Wisła Kraków? Carlitos! - to jedno z pierwszych skojarzeń zorientowanych w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy kibiców. Bo choć w szeregach Białej Gwiazdy nie brakuje grających ligowych legend, to o sile dzisiejszej Wisły w dużej mierze decyduje właśnie Hiszpan. Gdyby nie jego 21 goli krakowian mogłoby nie być w grupie mistrzowskiej, nie wspominając już nawet o siedmiu asystach. Piłkarz instytucja, a kielczanie jakby o tym zapomnieli. Już na samym początku pozwolili napastnikowi dojść do piłki i bramką ustawić to spotkanie. Ledwie mecz ruszył, a podopieczni Gino Lettieriego musieli odrabiać straty.
Nie pomagali im w tym sędziowie. Prowadzący to spotkanie Łukasz Szczech dwukrotnie zdecydował się skorzystać z pomocy systemu VAR, ani razu nie podejmując decyzji na korzyść kielczan. Najpierw nie wyciągnął konsekwencji z zagrania ręką przez jednego z gości, a później nie uznał bramki zdobytej przez Nikę Kaczarawę. Na pozycji spalonej znajdował się asystujący Gruzinowi Mateusz Możdżeń. Najmniejszych wątpliwości arbiter z Warszawy nie miał przy bramce Jesusa Imaza. Hiszpan otrzymał świetne podania od Pola Lloncha, ze spokojem obrócił się wokół własnej osii i wpakował piłkę do siatki. Dla niego był to pierwszy gol od poprzedniego, lutowego starcia z kielczanami. Jemu rywal ze świętokrzyskiego wyraźnie leżał.
I tak tablica wyników przedstawiała do przerwy rezultat 0:2. Z samego przebiegu gry obraz niezbyt sprawiedliwy. Po stracie pierwszego gola to gospodarze przejęli inicjatywę. Dłużej utrzymywali się przy piłce, mieli sporo podbramkowych sytuacji. Walka w ofensywie czy kolejne próby nie przyniosły jednak efektów. Wisła nie grała dużo słabiej, ale była przede wszystkim znacznie skuteczniejsza. I to dzięki temu po pierwszej połowie mogła być z siebie bardzo zadowolona.
Kibice Korony nie mogli narzekać na emocje, nie mogli też martwić się tempem gry czy zaangażowaniem swoich ulubieńców. Denerwowały ich natomiast kolejne decyzje arbitra. Po godzinie gry z czerwoną kartką boisko powinien był opuścić Marcin Wasilewski. Z premedytacją uderzył jednego z rywali w brzuch. Umknęło to jednak uwadze sędziego. Gospodarze się nie poddawali, ale to Wisła szybciej stworzyła sobie praktycznie stuprocentową sytuację. Na drodze dwójkowego kontrataku pary: Carlitos - Imaz stanął jednak Adnan Kovacević. Ta sztuka Bośniakowi nie udała się kilkanaście minut później. Nie zdołał naprawić błędu Akosa Kecskesa i mógł tylko obserwować jak napastnik Białej Gwiazdy dokłada swoje drugie w tym meczu trafienie.
Przy wyniku 0-3 kielczanie niewiele mogli już zrobić. To trafienie odebrało im wiarę, a w konsekwencji zwolniło tempo. Mniej pokazywali się podopieczni Gino Lettieriego pod bramką rywala,oddali Wiśle inicjatywę. Owocem efektowne próby ze strony gości. Carlitos wciąż pokazywał, że nie zamierza poddawać się w pościgu o koronę króla strzelców Lotto Ekstraklasy. Mimo wysokiego prowadzenia wraz z partnerami z ofensywy wciąż próbował zagrozić Zlatanowi Alomeroviciowi.
I choć nie udało mu się zanotować hat-tricka, może być z siebie zadowolony. Hiszpan świetnym występem poprowadził zespół do ważnej wygranej. Ósma po rundzie zasadniczej, ma szansę zakończyć sezon na znacznie wyższej pozycji.
Atrakcyjność meczu: 6,5/10
Bohater meczu: Carlitos
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
#TOPSportowy24- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
Oto miasta-gospodarze MŚ U-20 w 2019 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?