Do tej pory kibice na lubelskim stadionie byli świadkami dwóch spotkań grupy A: Tahiti - Senegal (0:3) oraz Kolumbia - Senegal (0:2), a także dwóch potyczek grupy C, w których Honduras przegrał 0:5 z Nową Zelandią oraz 0:2 z Urugwajem. Mecze te obejrzało z wysokości trybun łącznie ponad 25 tysięcy widzów.
Dziś rozpoczyna się finałowa seria gier w fazie grupowej. W środowych spotkaniach Kolumbia zmierzy się z Tahiti na Arenie Lublin, a reprezentacja Polski stawi w Łodzi czoła niepokonanemu jak dotąd Senegalowi. Obie konfrontacje zaplanowano na godzinę 20:30, ponieważ zgodnie z regulaminem turnieju, mecze ostatniej kolejki muszą odbywać się o tej samej porze.
Faworytem meczu na Arenie Lublin będą Kolumbijczycy, którzy potrzebują zwycięstwa, by zapewnić sobie awans do następnego etapu zmagań. - Musimy skupić się na utrzymaniu naszego stylu gry i jeszcze go dopracować - przyznaje trener drużyny z Ameryki Południowej, Arturo Reyes. - Mecz z Tahiti będzie inny od tego z Senegalem. Będziemy musieli powstrzymać pewne emocje. Trzeba szybko strzelić gola i utrzymać przewagę. W poprzednim spotkaniu nie byliśmy w stanie wykorzystać całej szerokości boiska. Czasami trzeba mieć odpowiednią taktykę, żeby przebić się przez dobrą obronę rywala. Przeciwko Afrykańczykom być może nie dopracowaliśmy ataku, źle się ustawialiśmy lub zadziałały inne czynniki. Trzeba poprawić podejmowanie decyzji, także pod względem przyjmowania piłki. Najważniejsza będzie pełna koncentracja - dodaje szkoleniowiec.
Tahitańczycy w dotychczasowych kolejkach przegrali 0:3 z Senegalem oraz 0:5 z Polską. Ich szanse na urwanie punktów Kolumbijczykom nie są zbyt duże. - Przyjechaliśmy na ten turniej przede wszystkim zebrać cenne doświadczenie, ponieważ nie jesteśmy profesjonalistami, w odróżnieniu od wszystkich naszych rywali - przyznaje Samuel Liparo, zawodnik grający na pozycji obrońcy. - W piłkarskiej lidze na Tahiti mamy zaledwie dwa poziomy rozgrywkowe, w których występują sami amatorzy. Cieszymy się, że jesteśmy na mistrzostwach i możemy reprezentować nasz kraj, ale wiadomo, że będzie ciężko o sprawienie niespodzianki - podkreśla 19-latek.
Natomiast do dzisiejszej potyczki pomiędzy Senegalem a Polakami, w lepszych nastrojach przystępują “Lwy Terangi”, które mają na swoim koncie komplet zwycięstw i sześć punktów. Zespół prowadzony przez trenera Youssoupha Dabo jest już pewny awansu do fazy pucharowej. Biało-czerwoni mają zaś trzy oczka.
- Z Polską czeka nas bardzo trudny mecz, ponieważ rywale grają u siebie i będzie ich wspierać pełny stadion kibiców - mówi Alpha Dionkou, senegalski obrońca. - Jednak ogólnie spodziewaliśmy się tutaj samych ciężkich przepraw, bo zdajemy sobie sprawę, że na tym turnieju wszystkie drużyny są dobre. Jednak my skupiamy się na sobie i chcemy zagrać możliwie jak najlepiej. Kluczem do zwycięstwa będzie zwarty kolektyw. Musimy nadal iść do przodu - przekonuje.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?