Podsumowanie sezonu Śląska. Zwolnienie Lenczyka i afera z Mrazem najważniejszymi wydarzeniami jesieni (cz. 2)

Oktawian Jurkiewicz
Jesień w wykonaniu mistrzów Polski najlepsza nie była. Wrocławianom udało się skończyć rundę na 5. miejscu ze stratą siedmiu punktów do lidera. Najważniejszymi wydarzeniami w zespole ówczesnego mistrza Polski było wyrzucenie Patrika Mraza z drużyny i zatrudnienie Stanislava Levego w roli pierwszego trenera.

Podsumowanie sezonu Śląska. Triumf w Superpucharze po przedsezonowych wiadrach pomyj (cz. 1)

Z drużyny mistrza Polski latem więcej zawodników odeszło niż przyszło. Każdy z nich pożegnał się z klubem poprzez rozwiązanie albo koniec kontraktu. Ile więc Śląsk Wrocław zarobił na piłkarzach, którzy odeszli? Okrągłe 0 zł. W ten sposób z klubem pożegnali się m.in.: Dariusz Pietrasiak, Sebastian Dudek, Piotr Celeban czy Łukasz Madej. Jedynym wyjątkiem był Dariusz Sztylka, który z klubem zakończył przygodę poprzez zawieszenie butów na kołku... Piłkarze, którzy przyszli do klubu mieli wzmocnić głównie blok defensywny. Tylko Sylwester Patejuk miał dołączyć do piłkarzy ofensywnych.

Przyszli:
Tomasz Jodłowiec (Polonia Warszawa)
Marcin Kowalczyk (Zagłębie Lubin)
Sylwester Patejuk (Podbeskidzie)
Rafał Grodzicki (Ruch Chorzów)
Odeszli:
Jarosław Fojut (koniec umowy)
Łukasz Madej (koniec umowy)
Piotr Celeban (koniec umowy)
Przemysław Szuszkiewicz (rozwiązanie kontraktu)
Krzysztof Wołczek (koniec kontraktu)
Sebastian Dudek (koniec kontraktu)
Dariusz Sztylka (koniec kariery)
Dariusz Pietrasiak (rozwiązał kontrakt)

Orest Lenczyk w oficjalnych wypowiedział wypowiedziach wciąż mydlił oczy. W czasie przedsezonowej prezentacji z jego ust padły mocne zapewnienia. – Zrobimy wszystko, by nie było gorzej niż w ostatnim sezonie. A gorzej to znaczy, że nie będziemy na pierwszym miejscu.

A jednak złych wyników był ciąg dalszy. Tym razem katem okazał się Hannover 96, który we Wrocławiu zlał Śląska 5:3. Nie można jednak powiedzieć o słabej dyspozycji Wojskowych. Zagrali dobrze i o wyniku tak naprawdę przesądziły końcowe minuty, w których Hannover zdobył 2 bramki. Rewanżowe spotkanie nie pozostawiło jednak wątpliwości, która drużyna jest lepsza. Dwukrotni mistrzowie Niemiec wygrali aż 5:1, a więc dwumecz zakończył się bolesnym dla Śląska wynikiem 10:4.

I w takiej atmosferze rozpoczęła się Ekstraklasa. W pierwszym meczu Śląsk pojechał do Łodzi, gdzie już czekał na trenera Lenczyka odrzucony i rządny udowodnienia swoich umiejętności Sebastian Dudek. Zespół mistrza Polski przystępował do tego meczu bez sześciu „śpiewaków” zawieszonych przez Komisję Ligi. Jeżeli komuś umknęło za co ci piłkarze zostali ukarani to poniżej krótki filmik naprowadzający na właściwe tory.

Wróćmy jednak do Łodzi, gdzie Dudek dokonał bardzo skutecznej zemsty na Śląsku strzelając bramkę otwierającą wynik. Ostatecznie Śląsk przegrał meczinaugurujący sezon. Przegrał zasłużenie, co warto podkreślić. Ich występ był bardzo słaby, nie było widać walki czy zaangażowania. Sierpień piłkarze Śląska zakończyli meczem z Koroną Kielce, w którym mimo zwycięstwa 2:0 nie pokazali się z najlepszej strony. Korona kończyła w dziewiątkę a na dodatek sprezentowała Śląskowi dwa rzuty karne.

Na kilka dni przed meczem z Ruchem przyszła wiadomość o zwolnieniu trenera Lenczyka. Jego miejsce tymczasowo objął Paweł Barylski. Pod jego wodzą Śląsk wygrał dzięki bramce z rzutu karnego z Ruchem Chorzów. Następnego dnia z samego rana doszła wiadomość o nowym trenerze, którym miał zostać Stanislav Levy. 54-latek, który ostatnio prowadził albańską drużynę Skenderbeu Korce. Zdobył z nią mistrzostwo kraju i grał w eliminacjach Ligi Mistrzów. Odpadł tam po dwumeczu z Debreczynem - mistrzem Węgier. Levy zasiadał wcześniej na ławce trenerskiej Viktorii Żiżkov i Viktorii Pilzno.

CV ma więc nie najgorsze, ale pierwsze wyniki nowego trenera nie zapowiadały punktowej rewolucji. Remis z Podbeskidziem Bielsko-Biała 1:1, zwycięstwo z GKS-em Bełchatów 2:1 oraz porażka w Zabrzu z Górnikiem 1:4. Zespół pokazał się natomiast z dobrej strony w Pucharze Polski. Udało im się pokonać GKS Bełchatów aż 3:0.

Dobrze szło do pewnego momentu. Śląsk pokonał Polonię Warszawa 2:1 po golach Gikiewicza i Soboty, a po bardzo dramatycznym meczu ograł Lechię 3:2, mimo że przegrywał już dwoma bramkami. Losy meczu zdołał odwrócić w zaledwie 10 minut. Dwa gole strzelił Sebastian Mila a trzecią rozstrzygającą dorzucił Rok Elsner. Ale niestety nadszedł ten „pewien moment”. Mimo dobrego miesiąca WKS przegrał w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem. Ta porażka bolała podwójnie, bo przecież Wojskowi mieli wtedy szansę na lidera.

W listopadzie (s)padało nie tylko dużo liści, ale również bramek dla Śląska. I to tych ważnych. Miesiąc piłkarze otworzyli solidnym zwycięstwem 3:0 z beniaminkiem ze Szczecina. W kolejnym meczu nie było już jednak tak kolorowo. Kolejny beniaminek, ale tym razem trzy bramki padły dla rywala. Śląsk może się pocieszać jedynie honorową bramką zdobytą przez Sebastiana Milę. Piłkarze następnie pojechali do Krakowa zmierzyć się w meczu przyjaźni z Wisłą i tam również z opuszczonymi głowami opuszczali murawę.

Kolejne dwa mecze to jedne z najciekawszych, jakie WKS rozegrał w tym sezonie. Najpierw było starcie z Jagiellonią. Wszystko szło gładko. W 10. minucie prowadzenie dał Diaz, wynik podwyższył Kaźmierczak, złudzeń rywali jak się wtedy wydawało pozbawił w 58. minucie Piotr Ćwielong. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej przytłaczająca, niż kowadło, które spada kojotowi na głowę. Śląsk roztrwonił to prowadzenie i dał sobie wbić trzy gole. Mecz zakończył się remisem, ale chyba nie trzeba pisać, która drużyna mogła się z tego wyniku cieszyć.

W następnym meczu wrocławianie mieli jechać do Poznania, żeby zmierzyć się z Kolejorzem. Zagrali znakomite spotkanie i pokonali Lecha aż 3:0 po bramkarz Diaza, Soboty i Ćwielonga. To było zdecydowanie udane zakończenie miesiąca. Dodatkowo kibice mogli z optymizmem patrzeć na następną kolejkę. A tam czekała już na nich Legia.

We Wrocławiu były jednak inne problemy, jak chociażby słynna „afera alkoholowa” z Mrazem i Gikiewiczem w roli głównej. Patrik przyszedł podobno na trening nieco wstawiony a Łukasz zdecydował się „wsypać” kolegę z zespołu. Reszta piłkarzy wstawiła się za Mrazem, doszło nawet do tego, że na meczu w Poznaniu Diaz pokazał koszulkę z napisem „Mraz Dziękujemy”. Cała historia skończyła się zwolnieniem Mraza z klubu.

Piłkarze Śląska podejmowali lidera rozgrywek i mistrza jesieni z nadziejami na wyrwanie kilku punktów. Legia była w tej rundzie piekielnie silna i podchodziła do tego starcia z pozycji faworyta. Defensywa mistrzów Polski funkcjonowała jak w zegarku. Do tego stopnia, że za strzelenie zwycięskiej bramki wziął się Tomasz Jodłowiec – obrońca. Śląsk wygrał 1:0 i wydawało się wtedy, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w walce o tytuł.

Jako bonus najładniejsza, naszym zdaniem, bramka rundy jesiennej w wykonaniu Śląska

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24