Pisz: Bardzo chciałem pomóc Motorowi i wydaje mi się, że nie zawiodłem

Tomasz Biaduń
Leszek Pisz podczas obchodów 90-lecia Lublinianki
Leszek Pisz podczas obchodów 90-lecia Lublinianki Jakub Hereta/Polskapresse
- Pamiętam, gdy przechodziłem do Lublina z Legii. Wiem, że były wobec mnie duże oczekiwania. Starałem się je spełnić i z całego serca starałem się podołać zadaniu - mówi Leszek Pisz, były piłkarz m.in. Motoru Lublin i Legii Warszawa, członek Galerii Sław tego klubu, uczestnik Ligi Mistrzów.

Dla kibiców to świetna sprawa pooglądać w akcji zespół, który pamiętają z telewizji, jako ostatni, który grał w Lidze Mistrzów. Dużo dostajecie zaproszeń na takie imprezy, jak jubileusz Lublinianki?
Tak i zwykle jeździmy tam, gdzie nas zapraszają. Raczej nigdy nie odmawiamy, jesteśmy, gdy nas potrzebują. Oczywiście robimy to w miarę możliwości. Zdarzało się już nieraz, że dostaliśmy zaproszenia na kilka imprez w tym samym czasie. Wtedy musimy wybierać, ale kierujemy się zawsze kryterium "kto pierwszy, ten lepszy".

A jak to się stało, że zjawiliście się akurat podczas święta Lublinianki? Ktoś z Was ma znajomości z prezesem Krzysztofem Gilem, czy to było spontaniczne zaproszenie?
Inicjatywa wyszła od Lublinianki, padła konkretna propozycja, która nam się spodobała. Jak już wspominałem, nie odmawiamy praktycznie nikomu, stąd nasza obecność w Lublinie.

W 1992 roku trafił Pan na jeden sezon do Motoru Lublin. Dobrze Pan wspomina ten czas, czy był to dla Pana jedynie mało istotny epizod?
Pamiętam, gdy przechodziłem do Lublina z Legii. Wiem, że były wobec mnie duże oczekiwania. Starałem się je spełnić i z całego serca starałem się podołać zadaniu. Bardzo chciałem pomóc Motorowi i wydaje mi się, że nie zawiodłem. Po roku pojawiła się oferta powrotu do Legii, a temu zespołowi się nie odmawia. Działacze Motoru wiedzieli zresztą o tym, byli przyszykowani na moje odejście i nie było pretensji (to właśnie od 1993 roku zaczęło się pasmo największych sukcesów Pisza: trzykrotnie zdobył mistrzostwo Polski, dwukrotnie Puchar Polski, w 1995 roku został wybrany na piłkarza roku przez tygodnik "Piłka nożna", a w 1996 roku doszedł z Legią do ćwierćfinału Ligi Mistrzów - red.)

Śledzi Pan jeszcze losy Motoru?
W miarę możliwości. Kupuję trochę gazet, dużo czytam, jakoś staram się za wszystkim nadążać.

Obecna sytuacja jest diametralnie inna od tej, którą Pan pamięta...
Faktycznie, jest zgoła odmiennie, ale od najlepszych czasów minęło już naprawdę masę lat. Nie ma mocnego sponsora strategicznego, a bez niego ciężko jest wznieść się na wyżyny. To jest największy problem.

Rozmawiał Tomasz Biaduń / Kurier Lubelski

Polska piłka nożna jest u Ciebie na 1. miejscu?Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24