Górnik Łęczna zremisował z Termaliką Nieciecza

Artur Bocheńczyk, ZA
Górnik Łęczna, który już wcześniej zapewnił sobie awans do ekstraklasy zremisował u siebie w meczu 33. kolejki z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza 1:1.

Przed rozpoczęciem spotkania doszło do wręczenia symbolicznego pucharu od władz miasta dla drużyny gospodarzy za wywalczenie awansu do elity, natomiast kibice dali jasno do zrozumienia, że w ekstraklasie chcą grać na własnym obiekcie w Łęcznej.

Początek spotkania bardzo spokojny z lekką przewagą gospodarzy, którzy mogli wyjść na prowadzenie tuż przed upływem 10. minuty. Po dośrodkowaniu Bonina z prawej strony boiska do piłki doszedł Patryk Mraz, ale jego uderzenie sparował Sebastian Nowak. Po chwili, po rzucie rożnym, najwyżej w polu karnym wyskoczył Kalkowski, jednak strzelił niecelnie.

Na kolejną okazję piłkarze kazali czekać niemal 10 minut. Po kapitalnym 50-metrowym krzyżowym podaniu autorstwa Nowaka, w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Bonin. Oddał strzał, który wylądował w bocznej siatce.

Na cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy strzały numer dwa i trzy w tym spotkaniu oddał Mraz. Najpierw, z około 10 metrów, jego próba wylądowała na słupku, a chwilę potem w rękawicach Nowaka.

Na pierwszy celny strzał goście czekali aż do doliczonego czasu gry. Kapitalnym uderzeniem popisał się Tomasz Foszmańczyk, a jeszcze lepszą interwencję zaprezentował Sergiusz Prusak, który wyciągnął piłkę z okienka bramki i obie drużyny na przerwę schodziły bez goli.

Druga odsłona mogła kapitalnie rozpocząć się dla Górnika. Niecieczanie za krótko wybijali piłkę, a ta spadła pod nogi Bonina, który oddał minimalnie niecelny strzał na bramkę.

Wynik meczu otworzył Bartosz Kopacz, który wykorzystał kapitalne dośrodkowanie Biskupa wprost na głowę obrońcy niecieczan. Cała akcja wzięła się od rzutu rożnego, z którym – jak mogło się początkowo wydawać – uporali się gospodarze. Jednak futbolówka wróciła w szesnastkę, a tam żadnych problemów z wpakowaniem jej do bramki nie miał stoper Termaliki.

Łęcznianie jeszcze nie otrząsnęli się po straconym golu, a mogli przegrywać już 0:2. Po dośrodkowaniu z lewej strony, piłka minęła wszystkich zawodników w polu karnym i trafiła do zupełnie osamotnionego Schulmeistera, który z pięciu metrów nie trafił do pustej bramki.

Pierwszą groźną sytuację w drugiej połowie gospodarze stworzyli sobie dopiero w 68. minucie. Przy wyprowadzaniu piłki, niecelnym podaniem przed własnym polem karnym „popisał” się Czerwiński. Piłkę przejął Bonin, dość szczęśliwie minął trzech rywali, ale z siedmiu metrów nie trafił w bramkę.

Co nie udało się Boninowi w tej akcji, zakończyło się sukcesem w 75. minucie. Po kapitalnej wymianie piłki z Nowakiem, w pole karne wpadł skrzydłowy Górnika i umieścił piłkę w bramce, nie dając najmniejszych szans na interwencję bramkarzowi.

Górnik nie chciał poprzestać na jednym strzelonym golu i poszedł dalej za ciosem. Na 10 minut przed końcem dwa płaskie dośrodkowania w pole karne zanotował Mraz, ale za pierwszym razem żaden z jego partnerów nie doszedł do podania, a po drugim uderzenie Zwolińskiego zablokował obrońca.

Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, ale ważniejsze od samego meczu było to co po nim. Po końcowym gwizdku przygotowano fetę, na której wszyscy wspólnie świętowali awans do ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24