Iliev bohaterem Wisły Kraków! Cetnarski powinien przeprosić kolegów

Maciej Malarz
Jeśli pierwszy niedzielny mecz T-Mobile Ekstraklasy był hitem rundy, to drugi może śmiało kandydować do miana kitu. Wisła wygrała szczęśliwie ze Śląskiem Wrocław, a po meczu jej piłkarze szybko uciekli do szatni, nawet nie dziękując za doping kibicom.

Wydawało się, że gole w w tym spotkaniu już nie padną, kiedy Mateusz Cetnarski zmarnował rzut karny w końcówce spotkania. Wisła walczyła jednak do końca, a trzy punkty dał jej fantastyczny strzał Ivicy Ilieva w doliczonym czasie gry. Mecz ogólnie stał na słabym poziomie. Więcej szans na zdobycie bramki stworzyli goście, ale niemal przez całe spotkanie grali bez nominalnego napastnika, więc do siatki trafić im się nie udało.

Pierwsza połowa nie przyniosła żadnych bramek. Sporo było niewymuszonych błędów, niedokładnych zagrań ze strony Wisły i Śląska. Obiecujących akcji w tej połowie mieliśmy jak na lekarstwo. Żadna z drużyn nie potrafiła znacząco zagrozić bramce przeciwnika.
Najlepszą sytuację w pierwszych 45. minutach miał Cwetan Genkov, który urwał się obrońcom Śląska, uderzył po ziemi, lecz piłka nieznacznie minęła słupek bramki Mariana Kelemena. Z kolei dla Śląska dobrą okazję miał Sebastian Mila, który po zamieszaniu w polu karnym przejął piłkę i uderzał wprost w interweniującego Sergeia Pareikę.

Pierwszą godną odnotowania sytuację miał dopiero w 59. minucie spotkania Radosław Sobolewski, który potężnym strzałem z 25 metrów próbował zaskoczyć Kelemena. Ten nie dał się pokonać i na tablicy świetlnej wciąż widniał wynik 0:0. Trener „Białej Gwiazdy” Tomasz Kulawik próbował zmienić sytuację na boisku, posyłając na murawę Romella Quioto oraz Ilieva.

Obie drużyny grały w taki sposób, aby nawzajem się nie skrzywdzić. Piłkarze prawdopodobnie zbytnio do serca wzięli sobie to, że jest to mecz przyjaźni. W 75. minucie chciał zaprzeczyć temu Cetnarski, lecz podobnie jak we wcześniejszych sytuacjach piłka nie trafiła do siatki.
Wydawało się, że w końcu doczekamy się bramki przy Reymonta, bo po zamieszaniu w polu karnym ręką zagrał piłkę Marko Jovanovic i sędzia Paweł Gil wskazał na wapno. Do piłki podszedł Cetnarski, lecz fantastyczną interwencją popisał się Pareiko. W doliczonym czasie gry na strzał rozpaczy zdecydował się Iliev i ku zaskoczeniu wszystkich piłka wpadła do bramki. Tym samym Wisła Kraków pokonała Śląsk Wrocław 1:0.

Obie drużyny dołożyły wszelkich starań by stworzyć na Reymonta marne widowisko i to im się udało. Jedynymi momentami, które wzbudziły ożywienie na trybunach, było pojawienie się na boisku Daniela Sikorskiego, który stał się dla krakowskich fanów symbolem nędznej postawy zespołu "Białej Gwiazdy" w tym sezonie oraz upragniona bramka strzelona przez Ilieva.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24