Ghana rozdawała prezenty Portugalii. Obie drużyny pożegnały się z mundialem

Przemysław Drewniak
Portugalia wygrała z Ghaną 2:1 w trzeciej kolejce grupy G brazylijskiego mundialu. Oba zespoły odpadły z turnieju już po fazie grupowej.

Afera wokół pieniędzy, kłótnie Sulleya Muntariego i Kevina-Prince'a Boatenga, które doprowadziły do wyrzucenia ich z drużyny. Podczas mundialu w Brazylii trener James Kwesi Appiah napotkał na swojej drodze mnóstwo przeszkód. Mimo bardzo dobrej gry w meczu z Niemcami, "Czarne Gwiazdy" po dwóch spotkaniach miały na swoim koncie tylko jeden punkt i potrzebowały zwycięstwa z Portugalią, by zachować szanse na awans do 1/8 finału. Okoliczności pozaboiskowe zdecydowanie temu nie sprzyjały, choć piłkarze Ghany zapewniali, że konfliktowe sytuacje nie wpłyną na ich postawę.

Tymczasem już początek spotkania w Brasilii sugerował, że rzeczywistość jest nieco inna. Zawodnicy z Afryki nie grali już tak spektakularnie w ataku i solidnie w defensywie, od początku pozwalając na zbyt wiele ekipie Portugalii. Szczególnie dotyczyło to Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu Madryt w poprzednich dwóch meczach spisywał się dużo poniżej swoich możliwości, czym chyba uśpił czujność piłkarzy Ghany, którzy od początku dawali mu na boisku zbyt wiele przestrzeni. W efekcie znacznie aktywniejszy niż wcześniej Ronaldo doszedł do czterech niezłych sytuacji, ale trzykrotnie na drodze stanął mu Fatawu Dauda, a już w piątej minucie po strzale CR7 z ostrego kąta piłka wylądowała na poprzeczce.

Mimo kilku niewykorzystanych sytuacji Portugalczycy nie ustawali w atakach. Nadal próbowali wykorzystywać dziury w ustawieniu rywali, co bardzo dobrze robił Miguel Veloso. Występujący na pozycji lewego obrońcy 28-latek często dośrodkowywał w pole karne "Czarnych Gwiazd", co w końcu przyniosło skutek. W 31. minucie ostro zagraną centrę Veloso próbował wybijać John Boye. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że z nieprzychylną pomocą poprzeczki i słupka skierował piłkę do własnej bramki.

Z przebiegu gry podopieczni Paulo Bento zasłużyli na bramkę, ale w końcówce pierwszej połowy Ghana mogła wykorzystać ich pasywną postawę w obronie. Do dwóch sytuacji zdołał dojść Asamoah Gyan - w jednej z nich napastnik "Czarnych Gwiazd" wyszedł nawet sam na sam z Beto, ale przegrał pojedynek z portugalskim golkiperem. Pod nieobecność Sulleya Muntariego rozegranie w wykonaniu drugiej linii Ghany nie wyglądało już jednak tak płynnie, przez co zawodnicy z Afryki mieli kłopoty ze stwarzaniem sobie klarownych okazji do strzelenia gola.

Kolejne krople w postaci ofensywnych prób Ghany drążyły jednak coraz bardziej kruszącą się skałę, jaką była obrona Portugalii. Pierwsze ostrzeżenie wysłał rywalom najgroźniejszy na boisku Gyan, który uderzając zza linii pola karnego posłał piłkę minimalnie obok słupka. Przy kolejnej próbie napastnika "Czarnych Gwiazd" Beto był już jednak bezradny. Gyan skierował piłkę do siatki głową po kapitalnej asyście Kwadwo Asamoaha, który rozpoczął akcję Ghany po stracie Joao Moutinho, a później zewnętrzną częścią stopy posłał futbolówkę prosto na głowę swojego kolegi z drużyny.

W obliczu jednobramkowego prowadzenia Niemiec z USA, Ghana potrzebowała już tylko drugiego gola, by znaleźć się na drugim miejscu w grupie. Zawodnicy Jamesa Appiaha wciąż mieli inicjatywę, ale w rozgrywanych akcjach brakowało im dokładności. A gdy już udało się doprowadzić do stuprocentowej okazji, nie potrafili postawić kropki nad "i". Tak jak w 61. minucie, gdy Majeed Waris w doskonałej pozycji z pięciu metrów posłał piłkę obok słupka.

Ataki Portugalii opierały się w tym czasie wyłącznie na samotnych, nieskutecznych szarżach Cristiano Ronaldo. Wydawało się, że to Ghana będzie w końcówce bliżej strzelenia decydującego gola, ale pomocną dłoń do piłkarzy Paulo Bento wyciągnął... Fatawu Dauda. Bramkarz "Czarnych Gwiazd" popełnił fatalny błąd, w pozornie niegroźnej sytuacji zbijając piłkę wprost pod nogi znajdującego się w polu karnym Ronaldo. Zdobywca Złotej Piłki nie miał najmniejszych problemów ze zdobyciem swojej pierwszej bramki na brazylijskim mundialu.

Portugalczycy doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, że jeśli chcą awansować do 1/8 finału, muszą wygrać z Ghaną różnicą większą niż jeden gol. W ostatnich 10 minutach aż trzy stuprocentowe okazje miał Ronaldo, ale ich wykończenie było idealnym podsumowaniem jego występów w tym turnieju. Choć piłkarz Realu starał się i walczył za dwóch, to w decydujących momentach za każdym razem trafiał piłką wprost w bramkarza Ghany. Zmęczenie i walka z urazem nie pozwoliły Ronaldo zabłysnąć w mistrzostwach, a Portugalia była zbyt słabym zespołem, by uniezależnić się od jego dyspozycji. Do domu wracają również piłkarze Jamesa Appiaha. Ghanie, mimo całkiem niezłej gry we wszystkich trzech meczach, w najważniejszych momentach brakowało konsekwencji i zimnej krwi, dzięki czemu w dalszej fazie mundialu grupę śmierci będą reprezentować Niemcy i Stany Zjednoczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24