Ale po kolei. Najpierw PGE Stal Mielec poinformowała, że ze sztabu Leszka Ojrzyńskiego odchodzą Damian Skiba i Daniel Wojtasz. Jasnym więc było, że mielczanie niebawem zatrudnią kogoś nowego. I tutaj pojawia się Krzysztof Sobieraj, który bardzo dobrze zna się z trenerem Ojrzyńskim. Był jego podopiecznym w Arce Gdynia, a później pracowali razem w Wiśle Płock.
- Ze Stalą Mielec negocjowałem od zeszłej środy. Dzwonił Leszek Ojrzyński, który namawiał mnie, żebym mu pomógł w ośmiu ostatnich meczach i dołączył do jego sztabu. Najpierw było zapytanie, czy jestem w stanie dołączyć, czy chcę i tak dalej. Dzień po dniu trener mnie coraz bardziej mnie przekonywał. Przejechałem 600 kilometrów w jedną stronę, żeby obejrzeć sparing Stali z Termaliką. Przy okazji prowadziliśmy dalsze rozmowy i w sobotę udało się osiągnąć porozumienie. Zostałem zaproszony do Mielca na poniedziałkowy trening. Z samego rana pozamykałem sprawy służbowe. Prowadzę swoją firmę w Gdyni i musiałem pewne kwestie poustawiać. Potem znów ruszyłem do Mielca. Przyjechałem o 15.45, kwadrans przed rozpoczęciem zajęć. Nie było czasu na formalności. Szybka „przebiórka”, pobranie ciuchów, trener Ojrzyński z kierownictwem klubu przedstawił mnie zespołowi jako drugiego trenera Stali - opowiadał dla Weszło.
I tutaj pojawia się problem. Nic bowiem o tym nie wiedział Jacek Klimek, prezes mieleckiego klubu, a to on podpisuje kontrakty.
- Mnie w ogóle nie było w poniedziałek w klubie. Nie mógł więc zostać przedstawiony drużynie przez kierownictwo
- słyszymy od Jacka Klimka.
Krzysztof Sobieraj, jak sam twierdzi, przeprowadził poniedziałkowe zajęcia.
- Po pierwsze dla mnie dziwna to sytuacja, żeby ktoś przyszedł do pracy, nie mając kontraktu. Z tego co się dowiedziałem, aczkolwiek zaznaczam, że mnie nie było na tym treningu, prowadziło go kilku trenerów. Piłkarze mówili mi, że nie zauważyli, aby był jakiś jeden wiodący, a jeśli już, to można tak powiedzieć o Aleksie Trukanie - mówi nam Jacek Klimek.
- Ja w ogóle nie rozmawiałem do tego czasu z panem Sobierajem. Nie znałem go, nie miałem nawet jego numeru telefonu. Nie mieliśmy żadnej, choćby ustnej umowy. Dzwonił do mnie jego prawnik i zapytałem go, czy jakbym przyszedł do jego kancelarii pracować bez jego wiedzy, to czy wszystko by było „ok”. Można się chyba domyślać, co usłyszałem w odpowiedzi - uśmiecha się sternik mieleckiego klubu.
Wszystko nie odbyło się tak jak należy, ale nie to decydowało o tym, że Krzysztof Sobieraj nie zostanie asystentem Leszka Ojrzyńskiego.
- Główną przyczyną był fakt, że pan Sobieraj w przeszłości uczestniczył w aferze korupcyjnej. Nie działo się to może w ostatnim czasie, ale nie mogliśmy sobie pozwolić na zatrudnienie kogoś z taką przeszłością. W Stali nigdy nie będzie miejsca na takie zachowania. Kiedy się z nim żegnałem, to powiedział, że pójdzie z tym do prasy. No i tak zrobił, ale przez to sam przypomniał o swojej przeszłości, czym wywołał niepotrzebny temat. Przypomniał całej Polsce, że brał w tym udział. Ja nie będę biernie się przyglądał, jak ktoś uderza w Stal Mielec
- stwierdził Jacek Klimek.
Wychodzi więc na to, że trener Ojrzyński na własną rękę szukał nowego asystenta, co jest zrozumiałe, ale najpewniej nie poinformował o tym nikogo z władz klubu. Jak mówi nam Jacek Klimek, stosunków z trenerem to jednak nie popsuło.
- Rozmawialiśmy kilka razy i nawet nie poruszyliśmy tego tematu. Jestem przekonany, że trener zdaje sobie sprawę, że troszkę go poniosło w kwestii zarządzania i zrozumiał, że tak się nie postępuje.
Nieoficjalnie wiadomo, że Leszek Ojrzyński przebywa obecnie na kwarantannie. Zajęcia prowadzi więc Alex Trukan. Wychodzi więc na to, że może i mielczanom jest na rękę, że zaplanowane na sobotę spotkanie z Rakowem Częstochowa zostało przełożone. To całe zamieszanie pewnie w jakimś stopniu odbiłoby się na drużynie, która teraz potrzebuje przecież spokoju. Przed nią bowiem półtora miesiąca walki o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie, a takie niepotrzebne historie mogą tylko zaszkodzić. To już zresztą nie pierwsze zamieszanie wokół mieleckiego klubu w ostatnich miesiącach. Swoją teorię na ten temat ma Jacek Klimek, ale woli zachować ją dla siebie. - Tak będzie lepiej - słyszymy.
Niebawem powinno się wyjaśnić, kto dołączy do sztabu Leszka Ojrzyńskiego, bo pewne jest, że nowa twarz się pojawi.
- Przewija się jedno nazwisko, ale wolę je na razie zachować dla siebie. Na pewno nie jest łatwo teraz znaleźć kogoś, kto się zdecyduje podpisać kontrakt do 16 maja z opcją przedłużenia w przypadku utrzymania - kończy Jacek Klimek.
Należy mieć tylko nadzieję, że tym razem wszystko zakończy się po myśli klubu...
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?