Oceniamy Piasta za zwycięstwo z Lechią. Lider dał radę

Kaja Krasnodębska
Piast Gliwice - Lechia Gdańsk 2:1
Piast Gliwice - Lechia Gdańsk 2:1 Jakub Kowalski
Po zeszłotygodniowej porażce z Pogonią, w meczu z Lechią gliwiczanie powrócili na zwycięską ścieżkę. Nie zagrali może meczu życia, nie mogli pochwalić się jakąś ogromną przewagą czy widowiskowymi atakami. Szczerze mówiąc na boisku wyglądali raczej przeciętnie, a w kilku sytuacjach uratowało ich jedynie szczęście. Ale ono podobno sprzyja lepszym.

Wyjściowa jedenastka:
Jakub Szmatuła (6) - miał zdecydowanie więcej pracy niż stojący naprzeciw niego Marić, a mimo tego wyszedł ze starcia zwycięsko. Na początku i pod koniec spotkania dwoił się i troił, aby zatrzymywać ofensywne aspiracje Lechii. Z większości udawało mu się wyjść obronną ręką. Przy bramce Ariela Borysiuka był praktycznie bez szans.

Kornel Osyra (6) - we własnym polu karnym praktycznie niepokonany. Skutecznie i konsekwentnie hamował akcje Lechii. Spokojnie odbierał piłkę gdańszczanom i oddalał niebezpieczeństwo spod bramki Szmatuły. Czasami decydował się na wyjście skrzydłem do przodu, ale nie udawało mu się stworzyć większego zagrożenia.

Uros Korun (6) - dzielnie psuł plany najpierw Lukasa Haraslina, a później także Grzegorza Kuświka. Mając go na plecach napastnicy z Gdańska nie mogli wiele zrobić. Rzadko opuszczał własną połowę, dzięki czemu zawodnicy grający przed nim mogli być pewni, że w razie czego odeprze natarcia rywali. Dobrze ustawiał się przy stałych fragmentach gry w wykonaniu Lechii.

Hebert (7) - wyjątkowo skuteczny w ofensywie. Najpierw jego długie dośrodkowanie okazało się kluczowe przy bramce Martina Nespora. Rozochocony dużym udziałem przy bramce, coraz odważniej wchodził pod pole karne rywali, co zaowocowało przy jednym z rzutów rożnych. Brazylijczyk bowiem bardzo skutecznie "przekonał" Rafała Janickiego do zdobycia samobójczego trafienia. W obronie także bez większych pomyłek.

Marcin Pietrowski (6) - trochę miał pecha. W związku z mizerią Peszki, większość akcji Lechii toczyła się jego stroną. Stojący naprzeciw niego Grzegorz Wojtkowiak oraz Maciej Makuszewski okazali się tymi najbardziej aktywnymi w ofensywie. Obrońca Piasta miał więc sporo pracy. Z większości sytuacji udawało mu się jednak wyjść obronną ręką.

Radosław Murawski (6) - całkiem nieźle, aczkolwiek zdarzały mu się błędy. Najgroźniejszym było chyba pozwolenie Borysiukowi na oddanie strzału z dystansu - wszak już wcześniej trafił z takiej odległości do siatki. Bardzo aktywny pod polem karnym rywali - inteligentnymi zwodami starał się oszukać defensorów Lechii. Raczej nie zagłębiał się pod samą bramkę Maricia - jeśli strzelał, to z daleka.

Kamil Vacek (6) - z początku trochę niewidoczny, rozkręcał się z każdą minutą. Przed zejściem do szatni już całkiem błyszczał. Praca, którą wykonywał w środku boiska jest nie do przecenienia. Nie tylko odbierał piłki rywalom, ale też kreował sytuacje dla własnej drużyny.

Sasa Zivec (6) - przez cały czas bardzo zaangażowany w grę. Wciąż starał się być pod piłką, szukał jej zarówno w obronie jak i ataku. Nie zawsze znajdował, ale kilkakrotnie jego zagrania okazały się niezbędne, aby zatrzymać poczynania rywali czy pociągnąć jakąś akcję do przodu.

Patrik Mraz (6) - nie można powiedzieć, że nie próbował. Wciąż starał się długimi podaniami skierować piłkę w stronę pola karnego przeciwników. Tylko jakoś mało efektywnie. Stałe fragmenty gry w jego wykonaniu raczej przyzwoite, jeden z nich zakończył się nawet zwycięską bramką. Często wracał do defensywy, ale nie zawsze z sukcesem. Zdarzyło mu się przepuścić Ariela Borysiuka czy Daniela Łukasika.

Josip Barisić (5) - zaliczył bardzo ładną asystę przy bramce Martina Nespora. Czech starał się mu jakoś zrewanżować, kilkakrotnie wykładając mu futbolówkę w polu karnym, ale Barisić konsekwentnie marnował wszelkie sytuacje niecelnymi strzałami. Nawet jak już udało mu się pokonać defensorów rywali, nie potrafił skierować piłki do bramki.

Martin Nespor (7) - w tym spotkaniu zebrał wszystko co było do zdobycia. Piękna bramka, sprytna asysta, jedna żółta kartka, druga i w konsekwencji czerwona. Zanim trochę zbyt pochopnie "wjechał" w Rafała Janickiego, wydawało się że będzie to jego dzień. W końcu to on bezpośrednio przyczynił się do obu bramek. Tym bardziej żal zarobionych kartoników.

Gracze rezerwowi:
Gerard Badia (5) - trener Latal wpuścił go na boisko by zmienić obraz gry, choć trochę ruszyć kolegów do ataków. I rzeczywiście, udało się. Kilka razy popisał się rajdem środkiem boiska czy celnym dośrodkowaniem. Wobec słabnącej postawy całej drużyny, nie zdołał jednak wpłynąć na końcowy wynik.

Tomasz Mokwa (bez oceny) - dostał zaledwie dziesięć minut gry. Nie wystarczyło to aby dokonać czegokolwiek poważniejszego. Wymienił tylko kilka podań z kolegami i tyle.

Paweł Moskwik (bez oceny) - na murawę wbiegł dopiero w doliczonym czasie gry w związku z czym nie zdążył zbyt wiele zdziałać na boisku.

Więcej o 9. KOLEJCE EKSTRAKLASY

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24