Milan – Fiorentina: Jak się kibicuje z Rossoneri? [REPORTAŻ]

Joanna Zalewska
Milan 2:1 Fiorentina
Milan 2:1 Fiorentina Joanna Zalewska
W niedzielę 19 lutego w ramach 25. kolejki Serie A odbyło się starcie pomiędzy AC Milanem a ACF Fiorentiną. Mamy dla was reportaż prosto z najgorętszej trybuny na San Siro. Co działo się na Curva Sud Milano?

19:00. Ruszam w długą drogę na San Siro. Metro jest zatłoczone osobami, które kierują się na mecz. Zewsząd słychać przewidywania co do wyniku czy donośne wyczytywanie składu Milanu. Po dojechaniu mapa nie jest potrzebna – setki ludzi kierują się w tym samym kierunku, dziś najważniejszym w całym Mediolanie. Stadion wygląda dostojnie, a jego wielkość zapiera dech w piersiach. Ustawiam się w długą kolejkę i rozpoczynam marsz przez niezliczoną ilość kontroli.

Przekraczam ostatnią bramkę i krętymi schodami kieruję się na sektor. Uderza we mnie ponownie ogrom stadionu. Oznaczenia kierunków są nieprecyzyjne, więc zwracam się o pomoc w znalezieniu drogi do dwóch chłopaków z Polski, którzy stoją pod stropem, używając kwiecistego języka. Z ich pomocą już po chwili jestem na Curva Sud. Podchodzi do mnie jeden z ważniejszych ultrasów, grzecznie się wita, podaje rękę. Sugeruje przeniesienie się do drugiego rzędu, bo „w pierwszym bywa nieciekawie“. Zgadzam się i, jak się potem okazuje, jest to dobra decyzja.

Czas na spektakl.

Wyczytywanie składów. Przy gościach stadion drży od gwizdów, nazwisko każdego z Rossonerich jest skandowane. Zaczyna się wymiana uprzejmości między kibicami Fiorentiny a Milanu. Chwilę później czas na pierwszy gwizdek. Wszystkie flagi idą w górę, pomagam trzymać jedną z nich. Zajęta jest połowa stadionu, ale wyższy pierścień Curvy jest wypełniony do granic możliwości. Gospodarze szybko wychodzą na prowadzenie. Dziwię się, że jest to zauważone – na piłkę w tym miejscu zwraca się niewiele uwagi. Jedna, może dwie race idą w ruch, hektolitry piwa wznoszą się w powietrze, ręce unoszą się w geście triumfu.

Radość nie trwa długo. Po trzech minutach wynik zmienia się na remisowy. Uaktywniają się kibice Violi, natychmiast zagłuszeni przez Curva Sud. Wracamy do zdzierania gardeł. Wszyscy są już „w rytmie“. Na barierkach siedzi kilkunastu ultrasów, którzy kierują dopingiem. Rozglądają się, czy nikt nie siedzi albo nie robi zdjęć. Kiedy ktoś nie śpiewa, zostaje mu postawione ultimatum: „Angażujesz się albo wypadasz“. Poza mną, w okolicy widzę trzy kobiety. Jesteśmy traktowane na równi z innymi. W Polsce różnie z tym bywa (patrz – częste wyrzucanie dziewczyn z Żylety czy zakaz wyjazdów dla kibicek Jagiellonii).

Sędzia co chwila podejmuje niezrozumiałe decyzje. Teraz już cały stadion protestuje. Sektor gości po raz kolejny podejmuje próbę dopingu i po raz kolejny szybko cichnie. Milan ponownie prowadzi – Deulofeu pięknie przymierza z 16 metrów. Trybuna wybucha. Po kilku sekundach... leżę. W kałuży piwa. To efekt charakterystycznej dla Curvy radości – przewracania się wraz z pociągnięciem za sobą w dół kilkunastu osób. Wszyscy się śmieją, przypadkowi ludzie padają sobie w ramiona. Czuć, że słowa jednej z przyśpiewek – „Jesteśmy jednością” – nie są przypadkowe.

Pod koniec pierwszej połowy ponownie powiewają flagi. W przerwie trybuny lekko pustoszeją, znikają „główni dowodzący”. Wielu z nich zmienia się na czas drugich 45 minut. Teraz dominują dłuższe piosenki, tak jakby świętowanie już trwało. Nagle coś spada z drugiego rzędu. To jeden z kibiców. Zemdlał. Doping zostaje przerwany, wszyscy chcą pomóc, ktoś krzyczy, żeby się odsunąć. Kilka osób biegnie na spokojniejsze sektory po służby medyczne. Po chwili mężczyzna zostaje zabrany, a przyśpiewki wznowione. Osoby z pierwszego rzędu kupują kubki piwa i podają je do góry, częstując innych. Sprzedawcy są witani miło; widać, że na Curva Sud Milano wysyłani są tylko ci „zaakceptowani”. Na dziesięć minut przed końcem meczu zaczynają wychodzić pierwsze osoby. Pewnie byli na tej trybunie z przypadku. Nie zatrzymuje się ich siłą, tylko żegna obelgami.

Koniec. 2:1. Euforia i entuzjastyczne okrzyki. Z głośników puszczony zostaje hymn Milanu, dumnie odśpiewany przez cały stadion. Piłkarze przy burzy oklasków podchodzą podziękować za doping. Zwijamy flagi i powoli wychodzimy, co chwila potykając się o śmieci. Osoby dbające o czystość będą miały masę roboty.

Z trybuny można zejść dwoma drogami – schodami lub krętą drogą. Większość osób wybiera drugą opcję. Podczas kilkuminutowego marszu śpiewamy przy akompaniamencie metalowego ogrodzenia, kopanego w rytm przez tłum, zmienioną wersję popularnej piosenki. Odnosi się ona do największego wroga Milanu – Juventusu. Świętowanie trwa jeszcze przy wejściu do metro, gdzie około tysiąc osób czeka na możliwość przekroczenia bramek. Atmosfera jest doskonała, wszyscy posyłają sobie nawzajem uśmiechy. A przecież to był po prostu jeden z wielu meczów przeciętniaka ligi…

LIGA WŁOSKA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24