Prezes Śląska: Konkurencja nie śpi i niektóre pozycje musimy wzmocnić

Jakub Guder
- Jestem zadowolony, ale trudno powiedzieć, że zaskoczony po zwycięstwie lidera tabeli z drużyną ze strefy spadkowej. Rozmiar wygranej jest imponujący - mówi Piotr Waśniewski, prezes piłkarskiego Śląska Wrocław.

Chciałem porozmawiać przede wszystkim o debiucie Śląska na Pilczycach, ale po derbach nie sposób nie zacząć właśnie od tego meczu. Jest Pan zaskoczony wynikiem?
Jestem zadowolony, ale trudno powiedzieć, że zaskoczony po zwycięstwie lidera tabeli z drużyną ze strefy spadkowej. Rozmiar wygranej jest imponujący. Zagraliśmy jeden z bardziej skutecznych meczów w tym sezonie. To było świetne widowisko. Bardzo fajnie, że taki pojedynek przypadł akurat na derby, bo to powoduje dodatkowe emocje. Szkoda tylko, że tych bramek nie można rozłożyć na inne mecze, na przykład na ten z Bełchatowem.

Był Pan w Lubinie?
Nie. Mecz oglądałem w telewizji. Spotkanie z Lechią kosztowało mnie dużo pracy i chciałem weekend spędzić z rodziną.

Ale ubiegłoroczne wydarzenia nie miały wpływu na to, że nie przyjechał Pan na mecz? (w ubiegłym roku po meczu w Lubinie prezes Waśniewski został pobity w strefie VIP stadionu Zagłębia przez dwóch pseudokibiców - przyp. red.)?
Nie. (śmiech) Absolutnie nie.

Szkoda tylko, że na meczu nie było wrocławskich kibiców.
Z pewnością tak. Kara jest dla fanów bardzo dotkliwa, ale każdy musi odpokutować za swoje błędy.

Wróćmy teraz do meczu z Lechią. Jest Pan zadowolony z debiutu?
Takie debiuty nigdy nie są łatwe. Trudność polegała na tym, że byliśmy na obiekcie, na którym wiele rzeczy jest jeszcze do zrobienia. Okupiliśmy to wyzwanie wieloma godzinami pracy, często poza limitem naszych zajęć. Jednak na końcu te wszystkie trudności nie mają znaczenia. Najważniejsza jest ocena kibiców. Jeśli im podobała się atmosfera, to to jest najistotniejsze. Wszystkie kłopoty i utrudnienia przestają mieć znaczenie.

Jak to się stało, że w mieście nie zostały otwarte dodatkowe punkty sprzedaży biletów?
Żeby mieć określone punkty sprzedaży, musieliśmy wiedzieć, od kiedy możemy rozprowadzać bilety i w jakim systemie będziemy pracować. My system sprzedaży wejściówek dostaliśmy od stadionu dzień przed rozpoczęciem sprzedaży. Jest on inny niż ten, z którego korzystaliśmy wcześniej przy Oporowskiej. Uruchomiliśmy sprzedaż na tydzień przed meczem i dzień po dniu otwieraliśmy kolejne kasy. Każdy taki system składa się z oprogramowania i sprzętu, który stopniowo testowaliśmy.

Wzór Lecha pokazuje, że kilkadziesiąt punktów mogłoby rozładować kolejki przy kasach.
Tak. Oczywiście, będziemy nad tym pracować przez zimę, rozbudowując szczególnie sieć sprzedaży na terenie Dolnego Śląska. Przed spotkaniem z Wisłą Kraków (25.11) świadomie nie będziemy uruchamiać nowych punktów sprzedaży, tylko skupimy się na usprawnianiu istniejącej struktury. Mamy wiele podmiotów - takich jak sklepy z pamiątkami Śląska czy kinowe multipleksy - zainteresowanych sprzedażą biletów na nasze mecze. To wszystko jednak musi być zrobione z głową. Trudno sobie wyobrazić, że takie 3-4 nowe miejsca we Wrocławiu, z 1-2 kasami - bo tyle maksymalnie mogłoby w każdym punkcie działać - znacząco rozładowałoby tłum. Ustawiłyby się tam zapewne podobne kolejki i frustracja kibiców tylko by rosła.

To jak zamierzacie usprawnić sprzedaż biletów na mecz z Wisłą?
Pojawią się czytniki kart kibica i dowodów osobistych. To powinno przyspieszyć pracę, bo nie trzeba będzie ręcznie wpisywać danych. Ważne jest tylko, aby kibice nie przychodzili z kopiami dokumentów - tak jak to było możliwe teraz - ale z oryginałami, bo tylko w takim przypadku czytniki zadziałają. Jest także szansa na bardziej liberalny system sprzedaży wejściówek przez internet, a przy Oporowskiej i na nowym stadionie otwartych zostanie więcej stanowisk do obsługi kibiców.

Za dodatkowe pojazdy MPK musieliście zapłacić.
Niemało...

Nie wyszło najlepiej.
Ten mecz był swego rodzaju kompromisem między klubem, kibicami i stadionem, bo dookoła wciąż prowadzone są prace. Stadion jest przygotowany, by go zapełnić, a po widowisku szybko opróżnić, ale dookoła kilka węzłów komunikacyjnych nie jest jeszcze gotowych. Liczbę podstawionych tramwajów i autobusów konsultowaliśmy ze specjalnym podmiotem w gminie Wrocław, który się na tym zna. To była optymalna ilość, jaką w tych warunkach można było zamówić. Z biegiem czasu, gdy kolejne inwestycje będą kończone, powinno się to poprawić.

Może warto było zaczekać chociaż na mecz z Wisłą? Ktoś naciskał, żeby wypróbować stadion przed spotkaniem reprezentacji z Włochami?
Ja się cieszę, że dwa mecze przyjaźni z Lechią i Wisłą możemy zagrać na Pilczycach. A spekulacji na temat jakichś nacisków nie będę komentował. Zostawiam to dziennikarzom.

Jak duże są zyski meczowe dla klubu po spotkaniu dla 42 tys. kibiców w porównaniu do pojedynków na Oporowskiej?
Jest to wzrost kilkakrotny, ale nie wprost proporcjonalny do wzrostu liczby fanów, bo wiadomo, że koszt użytkowania takiego stadionu jest wyższy. Te dwa mecze na nasz budżet znacząco nie wpłyną, ale w dłuższej perspektywie przyniesie to klubowi z pewnością korzyść.

A były już jakieś przymiarki do zimowych transferów? Trener przedstawił listę życzeń?
Dziennikarze lubią tak pisać, ale nie ma czegoś takiego, jak lista życzeń...

No to sugestii.
Wszyscy stąpamy po ziemi i wiemy, że nasze możliwości transferowe niewiele się zmieniły. Trudno mi jednak sobie wyobrazić, byśmy nie uzupełnili składu. Mamy dobrych zawodników, ale konkurencja nie śpi i niektóre pozycje musimy wzmocnić. W najbliższych dniach spotkamy się wspólnie z zarządem i trenerem. Będziemy rozmawiać na ten temat.

Rozmawiał Jakub Guder / Gazeta Wrocławska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24