Niespodzianka kolejki – ekstraklasa rozpoczęła rozgrywki tak, jakby jutra miało nie być. No bo czy ktoś się spodziewał, że w pierwszej kolejce padnie 28 bramek, co daje 3.5 gola na mecz? Ja byłem nie tyle nawet zaskoczony, co zszokowany. W zasadzie to w tym szoku trwam. Pewnie tylko czwartku, do spotkań w Lidze Europejskiej.
Pewniak kolejki – nie tylko liczba bramek mnie w tej kolejce zdziwiła, ale również fakt, że większość mediów porażkę mistrza Polski Śląska Wrocław z młodzieżowym wręcz Widzewem, nazywała niespodzianką. Dla mnie - po tym, co widziałem na własne oczy w Lidze Mistrzów już podczas spotkania z Podgoricą - postawa Śląska na Widzewie niespodzianką nie jest. Coś we Wrocławiu pękło, coś się skończyło. Jedni piszą, że piłkarze grają przeciwko Orestowi Lenczykowi, drudzy, że to działaczom nie po drodze z najstarszym trenerem ligi. Dla mnie sprawa wydaje się jasna – Lenczyka we Wrocławiu niedługo już nie będzie. Pytanie brzmi czy odejdzie sam, czy go wyrzucą. Odpowiedzi możemy się spodziewać po dwumeczu z Hannoverem 96.
Szczerość kolejki – Chciałem w długi róg (…), ale zamknąłem oczy i uderzyłem z prostego podbicia – powiedział zdobywca gola dla Widzewa Sebastian Dudek. Może się czepiam, ale fajnie by było, żeby doświadczony piłkarz, mistrz Polski, nie walił mocno i na ślepo w bramkę, tylko na przykład mocno i dokładnie tam, gdzie chce. Oczywiście taka taktyka strzelania z zamkniętymi oczami była stosowana i przeze mnie. Tylko, że ja robiłem to na podwórku, Dudek zaś w Ekstraklasie…
Fałsz kolejki - to oczywiście Lovrencsics i jego zewnętrzna część prawego buta. Fałszem właśnie świetnie asystował i zdobył w ten sposób bramkę dla Lecha w meczu z Ruchem. Liga potrzebuje gwiazd. Lech gwiazd potrzebuje jeszcze bardziej. Po tym jak Stilić i Rudniew strzelają już dla zagranicznych drużyn, Lovrencics... po prostu „Gulasz”, może być kimś, dla kogo warto przyjść na Bułgarską, a przede wszystkim kimś, kto poprowadzi Lecha na majstra. Kibice też potrzebują gwiazd.
Przysłowie kolejki – „Co dwie głowy, to nie jedna” – tak pomyśleli Saganowski z Ljuboja. I jeden głową podał, drugi głową strzelił. Efekt? Przedniej urody akcja i bramka dla Legii w meczu z Koroną. Oby tak w czwartek z Rosenborgiem. Legia to ostatnia nadzieja na polską jesień w pucharach. Tak, wiem, jest jeszcze Śląsk. Z naciskiem na „jeszcze”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?