Nieprofesjonalna poznańska jakość

Szymon Jaroszyk
Lech Poznań - Polonia Bytom 1:0
Lech Poznań - Polonia Bytom 1:0 Roger Gorączniak (Ekstraklasa.net)
Co się u licha w tej Polsce dzieje? Powariowali przed tym Euro czy co? Ten Lech to jakiś przypadek, czy może w końcu mają pierwszy profesjonalny klub?

Europa zaskoczona. Jakiś polski klub na „L”, (który nie jest w dodatku Legią, więc już kompletnie z niczym się nie kojarzy) zamiast jak to polskie kluby mają w zwyczaju odpaść nie tyle z europejskich pucharów, co eliminacji do nich już w wakacje, nie tylko gra jeszcze w listopadzie, ale sensacyjnie dobrze sobie radzi. Ba, wiele wskazuje na to, że ten Lech dotrwa na scenie europejskiego teatru futbolu B do wiosny! Co się u licha w tej Polsce dzieje? Powariowali przed tym Euro czy co? To jakiś przypadek, czy może w końcu mają pierwszy profesjonalny klub? Ani przypadek, ani profesjonalny klub - poznajcie poznańską jakość.

Rzesze europejskich kibiców przecierały oczy ze zdumienia, gdy ujrzały nie tylko wynik spotkania Lech - Manchester City, ale też jak ten Lech gra. Jak nie Polacy! O tym jak doskonale zagrali lechici zostało już powiedziane chyba wszystko. Najlepszym podsumowaniem precyzyjnych analiz taktyki i statystyk naszych niezastąpionych ekspertów (ojej jak w tym momencie żałuje, że transmisji nie przeprowadziło TVP z „mazaczkami” w roli głównej…) jest stwierdzenie, że poznaniacy wzniesieni na wyżyny swoich umiejętności zagrali jak równy z równym z jedną z najlepszych drużyn Premier League. Po prawdzie należy wspomnieć, że w składzie „The Citizens” zabrakło kilku zawodników, a bramka Manuela Arboledy to bardziej bilard niż piłka - te okoliczności z pewnością mogłyby zmienić wynik spotkania, ale na pewno nie końcowej oceny gry lechitów. A przecież Lech jest w dole tabeli… Więc co, ta polska liga aż tak silna? Nie, to po prostu Lech, który z roku na rok coraz bardziej zaprawia się w europejskich bojach.

Kolejorz na arenie międzynarodowej z powodzeniem próbuje zaistnieć od dwóch lat. W sezonie 2008/2009 poznański klub dostał się do grupy (ówczesnego jeszcze) Pucharu UEFA i zajął w niej trzecie miejsce co zaowocowało awansem do kolejnej fazy. Wiosną Lech w dwumeczu uległ włoskiemu Udinese. Przed rokiem było już gorzej, lechici o włos (którym były rzuty karne z Brugią) otarli się o fazę grupową Ligi Europy. Biorąc pod uwagę dodatkowo tegoroczne wyniki poznaniaków i w porównaniu ich z osiągnięciami (że tak zażartuję tym słowem) innych polskich drużyn, nasuwa się jednoznaczny wniosek - Lech nie zwykł się kompromitować. A to bardzo dużo jak na polską piłkę.

Po latach będzie się pamiętać nazwiska piłkarzy i trenerów, którzy pokonali wielkie europejskie marki. Czy ktoś wspomni o władzach klubu? Pewnie nie, a szkoda, bo w tym szczególnym wypadku naprawdę warto. Nie było by tego dzisiejszego wielkiego Lecha, gdyby Holding Amica przed czterema laty nie wyciągnął Lecha za uszy, czy raczej herbowe skrzydełka z bagna długów i korupcyjnej afery. Wielkie pieniądze, połączone z nadzieją i odwagą prezesów Holdingu umożliwiły wybudowanie niezbędnych nowych torów dla nowej poznańskiej lokomotywy.

Głównym „maszynistom” oczywiście nie wszystko wychodziło zgodnie z planem. Ucząc się na własnych błędach powoli krok po kroku (zniecierpliwieni kibice śmiali się, że „wężykiem, wężykiem”) dążyli do celu. Ostatecznie hasło „idziemy na majstra!” zaczęło się urzeczywistniać. Z kilkunastu miesięcznym poślizgiem, ale jednak przyszły sukcesy. I to jest właśnie ta piłkarska poznańska jakość, mająca swoje początki w pracy organicznej – odważnie, ciężką pracą, konsekwentnie do celu. Po mimo przeciwności wytrwale z wiarą budować. I tak oto powstaje nowa polska marka.

Pomimo tego deszczu komplementów skazy na niej i pracy przy jej umacnianiu - jeszcze bardzo wiele. Lech Poznań nie jest jeszcze pierwszym profesjonalnym klubem w Polsce. Co razi jeszcze w Poznaniu? Wiele mówi transparent wywieszony przez kibiców Kolejorza podczas meczu z Manchesterem, skierowany do władz klubu „Szanujcie kibiców! Najpierw cyrki z transferami, potem burdel z biletami, teraz szopka z trenerami!”.

Kibice wytykają w ten sposób swoim włodarzom brak obiecanych transferów, które miały zostać zgodnie z zapowiedziami przeprowadzone za pieniądze ze sprzedaży Roberta Lewandowskiego oraz kilka nietrafionych, tańszych anty-wzmocnień. Drugim wyrzutem jest dramatyczna organizacja sprzedaży biletów na mecze w Lidze Europy, prowadzące do kilkusetmetrowych kolejek. Wreszcie fani wyrazili swoje zażenowanie z okoliczności zwolnienia Jacka Zielińskiego.

Sternicy profesjonalnego klubu muszą być prawdomówni, z naciskiem na muszą. I nie chodzi tu tylko o stronę etyczną. Kibiców trzeba szanować także dla tego, bo to się opłaca – 43 tys. widownia to potężny sponsor. Kilkusetmetrowe kolejki to kolejny przejaw braku szacunku dla fanów, a i przy okazji wstyd. Miasto wyłożyło na stadion ponad 0,5 MLD zł to niech klub poradzi sobie chociaż z systemem sprzedaży wejściówek. Żarty, że kolejki rodem z PRL, dawno przestały już być śmieszne. No i w końcu zmiana trenera na kilkanaście godzin przed jednym z najważniejszych meczów w roku. To już jest szczyt braku profesjonalizmu. Czy ktoś kiedyś słyszał o podobnej sytuacji w jakimś nie tyle zachodnim co nawet południowym klubie? Co mógł dać JEDEN trening Jose Maria Bakero (z całym szacunkiem dla Baska)? Aż się prosi, żeby przy wyniku „Lech Poznań – Manchester City 3:1” umieścić „*”, z dopiskiem pod spodem „podpisano Jacek Zieliński”.

Pozostaje trzymać kciuki za Lecha, ze szczególnym uwzględnieniem jego władz. Kawał dobrej roboty już wykonano, drugi taki jeszcze przed poznaniakami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24