Kobieta sędziuje: Katarzyna Wierzbowska szefem szkolenia sędziów

Justyna Krupa / Gazeta Krakowska
Nowym szefem szkolenia sędziów została Katarzyna Wierzbowska
Nowym szefem szkolenia sędziów została Katarzyna Wierzbowska Piotr Krzyżanowski
W ekstraklasie nie ma wprawdzie żadnej sędzi, ale nowym szefem szkolenia arbitrów została kobieta. Katarzyna Wierzbowska nie potrafiła zrezygnować z futbolu, kiedy kończyła karierę sędzi. Wtedy postanowiła zostać obserwatorem.

Przesmycki: Eksperyment z sześcioma arbitrami udany

Sławomir Stempniewski, członek Kolegium Sędziów PZPN, mówi o niej: - Wszyscy jesteśmy zwariowani na punkcie piłki, ale u Kasi stadium choroby jest już zaawansowane.

Rzeczywiście, trzeba mieć w sobie nie lada pasję, by życie podporządkować piłce. Katarzyna Wierzbowska nie umiała powiedzieć dość futbolowi, gdy trzy lata temu zakończyła karierę sędzi asystentki. Dlatego postanowiła pójść o krok dalej i zostać obserwatorem.

- Jestem szczęśliwa, że mogłam tak płynnie przejść od jednej roli do drugiej - podkreśla. - W 2010 roku zakończyłam karierę asystentki, a już w 2011 roku jechałam do Szwajcarii zdawać egzaminy na obserwatora. Moje najmłodsze dziecko miało wtedy trzy miesiące, łatwo nie było.

Na tym jednak się nie skończyło. Miesiąc temu ogłoszono, że Wierzbowska - części kibiców może bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Nadolska - została nową przewodniczącą Centralnej Komisji Szkoleniowej przy Kolegium Sędziów PZPN. Będzie więc odpowiadać za szkolenie polskich arbitrów. - Merytorycznie Kasia jest do tej funkcji doskonale przygotowana - podkreśla Stempniewski.

Zapytaliśmy go, czy nie obawia się, że w tym męskim świecie sędziów może się podnieść pewien opór przeciwko temu, by sztuki piłkarskiego sędziowania uczyła ich kobieta. Stempniewski zapewnia jednak, że nie ma o tym mowy. - Mieliśmy już informację zwrotną ze środowiska dotyczącą pani Wierzbowskiej. Wystarczy przypomnieć, że gdy była obserwatorem w II lidze, do sędziów rozesłana została anonimowa ankieta. Bardzo wysoko umieścili ją w rankingu ocen.

Stempniewski przekonuje, że w Europie "jest teraz taki trend", by otwierać drogę do różnych funkcji w świecie sędziów kobietom. - I my się w ten trend wpisaliśmy - zaznacza. - Na przykład ostatnio członkiem Komisji Sędziowskiej UEFA została pani arbiter z Czech [Dagmar Damkova - przyp. red.].

I dodaje: - Kasia sobie spokojnie poradzi. I sądzę, że to ociepli wizerunek Kolegium Sędziów.

Rzeczywiście, polscy sędziowie nie cieszą się przesadną estymą wśród kibiców - delikatnie rzecz ujmując. W stereotypowym myśleniu o arbitrach nie ma raczej miejsca na komplementy. A powołanie kobiety na tak eksponowane stanowisko może nadać "piękniejszą" twarz polskiemu sędziowaniu. - Co do tej piękniejszej strony… zależy, kto ma jaką definicję piękna, bo to pojęcie względne - śmieje się Wierzbowska. Woli skoncentrować się na tym, co naprawdę można zmienić w szkoleniu polskich sędziów. - Jestem wymagająca wobec siebie, więc i wobec innych - podkreśla.

Jej plan jest prosty. - Przede wszystkim chciałabym unowocześnić system szkolenia. Warto zwrócić uwagę nie tylko na stan wiedzy szkolonych, ale w pierwszej kolejności - na tych, którzy szkolą. Czas na profesjonalnych instruktorów dla obserwatorów i sędziów w terenie - zaznacza. - Jestem właśnie świeżo po kursie dla instruktorów FIFA i UEFA, który w ostatnich tygodniach został zorganizowany na Cyprze.

Pomysły Wierzbowskiej muszą teraz zaakceptować przełożeni. - Podczas spotkania z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem miałam okazję przekazać zarys tych zmian. Najpierw jednak projekt większej profesjonalizacji w systemie szkolenia musi zostać zaakceptowany przez Kolegium Sędziów - przyznaje.

Wierzbowska nie zgadza się jednak z tym, że polscy arbitrzy są słabo wyszkoleni. Twierdzi, że poziom sędziowania ekstraklasy nie odbiega od poziomu prowadzenia meczów w innych europejskich ligach. - To smutne, że kibice mają takie spostrzeżenia. Sędziowanie to bardzo fajna przygoda, ale ta praca tylko z zewnątrz wydaje się prosta. W praktyce wymaga ciągłego samodoskonalenia i rozwoju. Zarówno fizycznego, jak i teoretycznego, czyli np. zapoznawania się z aktualnymi okólnikami. Sędziowie zawodowi w Polsce mają organizowane comiesięczne spotkania, obejmujące również zajęcia podnoszące stopień przygotowania fizycznego - przypomina.

Ostatnio spore kontrowersje wzbudza też w Polsce przydatność tzw. sędziów bramkowych. Po tym jak w kilku wiosennych meczach ekstraklasy nie pomogli oni arbitrom głównym w podjęciu prawidłowych decyzji, podniosły się głosy: to po co właściwie tych pięciu sędziów na murawie, skoro ryzyko błędu nie maleje? Wierzbowska broni tego pomysłu: - To nie była decyzja podjęta z dnia na dzień, tylko efekt przeprowadzanych latami eksperymentów. Sama brałam w takich doświadczeniach udział. FIFA zaczęła bowiem wprowadzać to rozwiązanie podczas meczów kobiet. Miałam okazję testować ten system np. podczas Algarve Cup. Moim zdaniem, przyjęto dobre rozwiązanie. Dzięki sędziom bramkowym ryzyko błędu naprawdę jest zminimalizowane. Co nie znaczy, że wyeliminowane. Tak jak rzut karny jeszcze nie oznacza automatycznie bramki, tak podniesienie liczby sędziów nie sprawi automatycznie, że sędziowanie będzie perfekcyjne - przekonuje.

Wierzbowska doskonale zna blaski i cienie sędziowania na najwyższym poziomie. Wie jak trudno czasem jest podejmować decyzje pod naciskiem tysięcy ludzi na trybunach. Jako liniowa, uczestniczyła w wielu meczach ekstraklasy. Była obecna w teamie sędziowskim podczas igrzysk olimpijskich. Choć za swój największy sukces uważa sędziowanie na kobiecym mundialu. - Tak jak piłkarze najwyżej cenią sobie medal mistrzostw świata, tak i ja najwyżej stawiam prowadzenie meczów na mundialu. Byłam w składzie teamu sędziowskiego podczas finału. To oczywiście nie znaczy, że sędziowanie podczas igrzysk nie sprawiło mi wielkiej przyjemności.

Na "męskich" mistrzostwach świata jednak nie sędziowała. Do tej pory nie udało się to żadnej kobiecie. Dlaczego? Zdaniem Wierzbowskiej, nie chodzi o żadne odgórne zakazy. - To kwestia wypełnienia limitów podczas testów z przygotowania fizycznego. W przypadku mundialu te limity biegowe są tak wyśrubowane, że nie wiem, czy jakakolwiek sędzia byłaby w stanie je wypełnić. Jeszcze się to nie zdarzyło. Zdarzały się natomiast pojedyncze mecze Ligi Mistrzów, w których na linii pojawiały się kobiety - przypomina.

Nigdy nie było też przypadku, by w Polsce mecz męskiej ekstraklasy jako arbiter główny poprowadziła kobieta. - Teoretycznie nie ma ograniczeń. Jako asystentka międzynarodowa prowadziłam IV ligę męską. Wyższej nie mogłam, bo przepisy są takie, że sędzia asystent nie może prowadzić meczów III ligi i wyższych - wyjaśnia Wierzbowska. - W praktyce wygląda to tak, że sędzia główna, która chciałaby prowadzić mecze wyższych lig, musiałaby po prostu awansować w klasyfikacji sędziów na kolejny pułap. Dokładnie tak jak inni sędziowie, mężczyźni.

Czytaj całość w "Gazecie Krakowskiej":

Gazeta Krakowska

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24