Zespół prowadzony przez trenera Pawła Rybusa zajmuje w tej chwili dziewiąte miejsce w tabeli i nad strefą spadkową ma dziewięć punktów przewagi. Do podium (które awansuje do czwartej ligi) traci natomiast aż 21 punktów, więc na pięć kolejek przed końcem rozgrywek możemy założyć, iż w kolejnym sezonie również będzie występował w klasie okręgowej.
Taka sytuacja jednak nie oznacza, iż OKS do końca rozgrywek będzie grał na luzie i odpuści sobie kolejne spotkania. Wręcz przeciwnie.
- Chcemy gromadzić kolejne punkty i zająć jak najwyższe miejsce w tabeli na koniec sezonu. Im będziemy wyżej, tym lepiej będziemy wyglądali - powiedział nam kierownik drużyny w OKS-ie Opatów, pan Maciej Zygadło.
Kolejny przeciwnik tej drużyny również niemal nie ma już o co grać w tym sezonie. Powód jest jednak zgoła inny. Astra Piekoszów, bo o niej mowa, jest już jedną nogą w klasie A.
Zespół ten jest przedostatni i do pierwszej bezpiecznej lokaty traci sześć punktów. Jeśli chce więc na finiszu włączyć się ponownie do walki o utrzymanie, to taki mecz jak ten po prostu musi wygrać. Ostatnia form nie wskazuje jednak na to, by coś takiego miało się wydarzyć. W poprzedniej kolejce Astra przed własną publicznością uległa bowiem GKS-owi Rudki aż 0:5. Oddać jednak trzeba, iż przeciwnik ten walczy o awans do czwartej ligi. Wcześniej jednak mierzyła się z również broniącym się przed spadkiem LZS-em Samborzec i ten mecz z kolei przegrała aż 2:7.
- Na pewno nie będzie z naszej strony żadnego lekceważenia przeciwnika. Astra nie ma kompletnie nic do stracenia, a do tego w paru meczach pokazała, że potrafi grać nieźle. Ograła Moravię Morawica - doda kierownik OKS-u.
Ten triumf był jednak dla piłkarzy z Piekoszowa największym sukcesem w tym roku. Poza wysokimi porażkami z LZS Samborzec oraz GKS-em Rudki przegrywał on także 0:4 z Bucovią Bukowa, 1:4 ze Spartą Kazimierza Wielka oraz 0:3 z Piastem Stopnica. Były jeszcze niższe przegrane ze Świtem Ćmielów (0:2) i Orliczem Suchedniów (2:4). W całej rundzie Astra zgromadziła zaledwie siedem punktów - oprócz pokonania Moravii ograła także 3:2 Zenit Chmielnik i zremisowała bezbramkowo ze Spartą Dwikozy.
Dla porównania OKS w tym samym czasie mógł dopisać do swojego konta o cztery punkty więcej. Ostatniej kolejce również przegrał - mierzył się wówczas z liderem Starem Starachowice.
- Pierwszej połowie mieliśmy nawet chyba delikatną przewagę, stworzyliśmy sobie parę niezłych sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Przeciwnik z kolei strzelił dość kontrowersyjną bramkę. Wydawało się, że w tej akcji była pozycja spalona, której nie zauważył arbiter. Nie przynieśliśmy jednak na pewno wstydu tą porażką - powiedział Maciej Zygadło.
Do najbliższego meczu nie uda się jednak najprawdopodobniej podejść bez żadnego urazu w zespole.
- Na kontuzję dużego palca u nogi narzeka Damian Szewczyk. Z tego powodu zszedł z boiska podczas meczu ze Starem. Mamy jednak nadzieje, że na spotkanie z Astrą będzie gotowy do gry. Całe przygotowania idą swoim normalnym tokiem. Oprócz Szewczyka żaden z naszych piłkarzy nie narzeka na urazy - powiedział na koniec kierownik drużyny.
W pierwszym meczu z Astrą w tym sezonie OKS Opatów przegrał 1:2. W 53. minucie gry prowadzenie po golu Kacpra Librowskiego objęli co prawda podopieczni Pawła Rybusa, jednak po dwóch bramkach Tomasza Raczyńskiego w 66. i 77. minucie wygrała ekipa z Piekoszowa.
Rewanż odbędzie się w niedzielę w Opatowie. Początek o godzinie 17.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?