Guilherme: Modliliśmy się do Boga, żeby wszystko dobrze się skończyło

AIP
Guilherme: Modliliśmy się do Boga, żeby wszystko dobrze się skończyło
Guilherme: Modliliśmy się do Boga, żeby wszystko dobrze się skończyło Szymon Starnawski /Polska Press
Lotto Ekstraklasa. Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała u siebie z Lechią Gdańsk. Została mistrzem, choć do końca doliczonego czasu spotkania w Białymstoku musiała czekać, czy Jagiellonia nie strzeli gola Lechowi Poznań. O meczu opowiedział brazylijski pomocnik Legii - Guilherme.

Białystok, godz. 18.11. Maciej Makuszewski podaje do Radosława Majewskiego. 30-letni pomocnik kopnięciem bez przyjęcia piłki strzela gola. Lech Poznań, mimo problemów wewnątrz zespołu, obejmuje prowadzenie w Białymstoku. Jagiellonia, która nie tylko pod wodzą Michała Probierza, ale w swojej historii nie była tak blisko mistrzostwa przegrywa 0:1. Co więcej, spada na czwarte miejsce, tracąc prawo gry w kwalifikacjach do Ligi Europy...

Warszawa, godz. 18.32. Rozkręca się Vadis-Odjidja-Ofoe. Coraz więcej dostrzega na boisku. Tym razem znalazł lukę, by zagrać do Guilherme. Brazylijczyk stanął oko w oko z Duszanem Kuciakiem, który przy Łazienkowskiej cztery i pół sezonu. Słowak górą, ale krew szybciej zaczęła toczyć się w jego żyłach. Po pierwszych minutach, gdy obie drużyny grały ostrożnie, przyspieszać zaczęli legioniści. Białystok, godz. 18.39. Łukasz Trałka po akcji sam na sam podwyższa prowadzenie Kolejorza. Czyli jeden z tych, który podpadł trenerowi Nenadowi Bjelicy. Wydawało się, że do końca sezonu pozostanie mu oglądanie ligi w telewizji i rozglądanie się za nowym klubem. Tymczasem do szczęścia jemu i Lechowi brakowało... bramki zdobytej przez Lechię. Wtedy to Kolejorz byłby mistrzem, a zespół z Gdańska drugi.

Warszawa, godz. 19.06. Gola znów bliżej byli legioniści. Tym raz Odjidja-Ofoe, który bez wątpienie jest najlepszym piłkarzem w zespole Jacka Magiery. Belg minimalnie jednak chybił. Podobnie jak chwilę później z rzutu wolnego. Jednak ani na chwilę gospodarz nie zatrzymywali się, niesieni dopingiem kibiców, którzy po brzegi wypełnili trybuny. Były efektowne oprawy, ogłuszający wrzask, była nawet... burza z piorunami i grad. Szkoda, że nie goli, tylko tych brakowało.

Warszawa, godz. 19.34. Marco Paixao niespodziewanie wpadł w pole karne Legii. Niespodziewanie, bo chwilę wcześniej Sławomir Peszko za bezmyślne i brutalne zachowanie -poturbowanie Odjidji - wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Mimo to Paixao miał sytuację i mało brakowało, a śliska piłka na mokrej murawie spłatałaby figla Arkadiuszowi Malarzowi. W tym samym czasie w Białymstoku gola strzelił Jacek Góralski, dziesięć minut później wyrównał Arvydas Novikovas i wiara Jagiellonii wróciła. Tym bardziej, że z czerwoną kartkę otrzymał Darko Jevtić.

Warszawa, godz. 19.55. Koniec. Legia w końcówce cisnęła, ale bramki nie zdobyła. Mogła sama przypieczętować mistrzostwo, a tak musiała nasłuchiwać wieści z Białegostoku. A tam mecz został przedłużony o dziesięć minut. Radioodbiornik sprzed lat zastąpił smartfon. Ale złych wieści nie było. Mistrzem Polski drugi rok z rzędu, czwarty w ciągu pięciu lat, a 12. w historii, została Legia.

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24