okazji i mam nadzieję, że nigdy miał nie będę. Wierzę, że uniknę tego również z Sandecją. I drużyna i sposób prowadzenia treningów bardzo pozytywnie mnie tutaj zaskoczyły. Im dłużej tutaj jestem, tym zauważam więcej elementów takich praktykowanych także przez trenera Probierza. Bardzo sobie to chwalę, bo wiem, że dzięki temu też będzie mi tutaj łatwiej.

Mówi się, że na drodze ku sukcesu Sandecji może stać wąska kadra. Zgadzasz się z tym?
Na razie nie ma nas wielu, ale przecież liga się jeszcze nie zaczęła. Mam nadzieję, że w tym okienku jeszcze ktoś do klubu dojdzie. Uważam, że rywalizacja w zespole jest bardzo potrzebna. Przed nami cały sezon, a co za tym idzie, za moment pojawią kartki, kontuzje, drobne urazy. To wszystko sprawi, że niektórzy zawodnicy automatycznie zaczną nam wypadać. Taka już jest piłka i po to w zespołach jest więcej niż tych 18 zawodników. Z drugiej strony wiadomo też, że Sandecja to nie jest Legia Warszawa, Lech Poznań czy Lechia Gdańsk, które mają bardzo szerokie kadry ze wszystkimi zawodnikami na równym poziomie. My jesteśmy klubem troszeczkę biedniejszym, ale chcemy pokazać, że pieniądze nie grają.

Sezon rozpoczynacie od mocnego uderzenia. Wasi pierwsi rywale to Lech Poznań, zdobywca Pucharu Polski Arka Gdynia oraz Legia Warszawa.
Trzy ciężkie mecze. W każdym kolejnym mamy jednak zamiar zagrać o zwycięstwo, bo przecież zawsze gra się o trzy punkty. Mam nadzieję, że choćby w części wypełnimy nasz plan. Osobiście - jako obrońca chciałbym, żebyśmy nie tracili wiele goli. Jeżeli solidnie pokażemy się w defensywie to i z przodu coś wpadnie. Jestem tego pewien, bo mamy bardzo kreatywnych zawodników.

Czy dla ciebie mecz z Lechem będzie specjalnym? To właśnie Kolejorz w ostatnim meczu odebrał Jagiellonii mistrzostwo.
Prowadzili wtedy z nami 2:0 to i tak się cieszę, że potem udało się nam wyjść na 2:2. Jasne, gdybyśmy w końcówce strzelili na 3:2 to teraz bylibyśmy mistrzami. Zaraz po tamtym meczu żałowaliśmy, że tego mistrzostwa nie było. Bardzo długo to my siedzieliśmy w fotelu lidera, praktycznie cały czas znajdowaliśmy się na podium. Pewien niedosyt, że nie udało się w końcu wygrać musiał pozostać. Natomiast z perspektywy czasu zacząłem doceniać to wicemistrzostwo i jestem dumny, że udało nam się je osiągnąć.

Jak widzisz szanse Jagiellonii w europejskich pucharach? Z klubem rozstał się trener Probierz i jedna z gwiazd – Konstantin Vasslijev.
Konstantin był mocnym, jak nie najmocniejszym ogniwem Jagiellonii w ubiegłym sezonie. To jest bardzo inteligentny piłkarz. potrafi zagrać świetną piłkę czy to ze stałego fragmentu czy z dystansu. Inteligencją przewyższa naszą ligę. Życzę mu wszystkiego dobrego, bo jest idealnym przykładem na to, że można połączyć grę w piłkę z normalnym życiem. Będzie brakowało go w Jagiellonii, ale mam nadzieję że i bez niego dojdą daleko w europejskich pucharach. Szczerze im kibicuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24