Podsumowanie sezonu Śląska. Triumf w Superpucharze po przedsezonowych wiadrach pomyj (cz. 1)

Oktawian Jurkiewicz
Mistrz Polski latem nie miał łatwo. Dotkliwa porażka z Helsingborgiem, zła atmosfera w szatni i nieprzychylność mediów. To wszystko nie przeszkodziło jednak wrocławianom w pokonaniu Legii w Superpucharze na jej własnym stadionie. Zapraszamy na pierwszą część podsumowującą sezon Śląska Wrocław.

Sezon dla Śląska Wrocław rozpoczął się na dobre po wylosowaniu rywala w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wojskowi trafili na FK Buducnost Podgorica, czyli mistrza Czarnogóry. Zaraz po poznaniu przeciwnika, obie strony deklarowały, że są zadowolone z takiego stanu rzeczy, wszak rywal pasował nie tylko pod względem sportowym, ale i również geograficznym. Jeszcze przed losowaniem pojawiały się pierwsze plotki o możliwym odejściu Piotra Celebana z zespołu mistrza Polski. Jak się później okazało, były one prawdziwe i czołowy, w poprzednim sezonie, obrońca Śląska przeniósł się do Rumunii, gdzie przywdział koszulkę FC Vaslui.

Z Departamentu Logistyki Rozgrywek Ekstraklasy SA doszła tymczasem wiadomość, która odbiła się szerokim echem wśród wrocławskich kibiców. Na tydzień przed startem nowego sezonu miało dojść do meczu o Superpuchar, gdzie rywalem była Legia Warszawa, a jako „neutralny” obiekt wyznaczono… Pepsi Arenę - stadion warszawskiej Legii. Jakby nie patrzeć, ta decyzja nie była to największym problemem klubu. Zespół wciąż był w proszku, a mecz w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów zbliżał się nieubłaganie.

Sytuacja w klubie z zewnątrz wyglądała po prostu źle. Zasłonę milczenia spuścił Johan Voskamp, który głośnio skrytykował Oresta Lenczyka nazywając go „złym trenerem”. Mimo tych wszystkich negatywnych informacji płynących z klubu, Śląsk wywiózł z Podgoricy bardzo korzystne zwycięstwo 2:0. „Kibice” z Czarnogóry źle przyjęli tę porażkę i w haniebny sposób zaatakowali kibiców Śląska oraz przedstawicieli polskich mediów. Czarnogórska policja o całe zamieszanie oskarżyła kibiców z Wrocławia, a fani Śląska opowiadali o skandalicznym zachowaniu służb porządkowych. Jedno jest pewne. Organizacyjnie w Czarnogórze nie podołali. Cała sytuacja skończyła się karą finansową dla Śląska i zakazem wyjazdowym dla kibiców na mecze eliminacyjne.

W międzyczasie rozpoczął się turniej Polish Masters, w którym oprócz mistrza Polski zagrały: Benfica Lizbona, PSV Eindhoven i Athletic Bilbao.**Śląsk doznał dwóch porażek i zakończył turniej na ostatnim miejscu. Najlepsi okazali się Holendrzy, ale turniej towarzyski to nic przy Lidze Mistrzów. Nadszedł rewanż z Buducnostią Podgoricą, w którym wrocławianie męczyli się niemiłosiernie, ale ostatecznie uzyskali wynik, który dał im awans. Porażka 0:1 oznaczała, że WKS w następnej rundzie zmierzył się z Helsingborgiem.**

I była to prawdziwa kompromitacja. Szwedzi przyjechali do Wrocławia i zlali Śląsk aż 3:0. Jakby tego było mało, z zespołem pożegnał się dotychczasowy asystent Oresta Lenczyka - Marek Wleciałowski, który został powołany na asystenta nowego selekcjonera reprezentacji Polski, Waldemara Fornalika. Wrocławianie pojechali do Szwecji mając nikłe, ale jednak, nadzieje na awans. Nic z tego nie wyszło. Śląsk został upokorzony po raz drugi, a wynik 1:6 mówił wszystko. To co powiedział jednak trener Lenczyk na konferencji prasowej po meczu, było po prostu parodią. – Rozumiem, że piłkarze są zmęczeni okresem przygotowawczym, w którym rozegraliśmy ponad dziesięć spotkań, ale myślę, że są także zmęczeni psychicznie.

Przed Śląskiem wciąż była szansa na zostawienie po sobie śladu w Europie. Wszyscy czekali już tylko na wyniki losowania 4. rundy eliminacji Ligi Europejskiej. WKS trafił na bardzo trudnego przeciwnika - Hannover 96. Kibice Wojskowych nie mogli sobie jednak długo zaprzątać tym głowy, bowiem nadchodził Superpuchar. Wrocławianie jeszcze w pierwszej połowie po golu Roka Elsnera wyszli na prowadzenie, ale Danijel Ljuboja po godzinie gry zdołał wyrównać. Wynik nie zmienił się do końca meczu i zwycięzcę wyłoniły rzuty karne, w których lepsi okazali się Wrocławianie. Bohaterem tamtego meczu okazał się Rafał Gikiewicz, który swoją świetną postawą w bramce, dał Śląskowi zwycięstwo.

Na radość nie było jednak czasu, bowiem przed meczem o Superpuchar na Śląsk wylano nie jedno wiadro pomyj i zwycięstwo wcale tego nie zmazało. Doszło do tego, że piłkarze z Wrocławia nie chcieli rozmawiać z przedstawicielami mediów. Winnym całej sytuacji uznano trenera Lenczyka. Sebastian Dudek, już wtedy były piłkarz Śląska, powiedział o trenerze Lenczyku, że ten nie szanuje piłkarzy i jego zdaniem się nie przejmuje. Ale nie wszystkie opinie były tak negatywne. Łukasz Madej, który ze Śląskiem pożegnał się już w czerwcu powiedział, że szanuje trenera i na sam koniec podali sobie ręce. Opinie były więc różne, a WKS zbliżał się do rozpoczęcia sezonu w Ekstraklasie. Pierwszy rywal? Widzew Łódź z Dudkiem w składzie.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24