Kiedyś Lech słynął z doskonałych skrzydłowych. Wystarczy wspomnieć rajdy i ważne bramki Marcina Zająca za kadencji Franciszka Smudy, czy Sławomira Peszko. Gdy do klubu przychodził Jacek Kiełb, był uważany za następcę "Peszkina" i murowanym faworytem do gry w pierwszej jedenastce, kiedy ten zimą odchodził do Kolonii z niemieckiej Bundesligi.
Kibice i obserwatorzy byli przekonani, że przyjście tego zawodnika, oraz angaż Aleksandra Tonewa sprawi, że nie będzie problemów z obsadą zarówno prawej, jak i lewej flanki. O ile z prawą rzeczywiście nie kłopotów, to na razie ciężko o solidną konkurencję dla Jakuba Wilka. A konieczność walki z równorzędnym przeciwnikiem na pewno pozwoliłaby zawodnikowi jeszcze bardziej się rozwinąć. Tymczasem popularny "Wilczek" zalicza występy od pierwszej minuty w niemal wszystkich spotkaniach.
Niestety czasami radzi sobie gorzej, niż wtedy, gdy po drugiej stronie boiska biegał Sławomir Peszko. Wilk jest krytykowany za nieskuteczność, niedokładność w dośrodkowaniach. Czy słusznie? Zdaniem Jose Mari Bakero bohater niniejszego tekstu dobrze wywiązuje się ze swoich zadań.
- Jestem zadowolony z postawy Wilka. To zawodnik, który dużo pomaga taktycznie, jest zdyscyplinowany na placu gry, daje drużynie bardzo dużo. Sam jest dobrze przygotowany zarówno technicznie, jak i fizycznie - zaznacza hiszpański trener.
Wygląda więc na to, że w najbliższej przyszłości nie będzie zmian na lewej flance. W razie potrzeby może tam zagrać chociażby Siergiej Kriwiec, który pokazał się już w kilku meczach Lecha właśnie na pozycji lewoskrzydłowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?