Klub niższą frekwencję tłumaczy tym, że kibice oszczędzają pieniądze na mecze w europejskich pucharach.
W ubiegłym sezonie Wisła walczyła z Lechem o miano najszczelniej wypełnionego stadionu. W tym roku nadal jest w czołówce, ale na każdy mecz przy Reymonta przychodzi średnio o 5 tys. ludzi mniej. W tej sytuacji o prymat w lidze Lech walczy z Górnikiem Zabrze, a krakowianie ze średnią frekwencją około 11 tys. osób są niewiele lepsi od Arki Gdynia i Jagiellonii Białystok. - Musimy się zastanowić, co zrobić, by nasz stadion znowu był pełny - przyznaje Adrian Ochalik, rzecznik Wisły.
We wrześniu 2007 roku do Krakowa przyjechał Lech Poznań. Stadion pękał w szwach, a bilety rozeszły się w mgnieniu oka. Ponad 20 tys. kibiców doping rozpoczęło na długo przed pierwszym gwizdkiem, a presji fanów nie wytrzymał Emilian Dolha, bramkarz drużyny z Poznania, i wpuścił cztery bramki.
Kompletu nie było też na prestiżowym meczu z FC Barcelona. Co prawda krakowianie już wcześniej stracili szanse na awans do Ligi Mistrzów, ale jeszcze przed pierwszym meczem w Hiszpanii w klubie zastanawiano się, czy nie przenieść meczu na większy Stadion Śląski. Ceny 200 i 250 zł za wejściówkę odstraszyły jednak widzów i nawet stadion Wisły nie wypełnił się do końca. Na meczu z Beitarem Jerozolima, który decydował o być albo nie być krakowian w europejskich pucharach, do kompletu zabrakło ponad 3 tys. widzów.
- Ceny biletów są bardzo wysokie. Nie ma się co łudzić, że przy takich stawkach stadion będzie się wypełniał - kręci głową Tomek z Bronowic, który na mecze Wisły chodzi od kilku lat. Na niedzielny z Arką wejściówki kosztowały 35-45 zł, a w poprzedniej rundzie np. za bilet na spotkanie z Widzewem Łódź należało zapłacić 20-35 zł.
- Taka różnica to nie 10-15 zł, ale 50-procentowa podwyżka, a to już kolosalna różnica. Gdyby ceny gazu czy energii elektrycznej poszły w górę o połowę, to mielibyśmy do czynienia z rewolucją - podkreśla Tomasz Redwan, ekspert marketingu sportowego. - Bilet może podrożeć, ale kibic musi dostać coś w zamian: jakieś punkty lojalnościowe czy gadżety. Taka podwyżka musi mieć marketingową otoczkę. Kibic ma wiedzieć, dlaczego płaci więcej.
Fani Wisły w zamian za podwyżkę nie dostali nic, ale mimo tego próbują szukać wytłumaczeń. - Może klub chciał zarobić w tej rundzie więcej pieniędzy, bo w przyszłym roku będą już grali poza Krakowem? - zastanawia się jeden z fanów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?