Piekarski: Dzięki mnie Legia zarobiła więcej pieniędzy

Marek Koktysz
Mariusz Piekarski
Mariusz Piekarski screen T-Mobile Ekstraklasa/x-news
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" menadżer piłkarski i były zawodnik Legii Warszawa - Mariusz Piekarski - wyjawia, kto mógł trafić do stolicy. Zdradza także kogo uważa za "talent czystej wody" i chwali się, że dzięki niemu Wojskowi zarobili więcej kasy na sprzedaży zawodników.

Po meczu Podbeskidzia z Legią Warszawa: Żewłakow (i Ljuboja) młodszy już nie będzie

"Piekario" był zawodnikiem klubu z Łazienkowskiej 3 w latach 1999-2002. Obecnie jest dobrze prosperującym menadżerem piłkarskim. Pod jego opieką są m.in. Miroslav Radović, Artur Jędrzejczyk, Daniel Łukasik czy Aleksander Jagiełło.

W rozmowie z "PS" ujawnia, że dzięki niemu warszawski klub mógł zarobić więcej. Chodzi tutaj o Ariela Borysiuka i Macieja Rybusa, których wytransferował za porządne kwoty na zachód. - Wcześniej mieli 1,5 roku do końca kontraktu. Dla zainteresowanych klubów to już jest dobra pozycja do negocjacji. I wtedy Legia nie wzięłaby za Rybusa 3 milionów, tylko 1,5 miliona. Wiedziałem, że i tak ich sprzedadzą zimą, ale klub zarobił więcej - stwierdził Piekarski.

W latach ubiegłych za jego sprawą do Legii trafili Roger i Edson. Pierwszy z nich wyrósł na Łazienkowskiej na prawdziwą gwiazdę ekstraklasy. Dla Wojskowych rozegrał w sumie 138 meczów, zdobywając 22 bramki. Dzięki Legii otrzymał także polskie obywatelstwo, dzięki czemu wyjechał z Biało-czerwonymi na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Przyczynił się znacząco do zdobycia przez Legię tytułu mistrzowskiego w 2006 roku. Podobnie było z Edsonem. Lewy obrońca Legii był ojcem sukcesu w 2006 roku, a jego rzuty wolne były porównywalnie groźne do tych, którymi straszy teraz ligę Danijel Ljuboja. Do Warszawy trafił zresztą z dużego, europejskiego klubu jakim jest Sporting Lizbona. Sprowadzenie tych piłkarzy jest właśnie zasługą m.in. Piekarskiego, który uważa, że namówił Brazylijczyków na grę w Legii.

Nie wszystko jednak zawsze toczyło się tak różowo. Kto mógł trafić do Legii, ale przez opieszałość władz się to nie udało? Jednym z głośniejszych nazwisk jest tutaj Michel Bastos. On mógł grać na Łazienkowskiej już w 2005 roku. Niestety włodarze klubu z Ł3 przegapili tą okazję. Bastos po wypożyczeniach do brazylijskich klubów trafił do francuskiego Lille, później za kwotę 18 mln euro do Lyonu, a teraz reprezentuje barwy Schalke. To z nim właśnie pertraktował Piekarski.

Kolejnym zawodnikiem, który był o krok od Łazienkowskiej jest Paulao. Na niego nie mógł się długo zdecydować w 2009 roku Jan Urban. Szybko podkupiła go Braga, a w 2011 zagrał już w finale Ligi Europy z Porto. Obecnie jest klubowym kolegą Damiena Perquisa w Betisie. Z poważnych nazwisk do Legii mógł trafić także Aleksandar Kolarov. O niego z kolei walczył Marek Jóźwiak, ale znowu decyzję podejmowano za wolno. I co? Piłkarz gra teraz w Manchesterze City - zespole mistrza Anglii.

Wspomnieliśmy wcześniej, że jest w Legii ktoś, kogo "Piekario" nazywa "talentem czystej wody". Teraz zdradzamy tajemnicę - to Kamil Kurowski. Wychowanek Akademii Piłkarskiej Legii Warszawa, na którego parol zagiął już Mariusz Piekarski. Obecnie zawodnik nie miałby szans na pierwszy skład Wojskowych, dlatego wiosnę spędza na wypożyczeniu w Kolejarzu Stróże. - Otrzaska się tam z dorosłą piłką, wróci i wskoczy do składu Legii. Zobaczycie. Do piłkarzy mam dobre oko, rzadko się mylę! - zapewnia.

Z uwagą będziemy śledzić poczynania tego młodego zawodnika. Obecnie w Legii młodych, ciekawych, polskich chłopaków jest bardzo dużo. Wygląda na to, że do seniorskiego składu Wojskowych ustawią się kolejki/

Źródło: Przegląd Sportowy, własne

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24