Najpierw ciosy wyprowadzili Łotysze, a potem było jeszcze ciekawiej. Remis Hutnika Kraków w Chojnicach

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Łotysz Deniss Rakels zdobył we Chojnicach pierwszego gola dla Hutnika Kraków
Łotysz Deniss Rakels zdobył we Chojnicach pierwszego gola dla Hutnika Kraków Szymon Korta / Polska Press
Rozmach, z jakim Hutnik atakował w sobotnim meczu 2. ligi w Chojnicach mógł imponować nawet miejscowej publiczności. Po efektownym widowisku krakowianie wracają do domu z wynikiem 2:2 i po 28. kolejce, mając 39 punktów, wciąż są w tabeli tuż za strefą barażową. To był ich trzeci mecz pod wodzą Macieja Musiała, w poprzednich zanotowali porażkę i zwycięstwo, więc jak na razie dorobek nowego szkoleniowca piłkarzy z Nowej Huty jest idealnie remisowy.

Nagroda dla gości za sprawą gola Łotysza Denissa Rakelsa przyszła już w 3. minucie, ale jeszcze przed przerwą nadeszła kara za jeden poważny błąd defensywy, gdy wyrównał jego rodak Valerijs Sabala.

Dołączenie zimą do Chojniczanki 53-krotnego reprezentanta Łotwy było określane mianem transferowej bomby. Tymczasem Sabala, były piłkarz I-ligowych Miedzi Legnica i Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz GKS-u Bełchatów zdobył w nowych barwach dopiero pierwszą bramkę.

Pomógł mu w tym... rodak, Igor Tarasovs. Trzeci z Łotyszy, którzy tego dnia pojawili się na boisku w Chojnicach, podał do osaczonego przez rywali Patryka Kielisia, co zaowocowało stratą piłki. Popędził z nią na bramkę po podaniu Brazylijczyka Alefa Firmino Japończyk z korzeniami tkwiącymi we Włoszech Hide Vitalucci i z gracją obsłużył Sabalę.

Zaczęliśmy od straty gola przez Hutnika i teraz możemy już skupić się wyłącznie na akcjach ofensywnych krakowian. Bo to oni od razu zabrali futbolówkę i zaczęli robić z tego piękny użytek. Gol Rakelsa padł po zagraniu z prawego skrzydła Krystiana Lelka i kiksie Czesława Raburskiego. Łotysz pierwotnie skupił się na sygnalizowaniu dotknięcia piłki ręką przez rywala, ale skoro sędzia nie gwizdnął, a futbolówka poleciała w jego kierunku, to przymierzył w dalszy róg.

Później zachwycaliśmy się kolejnymi akcjami Rakelsa, szybkiego jak wiatr Lelka, a także ustawionego tym razem na prawej obronie Kielisia. To oni raz za razem nękali defensywę Chojniczanki. Do tego towarzystwa koniecznie należy dołożyć Marcina Wróbla, który zaimponował dryblingiem w polu karnym, po którym wyłożył piłkę do Krzysztofa Świątka, co skończyło się niecelnym strzałem kapitana Hutnika.

Wszystkich ich przebił Dominik Zawadzki (zastąpił w wyjściowym zestawieniu pauzującego za karki Miłosza Drąga), który w pierwszej połowie trafił z wolnego w słupek (niecelna dobitka głową Lelka), a następnie, gdy wybiegł do dalekiego podania Tarasovsa, znalazł się w sytuacji sam na sam z Michałem Antkowiakiem, by pozwolić mu na odbicie futbolówki przy próbie lobowania.

To, w jaki sposób należy wykańczać takie akcje, pokazał Zawadzkiemu kapitan nowohuckiej drużyny. Świątek dostał piłkę od Wróbla i przymierzył w swoim stylu, technicznie, więc piłka poleciała tam, gdzie powinna. Nastąpiło to zanim sztab krakowian zdążył wprowadzić za niego Marcina Budzińskiego, który już czekał przy linii bocznej.

Z drugiej strony boiska podobały się szarże Dominika Banacha, który podawał piłkę jak na tacy Sabali i Oskarowi Paprzyckiemu. Chojniczanie za sprawą krakowian zostali zmuszeni do nadzwyczajnego wysiłku, na czym skorzystali wszyscy kochający grę w piłkę. Mecz stał się jeszcze ciekawszy, jeszcze bardziej zacięty.

To miało też swoje niechciane konsekwencje, gdy w walce o górną piłkę w polu karnym zderzyli się głowami Paprzycki i Kamil Głogowski. Obaj padli jak rażeni piorunem i choć o własnych siłach opuścili boisko, to zakrwawieni już na murawę nie wrócili.

Do końca wynik był niewiadomą. Najpierw idealną okazję dla gospodarzy zmarnował Peter Kolesar, a za chwilę Dorian Frątczak instynktownie obronił strzał z bliska Grzegorza Szymusika. I to właśnie ten piłkarz doprowadził do remisu, wykorzystując rzut karny podyktowany w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach.

Vitalucci padł w polu karnym, jakby sfaulował go Frątczak i tak właśnie ocenił tę sytuację arbiter. Jednak bramkarz Hutnika zarzekał się, że w ostatniej chwili wycofał się z interwencji i nie dotknął rywala. Po obejrzeniu kilku powtórek można było uwierzyć w tę wersję, problem w tym, że w 2. lidze sędziowie nie korzystają z systemu VAR i pierwotna decyzja została podtrzymana.

Rakels rozpoczął strzelanie w Chojnicach i on powinien je zakończyć. W doliczonym czasie zabrakło mu jednak sił, by dojść do piłki i po raz drugi pokonać Antkowiaka.

Chojniczanka Chojnice - Hutnik Kraków 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Rakels 3, 1:1 Sabala 22, 1:2 Świątek 58, 2:2 Szymusik 88 karny.
Chojniczanka: Antkowiak - Raburski, Boczek, Edmundsson, Szczytniewski (61 Prałat) - Vitalucci, Szczepanek (74 Kolesar), Paprzycki (65 Benvindo), Sabala, Banach (61 Szymusik) - Firmino (74 Skiba).
Hutnik: Frątczak - Kieliś (88 Jania), Tarasovs, K. Głogowski (65 Hoyo-Kowalski), Marcinkowski - Lelek, Urbańczyk, Świątek (60 Budziński), Zawadzki (88 Szablowski), Rakels - Wróbel.
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa). Żółte kartki: Boczek, Edmundsson, Szymusik - Głogowski, Kieliś, Frątczak, Urbańczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Najpierw ciosy wyprowadzili Łotysze, a potem było jeszcze ciekawiej. Remis Hutnika Kraków w Chojnicach - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24