Radolsky największym hitem transferowym Niecieczy

Andrzej Mizera / Gazeta Krakowska
Dusan Radolsky jeszcze nie pracował na zapleczu Ekstraklasy
Dusan Radolsky jeszcze nie pracował na zapleczu Ekstraklasy Tomasz Łaszcz (Ekstraklasa.net)
Dusan Radolsky będzie pracował w Niecieczy. Tego typu wiadomość jeszcze dwa-trzy lata temu swobodnie mogła zdobić czołówki informacyjne w prima aprillis. Kiedy jednak Termalica Bruk-Bet sensacyjnie awansowała na zaplecze ekstraklasy i zdołała się tam utrzymać, działacze przystąpili do natarcia i postarali się o prawdziwy hit transferowy.

Nie żaden zawodnik, a właśnie 61-letni słowacki szkoleniowiec jest być może największym transferem w historii piłki nożnej w regionie tarnowskim. Człowiek, który w Polsce kojarzy się głównie z niezapomnianym występem Groclinu Dyskobolii w Pucharze UEFA w 2003 roku i wyeliminowaniem Herthy Berlin oraz Manchesteru City, teraz będzie pracował dla klubu z maleńkiej Niecieczy. Słowacki trener, oprócz Groclinu, pracował również w Ruchu Chorzów i Polonii Warszawa. Mimo to, woli mniejsze miejscowości.

- Nieciecza przypomina mi Grodzisk Wielkopolski, tyle że jest jeszcze mniejsza, ale ja lubię małe miasteczka - przyznaje Radolsky. Niespełna 800-osobowej miejscowości brakuje nawet na niektórych mapach. Radolsky jednak się nie zgubił. - Do Tarnowa jakoś trafiłem, tam czekali na mnie działacze i razem pojechaliśmy do Niecieczy - opowiada. W Tarnowie zresztą Słowak zamieszkał. Jak sam przyznaje, lubi Polskę i chętnie wraca do naszego kraju. - Wróciłem, to znaczy, że mi się tu podoba - mówi z uśmiechem.

Na Polskę patrzy z dużym sentymentem, głównie przez pryzmat udanego okresu pracy w Groclinie, gdzie spędził dwa sezony. - Bardzo dobrze wspominam ten czas. Przeżyłem tam piękny okres swojego życia i w ogóle kariery trenerskiej - nie ukrywa Radolsky. - Nieciecza przypomina mi Grodzisk i dlatego mi się tu podoba - zapewnia.

Po pracy w Grodzisku nie było już tak wesoło. W 2007 roku Radolsky objął stanowisko szkoleniowca Ruchu Chorzów. Po niezłym pierwszym sezonie dobrze rozpoczął kolejny i... działacze mu podziękowali. Potem była nieudana przygoda z Polonią Warszawa.

Teraz słowacki szkoleniowiec otrzymał nowe, ambitne wyzwanie. Po raz pierwszy w Polsce nie poprowadzi drużyny z ekstraklasy, lecz zespół z jej zaplecza. - Byłem zaskoczony tą propozycją. Wcześniej śledziłem drogę Termaliki do I ligi, ale dopiero po otrzymaniu oferty, zacząłem dowiadywać się o klubie coraz więcej. Dotarły do mnie informacje, że w klubie jest dobra atmosfera, a zarząd bardzo się stara, by wszystko się rozwijało - zdradza, co przekonało go do nawiązania współpracy z Termaliką Bruk-Betem.

Ubiegłoroczny beniaminek postawił już pierwsze kroki w świecie profesjonalnego futbolu i teraz wyciąga wnioski z nowych doświadczeń. Według Słowaka, w klubie wszystko zmierza we właściwym kierunku. - Na pewno czuć jeszcze pewien brak doświadczenia i obycia z profesjonalną piłką, ale widać tu dużą chęć do pracy. W Niecieczy mają dużo ambicji i cały czas szukają nowych rozwiązań, by było jeszcze lepiej - ocenia.

Radolsky podkreśla, że mimo tego, że do Niecieczy trafiło wiele znanych nazwisk, nie ma presji natychmiastowego awansu. - Trzeba działać krok po kroku. Działacze patrzą bardzo realistycznie na rzeczywistość i zdają sobie sprawę z tego, że poziom I ligi naprawdę się podniósł - uważa Radolsky. Jak sam twierdzi, chciałby odcisnąć duże piętno na Termalice. - Dla mnie teraz jest to "nasz klub" i staram się, aby wszyscy czuli, że mi zależy. Chcę jak najlepiej spożytkować wszystkie swoje doświadczenia dla Termaliki - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24