msz, Przemysław Drewniak
Aktualizacja:
©Fot Arkadiusz Gola / Polska Press
©Fot Arkadiusz Gola / Polska Press
Choć Jan Kocian miał w ostatnich tygodniach szansę na to, by zaszczepić swojej drużynie preferowany styl gry, to w meczu z Wigrami gra bielszczan różniła się niewiele od tego, co oglądaliśmy jesienią. Zamiast narzucić rywalom własne tempo i przeważać w posiadaniu piłki, w pierwszej połowie Podbeskidzie przebywało głównie na swojej połowie. Wigry zyskały przewagę, ale przed przerwą nie przekładało się to na sytuacje pod bramką Rafała Leszczyńskiego.
Zmieniło się to w drugiej części gry. Niespełna 10 minut po wznowieniu gry Podbeskidzie otrzymało pierwsze ostrzeżenie, gdy w dobrej sytuacji spudłował Maciej Wichtowski. Goście nie przebudzili się i w 69. minucie to podopieczni Dominika Nowaka wyszli na prowadzenie. Po wrzutce w pole karne z rzutu wolnego bramkę strzałem głową zdobył obrońca Wigier, Vaclav Cverna.
Podbeskidzie zrobiło niewiele, by odmienić losy meczu. Na boisku pojawili się zagraniczni debiutanci – Nermin Haskić i Peter Sladek, ale gdy ci na dobre zadomowili się na boisku, Wigry prowadziły już 2:0. "Górali" pogrążył ich były zawodnik, Frank Adu Kwame. Obrońca z Ghany był w niedzielę jednym z najlepszych na boisku – tak jakby chciał pokazać, że w Bielsku-Białej niesłusznie postawiono na nim krzyżyk. W 77. minucie obrońca przeprowadził rajd i huknął nie do obrony, pieczętując zwycięstwo gospodarzy.
Dzięki wygranej Wigry awansowały na 4. miejsce w tabeli, zaś bielszczanie tracą do miejsc premiowanych awansem już 11 punktów. Kiedy na zapleczu Ekstraklasy ktoś odrobił taki dystans? Tego nie pamiętają już nawet najstarsi górale.
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy